Kultowy deser z PRL idealny na grudzień. Bez pieczenia, gotowy w 15 minut, z tego, co masz pod ręką
To jeden z tych przepisów, który w każdym domu przygotowywano nieco inaczej, bo istniał tylko w "kuchni zeszytowej". Zasada pozostawała jednak ta sama - miało być tanio, z tego, co pod ręką, szybko i słodko. Grudzień to idealny czas na ten kultowy deser PRL, bo na serniki i makowce trzeba jeszcze poczekać, a długie wieczory napędzają ochotę na szybkie co nieco. Przez lata zapomnieliśmy o tej prostej słodkości, ale teraz wraca w wielkim stylu.

Najlepsze i wtedy niekoniecznie łatwo dostępne składniki, musiały czekać na święta. A słodkiego się chciało, nie mniej niż dzisiaj. Wtedy w domach pojawiało się to cudo bez pieczenia, znane pod różnymi nazwami - ciasto z kaszy manny, kaszowiec, albo Stefanka, chociaż tutaj musielibyśmy dodać, że raczej "udawana". Niektórzy nazywali ten deser "sernikiem", tyle że budżetowym. Inni porównywali do ciasta czekoladowego. Bo deser na bazie prostej kaszy manny i mleka z herbatnikami w środku miał wiele wersji, a dzisiaj wraca w bardziej nowoczesnej odsłonie. I znów jest hitem.
Kultowy deser PRL. Ciasto z kaszy manny i herbatników bez pieczenia
Dawniej przygotowywano "kaszowiec" z margaryną, bo masło było rarytasem. Podobnie czekolada - dlatego w roli polewy występowało po prostu kakao, ponownie z dodatkiem kostki roślinnej. Do kaszy trafiał zaś trafiał popularny cukier wanilinowy lub aromat do wypieków. Dzisiejsza wersja jest bogatsza, bardziej wykwintna, ale równie prosta, szybka i nadal smakuje jak najpiękniejsze wspomnienia.
Składniki na formę około 20 x 30 cm:
- 1 litr mleka
- 1 szklanka kaszy manny
- 3/4 szklanki cukru
- ziarenka z jednej laski wanilii albo opakowanie cukru waniliowego
- kostka masła
- 1-2 łyżki soku z cytryny i/lub otarta skórka, dla bardziej "sernikowego" smaku
- około 250 g klasycznych, prostokątnych herbatników
- tabliczka czekolady mlecznej lub gorzkiej
Przygotowanie:
Zagotuj mleko z cukrem i wanilią, gdy zacznie się gotować wsypuj powoli kaszę, cały czas intensywnie mieszając, aby nie powstały grudki. Gotuj, mieszając co chwilę, przez kilka minut, aż masa zgęstnieje. Zdejmij z ognia.
Z masła odłóż łyżkę, przyda się do polewy. Pozostałe dodaj do garnka z kaszą i mieszaj, aż całkowicie się roztopi. Masa powinna być teraz gładka i lekko błyszcząca. Dodaj wanilię czy cukier waniliowy, sok i ewentualnie skórkę z cytryny. Wymieszaj raz jeszcze.
Dno formy wyłóż równą warstwą herbatników. Nałóż na nie połowę masy i wyrównaj. Przykryj kolejną warstwą ciastek i znów nałóż kaszę. Na wierzchu ułóż trzecią część herbatników i przygotuj polewę.
Najlepiej w kąpieli wodnej rozpuść czekoladę z dodatkiem łyżki masła. Rozprowadź ją dokładnie na powierzchni ciasta i odstaw do wystudzenia. Najlepiej schowaj po chwili "kaszowiec" do lodówki - po kilku godzinach, jeszcze lepiej całej nocy, stężeje, będzie miał konsystencję idealną do krojenia, a herbatniki namiękną.
Deser z PRL wraca w wielkim stylu
Jasna wersja to tylko jeden z kilku wariantów. Wielu z nas być może najbardziej wspomina tą, w której do kaszy dodawano kakao (2-3 łyżki), albo taką dwukolorową - na spód trafiała masa kakaowa, na górę biała, lub odwrotnie. A może jeszcze z rodzynkami, albo posypane wiórkami kokosowymi?
To chyba największy urok ciasta z kaszy manny bez pieczenia, że można je modyfikować w nieskończoność. Bo nie był to żaden hit cukierni, w stylu wuzetki, tylko absolutnie domowy deser, którego recepturę mamy przekazywały córkom.
Dzisiaj ma szansę stać się viralem, bez dwóch zdań. To prosty, szybki, niezwykle tani deser, idealny na grudniowe popołudnie. A w nowoczesnej wersji smakuje wciąż tak samo - jak u babci.
Zobacz też:






