"Wigilijna dwunastka" nie jest taka stara. O tych wiekowych potrawach słuch zaginął
Wydaje nam się, że wigilijne potrawy są stare jak... sama Wigilia, ale to nieprawda. Wiele dań, bez których dzisiaj nie wyobrażamy sobie tradycyjnego stołu, to wynalazek XX wieku, a nasze prababki w ten wyjątkowy wieczór przygotowywały zupełnie co innego. Te zadziwiające potrawy odeszły już w zapomnienie, a szkoda. Bo kiedyś, w Polsce, najważniejsza kolacja w roku smakowała absolutnie wyjątkowo i... zupełnie inaczej niż dzisiaj.

12 potraw? Tylko w najbogatszych domach
Liczba 12 ma głęboką symbolikę, od 12 apostołów począwszy, na 12 miesiącach roku skończywszy, ale dawniej o tak suto zastawionym stole w wielu domach można było tylko pomarzyć, nie mówiąc już o tym, że przez długi czas trudno szukać wskazówek dotyczących tego, jakoby "wigilijna dwunastka" miała być obowiązkowa.
Wigilia miała być uroczysta i postna. Kropka. W biednych domach przygotowywano czasem tylko 3 lub 5 potraw, w nieco zamożniejszych 7 lub 9 - tutaj też można odnaleźć symboliczne wytłumaczenie (7 to świętość, a 9 odnosi się do Trójcy Świętej). 12 potraw? Na to mogli sobie pozwolić tylko najbardziej zamożni, a zwyczaj stał się popularny dopiero na przełomie XIX i XX wieku.
Tradycyjne potrawy wigilijne to wynalazek XX wieku
Trudno nam dzisiaj wyobrazić sobie wigilię bez barszczu z uszkami czy karpia, ale ani one, ani pierogi z kapustą czy grzybami, ani kutia, nie mają korzeni sięgających wieki wstecz. Wszystkie są dość... młode.
Karp to już klasyk - wiele osób ma świadomość, że spopularyzował się w czasach PRL (chociaż na stołach lądował wieki wcześniej, to nie był obowiązkowym daniem wigilijnym). Pierogi, owszem, jadano od setek lat, ale do XX wieku nie były obowiązkowym punktem wigilii. A kutia - nie dość, że lokalna, to rozpowszechniła się dopiero po 1945 roku.
Z barszczem jest jeszcze ciekawiej. Zupa na wigilii musiała być, właściwie od zawsze, ale jej smak i wygląd zupełnie nie przypominały kultowego wywaru z buraków.

Kiedyś wigilia smakowała zupełnie inaczej. O tych potrawach słuch zaginął
Jedni barszcz czerwony, inni kapuśniak albo grzybową, jeszcze inni duet z tych trzech - a kiedyś? Wigilijne zupy zawsze były skromne i postne, ale zupełnie inne niż te, które tak bardzo nam się ze świętami kojarzą.
Bo czy ktoś jeszcze wie czym jest siemieniotka? To tradycyjna wigilijna zupa, popularna zwłaszcza na Śląsku, w Małopolsce i Wielkopolsce, czasem jako konopiotka, bo z nasion konopi była przygotowywana. Zagęszczana śmietaną, miała kremową konsystencję i lekko orzechowy smak, a dzisiaj wydaje nam się wprost egzotyczna.
A może pamiętacie kwasówkę? Pewnie niewielu. Ta zupa była istnym symbolem prostoty, albo nawet i biedy, bo w jej skład wchodził przede wszystkim sok z kiszonej kapusty. Znana przede wszystkim na Kujawach i Podkarpaciu, zwykle również zagęszczana śmietaną, była znakiem rozpoznawczym wigilijnego stołu.
Były jeszcze zupy z rybnych resztek - głów i ogonów, albo "ślepe ryby", czyli rodzaj kartoflanki, który z rybami nic wspólnego nie miał. Na barszcz z uszkami, jak widać, musieliśmy czekać dziesiątki lat, a właściwie nawet setki lat.
Groch i kasza były podstawą wigilii przez wieki
Nasze prababki w Wigilię Bożego Narodzenia gotowały przede wszystkim groch i kaszę, czyli dokładnie to, co jeszcze zostało w ich spiżarniach. Groch z "postną słoniną", czyli smażoną cebulą, albo "siemieniec z grochem" - czyli taki z dodatkiem nasion lnu - był sycący, dostępny ale także symboliczny - miał dawać sprawność, zdrowie i zgodę w rodzinie.
Kasze były chyba jeszcze ważniejsze od grochu. Najbardziej "słowiańska" to ta jaglana, podawana często na słodko z miodem, makiem lub suszonymi owocami. Kaszę gryczaną przyrządzano za sypko z olejem lnianym, albo duszoną z cebulą i makiem. Najbiedniejsi sięgali po jęczmienną, gotowali ją "na gęsto" i podawali ją z kiszoną kapustą albo suszonymi śliwkami.
Zero masła, mięsa, a nawet jaj - kasza, groch, kapusta, z dodatkiem cebuli czy oleju, czyli bardzo postnie. Ewentualnie - nieco mącznie.
Kluski królowały na wigilii. I to w wielu wersjach
Zanim na stole zawitały uszka z grzybami, tradycyjnie przygotowywano kilka rodzajów klusek, bo, jak wiadomo, potrawy na bazie mąki zimową porą ratowały od pustej spiżarni. Do dzisiaj przetrwała jeszcze tradycja klusek z makiem na słodko, ale wariantów było więcej.
Jedną z najstarszych potraw są łazanki z makiem - mak przewija się w kuchni świątecznej wyjątkowo często, bo miał symbolizować dostatek. Przygotowywano też najprostsze z możliwych kluski prażone lub kładzione, tylko z mąki, wody i soli. A w niektórych regionach jeszcze wigilijne pyzy - bez dodatku jaj i czasem również podawane z makiem. A może coś na słodko?
Dawna wigilia smakowała inaczej. Była... słodsza
Słodkiego było więcej niż dzisiaj. Słodka mogła być kasza jaglana, słodkie bywały kluski, na pewno nie było zaś serników czy makowców. Zupełnie inaczej nasze prababki traktowały kompot z suszu - nie był tylko dodatkiem, lecz prawie daniem, a właściwie deserem, doprawiony odpowiednią ilością suszonych owoców i odrobiną miodu.
W Wielkopolsce, na Śląsku i w Małopolsce przygotowywano makówki lub makiełki, na bazie maku, miodu, czerstwego pieczywa i ewentualnie bakalii. To praprzodkinie naszych dzisiejszych makowców.
W niektórych regionach Wigilię wieńczył owsiany kisiel, pieczone jabłka lub gruszki, albo najprostszy rarytas - zacierki z miodem. Zdecydowanie, słodyczy na dawnych polskich wiligiach nie brakowało, ale były kompletnie inne od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni.
"Wigilijna dwunastka" nie taka stara. O tych potrawach słuch zaginął
Dawniej wigilia była bardziej postna i dużo skromniejsza. Wiele potraw dzisiaj jest tylko odległym wspomnieniem, inne "obowiązkowe" stały się dużo później, niż nam się wydaje.
Tradycja nie jest czymś stałym. Prawdziwa, ta żywa, zmienia się razem z nami, a wigilijne potrawy są tego najlepszym przykładem. Jedno zaś pozostaje niezmienne. Wigilia zawsze była świętem, które łączyło nas przy stole, bez względu na to, co na nim stanęło. Może więc nie trzeba stać trzech dni przy kuchni, żeby przygotować słynną dwunastkę?






