Zmiany po "40" są możliwe. Aleksandra Nieśpielak udowadnia, że brak innego wyjścia może być początkiem pięknej drogi
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.
Znana aktorka Aleksandra Nieśpielak przyznaje, że musiała zdecydować się na odważny krok, bo nie miała innego wyjścia. Podobnie wygląda historia Anety Kolendo-Borowskiej, chociaż ona pracowała w zupełnie innej branży. Zmiany po 40., czy 50. roku życia są trudne, ale nie są niemożliwe. A o ich istocie, na naszej kanapie, opowiedziały same kobiety.

Czasy się zmieniają. Dzisiaj coraz więcej osób w dojrzałym wieku, między 40., a 50. rokiem życia, musi lub chce zmienić coś ważnego - pracę, styl życia czy podejście do siebie samego. Lęk przed tym co nowe i nieznane towarzyszy każdemu, ale dojrzali już wiedzą, że ten strach może prowadzić do rozwoju. Nadal mocno wierzymy w stereotypy, że na to czy tamto jest już za późno, tymczasem ludzkie historie pokazują, że jest zupełnie inaczej. Rynek pracy się zmienił i zmienia nadal, a kluczową kompetencją okazuje się odwaga i elastyczność. Co dobitnie udowadniają opowieści naszych gościń, aktorki Aleksandry Nieśpielak i bizneswoman Anety Kolendo-Borowskiej, a frapujący temat od strony psychologicznej wyjaśniła Magdalena Chorzewska.
Aleksandra Nieśpielak o trudnym momencie w życiu. "Nie mamy nic"
Aleksandra Nieśpielak ma 52 lata. Jest aktorką znaną z kinowych hitów i lubianych seriali telewizyjnych, a w 2009 roku widzowie Polsatu mogli ją zobaczyć w programie "Jak oni śpiewają". Nasza gościni ma też ogromne doświadczenie na scenie teatralnej i właśnie ono okazało się inspiracją do zmiany. W pewnym momencie swojej kariery postanowiła "wziąć sprawy w swoje ręce" i napisała swoją pierwszą sztukę, "Recepta na szczęście", wtedy jeszcze pełna niepewności, dzisiaj już wie, że podjęła najlepszą decyzję. Dzisiaj jest też właścicielką własnego teatru.
Nasza gościni dodała też, że po czterdziestce porwała się na coś, na co niewiele pań jest w stanie się zdecydować: "Ja na studia doktoranckie poszłam dopiero po 40. i tam gdzieś uwierzyłam w to, że mogę pisać i, że to, co piszę, jest fajnie odbierane".
Teraz, gdy jej sztuki dostają owacje na stojąco, czuje, że odważna decyzja przyniosła jej samo dobro. Jest pewniejsza siebie, dostrzega swoją wartość i czuje, że trzyma stery swojego życia. Ale nie obyło się bez trudności po drodze. W pandemii, wielu aktorów, tak jak i ona, pozostawało bez pracy. "Swój teatr otworzyłam przed, musiałam w niego dużo zainwestować, napisałam sztukę. Wszyscy mnie pytają, skąd pomysł. Może nie z nieszczęścia, ale z poznania tej drugiej strony, że nie zawsze nasze życie jest usłane różami. I pojawia się ten moment, kiedy napisałam swoją sztukę. Postanowiłam wyruszyć z nią w Polskę, zatrudniłam wspaniałych aktorów", wspominała. W momencie lockdownu sytuacja stała się wręcz dramatyczna, teatr nie tylko nie zarabiał - jego prowadzenie szybko zaczęło przynosić straty, a co za tym idzie - ogromne długi.
"Nie mamy nic. [...] Jest ciężko. Zastanawiam się, czy zamknąć, czy co robić... Są zarezerwowane sale, przekładamy, są bilety sprzedane... Ale muszę powiedzieć, że jest coś niesamowitego w nas Polakach, że publiczność zostaje z nami w tym momencie", przyznała Aleksandra Nieśpielak. Podziękowała też widzom, za to, że dali jej teatrowi takie wsparcie w najtrudniejszym momencie.
"Ten teatr przetrwał dzięki ludziom, dzięki publiczności i dzięki aktorom, którzy mówili - dobra, jesteśmy, trwamy, działamy dalej". Paulina Sykut-Jeżyna zwróciła uwagę, że dzieło Aleksandry udało się też uratować dzięki niej samej - jej odwadze i wytrwałości. A nasza gościni dodała: "Ja nie miałam innego wyjścia po prostu". Innego wyjścia, poza całkowitą, trudną a jednocześnie ekscytującą zmianą, nie miała też nasza druga gościni.

Po "50" została bizneswoman. Inspirująca historia Anety Kolendo-Borowskiej
Druga z gościn Pauliny Sykut-Jeżyny i Tomasza Wolnego pewnie nie jest tak rozpoznawalna jak Aleksandra Nieśpielak, ale jej historia jest równie inspirująca. Pani Aneta miała prawie 50 lat, gdy zdecydowała się zmienić profil swojej działalności. W pandemii nie mogła pracować (była charakteryzatorką, uczyła też sztuki makijażu i pielęgnacji twarzy). Postanowiła więc zacząć tworzyć kosmetyki - gdy powstało jej pierwsze serum, nie śniła nawet o tym, że będzie miała własną markę kosmetyczną. Bizneswoman podkreśla, że ani przez moment nie było łatwo, ale nie żałuje. Jak mówi, zrobiła to w najlepszym momencie, a wiek i doświadczenie sprawiły, że miała pewność siebie i wierzyła we własne kompetencje.
"Wymyśliłam swoje serum, które miało mi pomagać w intensywnej pracy. I kiedy nastąpił ten czas, kiedy ja nie mogłam pracować, to nagle pomyślałam - dobra, zamykam szkołę stacjonarną, będę robić to on-line", mówiła i dodała, że w tym momencie kluczowe okazało się wsparcie "dziewczyn", które były jej potrzebne, ale także same potrzebowały jej pomocy.
"Przestałam być charakteryzatorką w ciągu następnych lat. Stałam się bizneswoman i właściwielką marki kosmetycznej, która się rozwinęła". Podsumowała Aneta Kolando-Borowska, a psycholożka Magdalena Chożewska zwróciłą uwagę na jeszcze inny aspekt zmian w dojrzałym życiu.

Magdalena Chorzewska - nigdy nie jest za późno na zmianę
Dobrze znana widzom Polsatu psycholożka, Magdalena Chorzewska zwróciła uwagę na ważny fakt - wiele życiowych decyzji podejmujemy w zbyt młodym wieku. Wystarczy wspomnieć o wyborze kierunku studiów, przed którym stajemy mając 19 lat. Z czasem nabieramy wiedzy, wiary we własne siły, wiemy, co chcemy robić i, co najważniejsze w kontekście tej rozmowy, przestajemy tak bardzo bać się zmian.
Magdalena Chorzewska przekonuje, że nie ma wieku, w którym czegokolwiek nam już nie wolno lub na coś jest za późno. Każdy, w każdym momencie, ma prawo zmienić pracę, życie czy hobby. Najważniejsze to słuchać siebie i regularnie szukać odpowiedzi na pytanie, jak, naprawdę, chcemy żyć. To recepta na szczęście, nawet jeśli nie oznacza, że wszystko przyjdzie łatwo.
Nasza gościni zwróciła uwagę, że punktem zwrotnym dla obydwu wypowiadających się wcześniej pań była pandemia. "Jak nas oglądają widzowie, to pewnie sobie myślą - tak, pandemia dużo zmieniła, bo po prostu nie było wyjścia". Magdalena dodała, że bardzo często ten brak wyjścia popycha nas do podejmowania wyzwań. Staje się mocą napędową czegoś, czego w innym przypadku nigdy byśmy się nie podjęli.
"Bardzo lubię takie powiedzenie mojej przyjaciółki - zrobiłam, bo nie wiedziałam, że nie umiem", wspomniała Magdalena, a owa maksyma świetnie oddaje sedno całej rozmowy.
Psycholożka dodała jednak, że każdy człowiek jest inny i nikt nie musi się zmieniać, jeśli nie chce. Dla wielu osób stałość i stabilizacja są najważniejszą kwestią i nie znaczy to, bynajmniej, że można ich oceniać jako w jakikolwiek sposób gorszych. Są tacy, którzy odważniej wkraczają w zmiany, i tacy, którzy potrzebują dużo wsparcia.
Całą rozmowę z gościniami Pauliny Sykut-Jeżyny i Tomka Wolnego, podobnie jak wszystkie odcinki "halo tu polsat", znajdziesz na platformie Polsat Box Go.
Zobacz też: