Ma 87 lat i wypływa w kolejny samotny rejs. Krzysztof Baranowski: "Udowadniam, że można sobie ten pesel odstawić na bok na jakiś czas"
Krzysztof Baranowski ma 87 lat, ale energii i sił witalnych, a przede wszystkim entuzjazmu oraz wytrwałości mógłby mu pozazdrościć niejeden trzydziestolatek. Jest nie tylko żeglarzem i kapitanem jachtowym - na koncie ma też karierę dziennikarza, prezentera telewizyjnego i nauczyciela. Pierwszy Polak, który dwukrotnie opłynął samotnie kulę ziemską, pojawił się w studiu "halo tu polsat" w minioną sobotę, 8 listopada, by opowiedzieć o kolejnym samotnym rejsie, w jaki właśnie wypływa.

Zapowiadając gościa, Maciek Kurzajewski użył jakże trafnego określenia "ikona polskiego żeglarstwa oceanicznego". Następnie zapytał Krzysztofa Baranowskiego o jego najbliższe plany: "Kolejna podróż dookoła świata?" - na co gość odpowiedział: "Nie przesadzajmy, że dookoła świata, na początek Panama. A potem się zobaczy" - stwierdził i dodał, że w samotny rejs wyrusza w przyszłą niedzielę, a początek jego wyprawy będzie miał miejsce na Wyspach Kanaryjskich.
Samotny rejs Krzysztofa Baranowskiego. "Tutaj jest wszystko we własnych rękach"
Kiedy Maciek zauważył, że samotne rejsy są podobno tymi, które kapitan lubi najbardziej, Baranowski potwierdził: "No tak, już się nadowodziłem tymi licznymi załogami, gdzie kapitan jest dyplomatą, organizatorem, ale tak naprawdę to żeglarzem jest tylko strategiem, a tutaj wszystko jest we własnych rękach" - zauważył.
A zapytany przez Kasię Cichopek, jak przygotowuje się do samotnej wyprawy i czy jest w stanie przewidzieć warunki pogodowe, odparł: "Dzisiaj te prognozy są dość dokładne. Największym zagrożeniem są huragany, ale one się rodzą w określonych warunkach i to widać na oceanie, gdzie. I przemieszczają się w początkowej fazie dość wolno. Wystarczy mieć dość szybki jacht, żeby uciec" - wyjaśniał.
"Najlepszy jest gorący kubek", czyli menu na jachcie
Maciek Kurzajewski był z kolei ciekaw, jak podczas samotnego rejsu kapitan radzi sobie ze zmęczeniem i zaopatrzeniem w wodę czy jedzenie.
"Ilość wody da się przeliczyć i faktycznie jest to najważniejsza sprawa. Jedzenie, konserwy, puszki, produkty liofilizowane. Najlepszy jest gorący kubek" - opowiadał Baranowski o zapleczu wyprawy. - "Więc to wszystko da się przewidzieć. A inne niebezpieczeństwa? Zmęczenie jest bardzo istotne. Także trzeba sobie dawkować sen, żeby nigdy nie przekroczyć takiej granicy, że odpłynę nagle ze zmęczenia. Zmęczenie jest, ale trzeba sobie dawkować odpoczynek" - mówił.
Narty w wieku 87 lat? Ależ proszę bardzo!
Kasia i Maciek zauważyli, że kapitan może się pochwalić imponującą formą: "Pan też pokazuje, że wiek nie jest ograniczeniem" - zauważył Maciek.
"No to prawda. To mi sprawia przyjemność, że mogę młodszym kolegom pokazać, że ruszając się, mówiąc tak ogólnie, można się nieźle trzymać jeszcze. Szczególnie to widać na nartach, gdzie ta sprawność fizyczna jest ewidentna. Bo na jachcie to siedzę i właściwie nic nie robię. Na nartach to trzeba jednak się zwijać. Właśnie na nartach ja udowadniam, że można sobie ten pesel odstawić na bok na jakiś czas" - zdradził gość.
"Samotna żegluga to jest coś szczególnego"
Kapitan Baranowski ma na koncie rejsy z przyjaciółmi i rodziną, tym razem jednak postanowił żeglować samotnie, bo - jak mówi - to wyjątkowe doświadczenie: "Samotna żegluga to jest coś szczególnego. To jest taki stan nieważkości w pewnym sensie, którego nie każdy może doświadczyć. To jest taki los pustelniczy. Przy tej okazji doznaje się różnych olśnień, euforii, ale i depresji. W każdym razie to jest takie prawdziwie głębokie życie. A plany, które się wtedy układa, spełniają się zupełnie nieoczekiwanie. I to, co mam już w życiorysie, to częściowo było wymyślone właśnie w samotnych rejsach" - opowiadał.
A gdy Kasia zapytała, czy podczas takiego samotnego rejsu jest czas na beztroskę i na relaks, czy raczej wszystko jest bardzo rzetelnie opracowane, zaplanowane kapitan odpowiedział: "Nie jest opracowane, ale pozostaje stan takiej nieustannej czujności nawet we śnie. Jak ja słyszę przez sen, że spadła śrubka na pokład, to natychmiast się rodzi sygnał alarmowy. Skąd ta śrubka się odkręciła? Jeśli śrubka się odkręciła, to znaczy, że coś tam jest niezabezpieczone. Na przykład wanta. Wanta podtrzymuje maszt. Jeżeli wanta nie trzyma masztu, to przy pierwszym podmuchu maszt się złamie. Czyli ta jedna śrubka od razu wyzwala u mnie reakcję taką, że ja wyskakuję na pokład, patrzę, gdzie ona spadła, od czego się odczepiła" - mówił.
Samotność na morzu to wielka odpowiedzialność
Baranowski zdradził też, że podczas samotnej żeglugi trzeba się odpowiednio zabezpieczać, by na przykład nie wypaść za burtę: "Trzeba być przywiązanym, szczególnie w nocy" - powiedział, po czym zaprezentował, w jaki sposób robi się węzeł ratowniczy: "Może być taka lina, przywiązuję się węzłem ratowniczym. Dlatego, że jest to prosty węzeł, który się wiąże na nadgarstku i wciągając tę pętelkę zaciska się" - pokazywał.
Na koniec kapitan Baranowski zaprezentował jeszcze gadżety ułatwiające samotne żeglowanie, które w pewien sposób zastępują nieobecnych na pokładzie ludzi. A gdy Kasia i Maciek zapytali, czego życzyć mu przed rozpoczęciem rejsu, kapitan odparł: "Silnych wiatrów od rufy, dalszej życzliwości sponsora Harta. Jest to fantastyczny człowiek, Piotr Siłka, który nie tylko jest wziętym biznesmenem, ale też żeglarzem. Prowadzi samodzielnie samolot, kolekcjonuje maszyny i po prostu ma dobre serce. A u firmy wystarczy, że dodać jedną literkę E i będzie po angielsku właśnie serce" - mówił kapitan, dodając, że sponsor zapewnił mu też możliwość korzystania ze Starlinka: "Czyli mam możliwość ze środka oceanu po prostu porozmawiać z wami. Nie mówiąc o tym, że przesyłać filmy" - mówił podekscytowany kapitan.
Kapitanowi życzymy zatem silnych wiatrów od rufy i czekamy na jego relacje z samotnej żeglugi.
Zobacz też:






