"Pojadę do Hollywood i będę zamiatał chodniki". Rafał Zawierucha spełnia marzenie, które zrodziło się w kieleckim domu
"Pojadę do Hollywood i będę zamiatał chodniki przy teatrze" - mówił Rafał Zawierucha swojej mamie, gdy ta martwiła się jego wyborem życiowej drogi. Dziś te słowa brzmią jak zapowiedź, ale czegoś znacznie większego. W "halo tu polsat", z Kamilą Ryciak, odwiedziliśmy miejsce, w którym ten sen się zrodził, bo przecież "gwiazdy nie spadają z nieba".

Rafał Zawierucha ma już na swoim koncie kilka ról w amerykańskim kinie, a największą rozpoznawalność przyniósł mu film "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino, w którym wcielił się w Romana Polańskiego. Na początku stycznia polski aktor na stałe przenosi się do Stanów Zjednoczonych i wiadomo, że już szykuje się do kolejnego projektu. Ale zanim to się wydarzy, Rafał Zawierucha stał się bohaterem kolejnej odsłony cyklu "halo tu polsat" zatytułowanego "Gwiazdy nie spadają z nieba", a ten tytuł do tej wyjątkowej postaci pasuje jak ulał.
Troje rodzeństwa i 21 przybranych braci i sióstr. Tak wychowywał się Rafał Zawierucha
Kamila Ryciak odwiedziła Rafała Zawieruchę w jego rodzinnym domu w Kielcach i poznała jego najbliższych. "Jestem przede wszystkim żoną i mamą kilkorga dzieci", mówiła o sobie Anna Zawierucha, mama Rafała. "Rafał ma troje rodzeństwa, ale takich przybranych - jeszcze 21", dodała. Rodzice aktora prowadzili bowiem rodzinę zastępczą, ale nawet zanim zdecydowali się na tę odpowiedzialną rolę, w kieleckim domu zawsze było głośno.

"W naszym domu zawsze było wesoło i zawsze było dużo ludzi", mówiła Edyta Zawierucha, siostra Rafała. "Tak naprawdę to ode mnie wziął zamiłowanie do teatru i do bycia aktorem, bo to ja zawsze chciałam zostać aktorką", przyznała.
"Jeżeli mieliśmy jakieś rodzinne spotkania, święta, to oni występowali zawsze, teatrzyki robili. [...] Rafał lubił śpiewać, lubił się przebierać", wspominała mama aktora. "Ale był też taki pocieszny. To był nasz Rafliczek, tak żeśmy go nazywali", dodała siostra.
Zobacz też: Mariola Bojarska-Ferenc z mężem w "halo tu polsat". Ich historia jest jak "scenariusz na film"
Rafał Zawierucha poczęstował Margot Robbie polskimi pierogami. Tak zareagowała
Anna Zawierucha przygotowała dla gości, zwyczajowo - jak mówił Rafał, pierogi z cebulką. A gdy wraz z Kamilą, Rafał usiadł do stołu, aby się nimi delektować, opowiedział wyjątkowo barwną anegdotę z jego pobytu w Hollywood - z Margot Robbie, światowej sławy aktorką, w roli głównej:
"Jak robiłem urodziny w Hollywood, to z Chicago mi przywieźli pierogi z cebulką, ale szkoda, że to nie były mamusi. Miałem urodziny na dachu, przy basenie, padało strasznie, pod parasolami siedliśmy i jedliśmy. Margot wzięła, wiesz, pierogi takie same na talerzyk, a ja mówię - z cebulą musisz to jeść, u nas się je z cebulą! I jej tak ta cebulką posmakowała, że ona potem samą tą cebulę jadła łyżką. A ja mówię - nie wolno samej, bo nie starczy na wszystkie pierogi!".
"Będę chodniki zamiatał przy teatrze". Polski aktor od zawsze marzył o Hollywood
"Rafał to był człowiek-przygoda, miał wiele pomysłów", mówiła siostra Edyta, a mama Anna dodała: "Wokół niego zawsze coś się działo. Zawsze przynosił nam dużo radości, dużo niespodzianek".
Jedną z takich niespodzianek był wybór drogi życiowej. Rodzice nie spodziewali się, że właśnie na taką ścieżkę kariery zdecyduje się ich syn i chociaż zawsze widzieli jego talent, wątpili w to, czy ma szanse na wielki sukces.
"Jak już się dowiedziałam, że on ma zamiar iść na studia aktorskie, mówię - Nie, no Rafał, jak to, aktor? To w naszej rodzinie jest raczej niemożliwe! Jak ty się tam dostaniesz? [...] A on mówi: »Mamo, nawet gdybym nie został aktorem, to pojadę do Hollywood, do Ameryki i będę chodniki zamiatał przy teatrze«".
Zobacz też: Na styku starego i nowego roku. Edyta Górniak o "domykaniu" jubileuszy i sylwestrowych niespodziankach
"Tylko Rafał podążył tą drogą". Aktor we wspomnieniach szkolnych przyjaciół
"Z Rafałem chodziliśmy do klasy teatralnej. Mieliśmy zajęcia z aktorami, mieliśmy dużo występów, czyli przygotowywaliśmy się tak, żeby później tą drogą dalej podążać, ale tak naprawdę to chyba tylko Rafał podążył na maksa tą drogą", mówiła Milena Rokowska, przyjaciółka Rafała Zawieruchy.
Kamila Ryciak odwiedziła liceum, do którego chodził polski aktor. Tam czekał już na nich kolejny kolega z lat szkolnych, Rafał Różyc.
"Nauczyciele go uwielbiali. Samo to, że był przewodniczącym szkoły. Odkąd tylko pokazał się w szkole, każdy go zapamiętał. [...] Pamiętam historię taką, były mikołajki i Rafał był przebrany za renifera. I jak były wybory później na przewodniczącego, to każdy głosował na renifera. Jeszcze nie wiedzieli, że to jest Rafał Zawierucha, ale już go zapamiętali", opowiadał przyjaciel aktora.
"Nie był typem amanta, ale zawsze się otaczał dziewczynami. Z resztą nie trudno było o to, bo chłopaków było tylko czterech w klasie, a Rafał zawsze był przebojowy", zdradziła Milena Rokowska.
Szkolni przyjaciele Rafała Zawieruchy wspominali, że i w szkole i po szkole wiele się działo. Jeździli wieczorami samochodem Rafała po Kielcach, spotykali się w "siłowni u Piotrusia" i "robili głupoty" - jak przystało na zwyczajnych młodych ludzi. "To jest miłe, włączam telewizję i mówię - o, ja z tym gościem chodziłam do liceum! To jest super, patrzeć, że komuś się w życiu tak udało, osiąga sukcesy. Życzę mu tego z całego serca, żeby się realizował", mówiła Milena z wzruszeniem.

"Może osiągnąć dużo, ale już tęsknię". Rafał Zawierucha przenosi się do Stanów Zjednoczonych
Wzruszenie malowało się też na twarzy mamy Rafała Zawieruchy, Anny, gdy mówiła o jego wyjeździe do Hollywood:
"Jeżeli chce, jeżeli widzi, że dla niego świat stoi otworem, ma prawo spróbować, bo jest bardzo zdolny, bardzo ambitny i naprawdę może osiągnąć dużo... ale już tęsknię. Na pewno będzie ciężko nam. Życzę mu dużo szczęścia".
Ostatnim punktem wizyty Kamili Ryciak w miejscu, w którym dorastał Rafał Zawierucha, był jego pokój. Nadal jest w nim ta jedna szuflada, do której zbierał "wspomnienia": pamiątki, drobiazgi, bilety, zdjęcia, klucze, o których nikt już nie wie, co otwierają, czyli przedmioty, które komuś obcemu nic nie powiedzą, ale dla niego są jak zapis najważniejszych chwil w życiu. "I chcesz to wyrzucić, ale nie możesz", mówił Rafał Zawierucha i dodał:
"Myślę, że te rzeczy, które, gdzieś tam, kształtowały mnie. Te wartości, których zostałem nauczony i które staram się w życie wcielać i dawać to mojej córce".
Ale do Stanów Zjednoczonych, na swój nowy początek, nie chce tylko zabierać wspomnień. Chce tworzyć nowe.
"Myślę, że teraz nie będę nic zabierać. Będę starał się przede wszystkim, z całą moją rodziną tam, taką szufladkę sobie tworzyć", powiedział na koniec.







