Karpatka, sernik i szarlotka, czyli o polskich deserach, które pokochał świat – z Sylwią Grodzką-Habą i Jędrzejem Majką
Spektakularne dekoracje czy wymyślne techniki nie zawsze uchodzą za gwarant światowego uznania - w przypadku kuchni nierzadko wystarczy smak, który mówi prawdę. O tym, dlaczego karpatka potrafi zachwycić "New York Timesa", polski sernik regularnie pojawia się w światowych zestawieniach, a szarlotka wciąż pachnie tak samo jak przed pół wiekiem, w "halo tu polsat" rozmawiali Sylwia Grodzka-Haba - cukierniczka znana jako "Pani Foremka" i Jędrzej Majka - podróżnik kulinarny. W ich opowieści polskie wypieki jawią się nie tylko jako słodkie przyjemności, lecz także jako opowieść o tożsamości, pamięci i jakości, która przetrwała mimo zmian.

Karpatka, czyli prawdziwie polski wypiek
"Ten deser powstał w Polsce" - przypomniał Jędrzej Majka, opowiadając historię karpatki, stosunkowo młodego, lecz niezwykle polskiego ciasta (w przeciwieństwie do serników czy szarlotek, które mają swoje odpowiedniki).
Jej narodziny datuje się na okres PRL-u, czas, gdy brakowało składników, ale nie pomysłowości. Pierwsze wersje miały kruchy spód, warstwę marmolady lub powideł, a dopiero później krem i charakterystyczne, falujące ciasto parzone, które po upieczeniu przypominało górskie grzbiety. Właśnie stąd - konkretniej od Karpat - wzięła się jej nazwa, nadana w 1972 roku przez studentów i studentki polonistyki.
Z biegiem lat karpatka stała się klasyką, ale także polem twórczych eksperymentów. Sylwia Grodzka-Haba przyznała, że wariacje na jej temat - z wiśniami, malinami czy frużeliną - coraz częściej trafiają na światowe stoły. Jedna z nich, stworzona przez nowojorską blogerkę, zyskała uznanie redakcji "New York Timesa".
"Naszym kluczem do sukcesu jest tradycja i skupienie na jakości produktu", zauważała cukierniczka.
Karpatka, jak dopowiadał Majka, stała się więc symbolem tego, co rodzime, choć inspirowane światem - ciastem, które smakuje jak wspomnienie, ale wygląda jak przyszłość.
Sernik i szarlotka, czyli smak, który nie potrzebuje reklamy
Na świecie istnieją setki rodzajów serników - od japońskiego, lekkiego jak chmurka, po nowojorski, gęsty i kremowy. A jednak to właśnie polski sernik, przygotowywany na bazie prawdziwego twarogu, uchodzi za jeden z najbardziej autentycznych. Od Tokio po Limę spotkamy jego odmiany, ale żaden nie smakuje jak ten w polskim wydaniu.
Z kolei szarlotka - jak zauważyła Sylwia Grodzka-Haba - to "kosmos prostoty": mąka, jajka, cukier i jabłka. Najlepiej szare renety, antonówki lub rubinole, które nie ciemnieją w trakcie pieczenia. To ciasto, które w swojej pozornej zwyczajności niesie głęboki sens - przypomina o tym, że polska kuchnia od zawsze czerpała z natury, a nie z przepychu.Sama nazwa "szarlotka" przywędrowała najprawdopodobniej z Francji, lecz dopiero w Polsce nabrała charakteru - tu zyskała jabłka, kruche ciasto i zapach cynamonu, bez którego trudno wyobrazić sobie jesień.
Jędrzej Majka przypomniał, że zarówno sernik, jak i szarlotka mają swoje międzynarodowe święta - odpowiednio 30 lipca i 13 maja - natomiast karpatka wciąż na taki dzień czeka. Być może słusznie, bo jej historia dopiero się pisze. W świecie, który szuka prawdziwego smaku, polskie desery nie muszą niczego udowadniać - wystarczy, że są. I że wciąż pachną tak samo jak dawniej.
Całą rozmowę z Jędrzejem i Sylwią zobaczyć można zaś poniżej.
Zobacz też:






