Pasiasta królowa domowych wypieków. Zebra jak w PRL - stary przepis z zeszytu babci
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nie było przyjęcia, na którym nie było zebry. Serwowano ją do niedzielnej kawy, albo przygotowywano na szkolne dyskoteki. To jedno z najsłynniejszych ciast PRL, które zachwyca prostym składem i efektownym wyglądem. Przez chwilę o niej zapomnieliśmy, ale dzisiaj wraca. Ten przepis jest w mojej rodzinie od dekad, wciąż w tym samym, starym zeszycie. I nie ma w nim wody gazowanej.

Pasiasta królowa domowych wybieków - zebra, kultowe ciasto z PRL
Zebra to jeden z największych kulinarnych symboli minionej epoki. Jeszcze 30 lat temu królowała na stołach polskich domów - serwowana na imieniny, święta, szkolne kiermasze albo po prostu, jako coś słodkiego do niedzielnej kawy. To niewiele więcej niż zwykła babka, skąd więc wynikała jej popularność?
Przede wszystkim z tego, że była tania i prosta. Można było ją przygotować ze składników dostępnych nawet wtedy, gdy półki sklepowe świeciły pustkami. Jajka, mąkę, cukier i olej miało się w domu zawsze. Do tego odrobina kakao i charakterystyczny arakowy olejek, którego zapach rozchodził się po domu, gdy zebra trafiała do piekarnika i który do dzisiaj tak dobrze pamiętamy.
Zebra nie wymagała luksusowych dodatków, ale robiła wrażenie. Kawałki ciasta w charakterystyczne paski zachwycały zwłaszcza najmłodszych, a efektowy wzór można było uzyskać przy minimalnym wysiłku i równie niewielkich umiejętnościach. W czasach, gdy wymyślne desery były luksusem, zebra sprawdzała się idealnie, zarówno w wersji odświętnej, pieczonej w tortownicy i z polewą lub cukrem pudrem, albo tej najbardziej codziennej - wprost z dużej, prostokątnej blachy, bez żadnych dodatków.
Dzisiaj w zebrze widzimy nie tylko ciasto, ale też kawałek historii i smak (a także i zapach) dzieciństwa. Wszyscy, którzy dorastali w latach 70., 80., a nawet jeszcze na początku lat 90., wspominają ją z rozrzewnieniem, bo kojarzy się z najpiękniejszymi momentami. Dzisiaj wraca, na fali zachwytu deserami PRL, a ten przepis jest w mojej rodzinie, odkąd pamiętam.

Zobacz też: Obowiązkowy w PRL, ale z dużo dłuższą tradycją. Prosty deser, który może konkurować z kultową panna cottą
Tradycyjny przepis na zebrę z zeszytu babci
Jak to zwykle bywa z kultowymi daniami, można znaleźć wiele wariacji na temat zebry. Niektórzy pieką ją z użyciem wody gazowanej, inni nawet na kolorowych słodzonych napojach. Ale w moim domu od zawsze przygotowuje się ją na gorącej wodzie - przepis pochodzi ze starego zeszytu, w którym moja mama zapisywała receptury swojej mamy.
Składniki na dużą blachę:
- 5 jaj w temp. pokojowej
- 1,5 szkl. cukru
- 2,5 szkl. mąki
- 0,5 szkl. oleju
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 szkl. wrzącej wody
- olejek arakowy
- 3 łyżki kakao
- dodatkowe 3 łyżki mąki
Przygotowanie:
Jajka ubij z cukrem na puszystą, jasną masę (około 7-10 minut). Mąkę wymieszaj z proszkiem, dodawaj do jajek stopniowo, miksując na wolnych obrotach. Wlej olej i olejek arakowy (kilka kropel, lub nieco więcej, jeśli wolisz bardziej aromatyczne ciasto). Na koniec wlej cienką strużką wrzącą wodę, wymieszaj jeszcze przez chwilę, aż masa będzie gładka i jednolita.
Rozdziel ciasto na dwie równe części, połowę przełóż do oddzielnej miski. Do jednej połowy dodaj 3 łyżki kakao, do drugiej 3 łyżki mąki (dla zachowania tej samej konsystencji). Okrągłą blachę (może być tortownica średnicy 26 cm) natłuść i posyp mąką, lub wyłóż papierem do pieczenia.
Na środek formy wylewaj na zmianę 3 łyżki białej i 3 łyżki ciemnej masy, aż zużyjesz całe ciasto. Możesz też użyć mniejszych chochelek, ale tego samego rozmiaru. To cały sekret zebry - dzięki takiemu wylewaniu ciasta zyskuje swoje zebrze paski. Piecz w 180 stopniach przez około godzinę, do suchego patyczka. Po upieczeniu wyjmij i pozostaw w blasze do wystudzenia. Na koniec, gdy będzie całkiem zimna, możesz ją oprószyć cukrem pudrem, lub polać najprostszą polewą kakaową.