Piosenkę "Szła dzieweczka do laseczka" znają tam na pamięć. "Śląsk" podbija Kraj Kwitnącej Wiśni
Beata Łajca
"Szła dzieweczka do laseczka, do zielonego..." - tego nie da się przeczytać, to się od razu śpiewa! Tę śląską przyśpiewkę znają (prawdopodobnie) wszyscy Polacy. Ale jak to możliwe, że znają ją też (prawie) wszyscy Japończycy? I dlaczego uważają, że "Dzieweczka" to utwór japoński? Tę niezwykłą historię w "halo tu polsat" przybliżyli nam członkowie Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk".
14 października zespół Śląsk dostąpił wielkiego zaszczytu wystąpienia przed samą japońską Parą Cesarską. Podniosłości temu wydarzeniu dodaje fakt, że spośród ponad 100 uczestników Festiwalu Kultury w Gifu w Japonii, w którym wzięli udział, tylko oni zostali aż tak wyróżnieni. Nie była to jednak pierwsza wizyta Zespołu Pieśni i Tańca w Kraju Kwitnącej Wiśni. "Śląsk" bywa tam regularnie, bo polska kultura - regionalne tańce i muzyka, są w Japonii szalenie popularne. A gdy podczas swoich występów wykonują szlagier "Szła dzieweczka do laseczka", cała publiczność śpiewa razem z nimi. Japończycy nie tylko znają "Dzieweczkę", ale są też przekonani, że ta piosenka pochodzi z Japonii. Jak to możliwe?
Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk" im. Stanisława Hadyny - te liczby robią wrażenie
"Śląsk" działa od 71 lat, a dzisiaj w jego skład wchodzi aż 150 osób - chórzyści, tancerze baletu i orkiestra. Od 1 lipca 1953 roku do dziś zespół odwiedził 44 kraje na pięciu kontynentach, dał 8 tysięcy koncertów, grając dla ponad 26 milionów widzów. Rocznie grają około 200 koncertów, a na swoim koncie mają aż 3 Fryderyki - jeden z okazji 70-lecia działalności, a dwa za współpracę muzyczną z polskim raperem Miuoshem.
Ta niespodziewana fuzja muzyczna rozpoczęła się w 2018 roku na Stadionie Śląskim od wspólnego występu. A potem "Śląsk" i Miuosh zawiązali stałą współpracę, której efektem były dwie płyty "Pieśni współczesne". W "halo tu polsat" gościliśmy dyrektora "Śląska", Zbigniewa Cierniaka oraz dwóch solistów: Elżbietę Przewoźnik i Piotra Koprowskiego.
Dlaczego "Śląsk" śpiewa po japońsku?
"Śląsk" ciągle jest w ruchu. Od 3 do 17 października podróżował po Japonii, gdzie nie tylko otwierał Festiwal Kultury w Gifu, ale także prowadził warsztaty śląskich tańców. Członkowie zespołu przyznali, że są pod wrażeniem profesjonalizmu, z jakim Japończycy wykonują polskie tańce. Oczywiście, jedną z tradycji zespołu jest wykonywanie piosenek w języku widzów, gdziekolwiek się znajdą. Ale "Szła dzieweczka do laseczka" po japońsku to trochę inna historia.
Dyrektor zespołu wyjaśnił, że Japończycy są przekonani, że "Szła dzieweczka" to ich piosenka. Podobno jakieś 100 lat temu przywiózł ją do Japonii jakiś duchowny i teraz, gdy "Śląsk" wykonuje ten utwór w języku japońskim, to cała publiczność śpiewa razem z nimi.
Japończycy w ogóle kochają polską kulturę, a zespół "Śląsk" zajmuje szczególne miejsce w ich sercach - to wyjaśnia regularne trasy właśnie w tym kraju. W tym roku zespół był w Japonii dwa razy, na 2025 również planuje dwa wyjazdy. Azjaci rzeczywiście fascynują się polską kulturą, ale ich serca "Śląsk" zdobył także poprzez wykonywanie tradycyjnych japońskich utworów.
"Zawsze mamy w zestawie obowiązkowym kilka utworów, które w języku japońskim wykonujemy i te piosenki też robią furorę. Dla Japończyków jest to dość specyficzne, że Europejczycy wykonują w ich języku perfekcyjnie piosenki japońskie", mówił dyrektor zespołu Zbigniew Cierniak.
"Śpiewaliśmy na koniec koncertów zawsze taki utwór >>Jidai<<. Powiem szczerze, że to była przecudowna chwila, bo widzieliśmy po prostu łzy na widowni", powiedział solista Piotr Koprowski, a solistka Elżbieta Przewoźnik dodała:
"Nie potrafiliśmy śpiewać ze wzruszenia, gardło ściskało, taka piękna reakcja, takie emocje".
Mało kto dostępuje tego zaszczytu. "Śląsk" wystąpił dla Cesarza Japonii
"Mało kto ma w ogóle możliwość wystąpić przed parą cesarską, już nie mówię o instytucjach czy artystach spoza Japonii. Nam się to udało, jest to niesamowite wyróżnienie dla zespołu. Zapisujemy to w historii - piszemy wspólnie polsko-japońską historię. Jak jeszcze powiem, że nasz kolega w zespole ma żonę Japonkę, to będzie takie dopełnienie tego, że dbamy o te relacje polsko-japońskie najlepiej, jak to możliwe", mówił Zbigniew Cierniak.
Występ przed Cesarzem Japonii różnił się od pozostałych koncertów. Obecność koronowanych głów wymagała odpowiedniego zachowania nie tylko od wykonawców, ale także od całej widowni. Oglądający śląski zespół Japończycy dostali kilka instrukcji, mieli m.in. nie klaskać "zbyt emocjonalnie". Koncert wiązał się też ze zwiększoną ostrożnością.
"W dniu kiedy się już cała uroczystość odbywała, nikt z nas nie mógł niczego wnieść, oprócz tego, co sobie wcześniej przynieśliśmy. Kontrola była oczywiście adekwatna do sytuacji", opowiedział dyrektor "Śląska".
Zespół "Śląsk" nie zwalnia ani na chwilę. W planach trasa po Stanach Zjednoczonych
Ledwo wrócili z Japonii, a już pakowali walizki na wielką europejską trasę z okazji 20. rocznicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Z tej okazji "Śląsk" sięgnął w głąb swojej tradycji i przygotował program oparty w większości na opracowaniach muzycznych stworzonych przez Stanisława Haydynę i układy choreograficzne Elwiry Kamińskiej, czyli historycznych współzałożycieli zespołu.
"Zaczynamy od Chicago, przez Denver, Las Vegas, kończymy w Kalifornii i wracamy na święta. Także ten rok jest taki mocny. A przyszły rok również będzie intensywny, "Pieśni współczesne część 2". Słuchajcie, bilety na te koncerty, które są zaplanowane, są praktycznie wyprzedane", mówił Zbigniew Cierniak.
Tym bardziej cieszymy się, że dzisiaj w "halo tu polsat" Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk" wystąpił dla nas aż dwa razy. Na początku rozmowy zaśpiewał wspomnianą już "Dzieweczkę" - częściowo po japońsku, a na koniec "Karolinkę".
Zobacz też: