Gwyneth Paltrow przez lata przekonywała do restrykcyjnej diety. Teraz przyznała, że przesadziła
Gwyneth Paltrow należy do grona najpopularniejszych amerykańskich aktorek, z prawie wszystkimi najważniejszymi nagrodami aktorskimi na koncie (od Oscara po Emmy). Dzisiaj ma 52 lata, a wciąż zachwyca smukłą sylwetką i nieskazitelną cerą. Trudno powiedzieć, czy zawdzięcza to tylko diecie, ale z pewnością sposób żywienia ma ogromny wpływ na jej wygląd. Jest jednak cienka linia między dietą a obsesją, podobnie jak między podejściem naukowym a pseudonaukowym, a Gwyneth wiele razy przekraczała obydwie te granice. I to do tego stopnia, że stała się prawdziwą ikoną kontrowersyjnego "wellness". Niedawno jednak przyznała, że zdecydowała się "poluzować" swoją restrykcyjną dietę i zdarza jej się nawet zjeść... makaron. Skąd taka zmiana?

Przez lata była zwolenniczką diety paleo. Gwyneth Paltrow porzuca ten styl żywienia
Gwyneth Paltrow ma własną platformę internetową. Goop jest miejscem sprzedaży najróżniejszych artykułów, m.in. z branży beauty i wellness, ale nie tylko. Gwiazda wykorzystuje swoją stronę także do promowania zdrowego - w jej przekonaniu - stylu życia. Aktorka pisała więc o filozofii "clean eating", czyli czystym jedzeniu, eliminacji glutenu, cukru i nabiału, co mocno pokrywa się z założeniami jednej z najbardziej kontrowersyjnych diet, czyli diety paleo.
Dieta paleolityczna była najbardziej popularna w latach 2011-2015, kiedy świat zachłysnął się "powrotem do korzeni" człowieka w kontekście jego żywienia. Prawdziwym centrum "boomu" na paleo stały się zaś Stany Zjednoczone.
Na czym polega dieta paleo?
Dieta paleo opiera się na założeniu, że w XXI wieku nadal powinniśmy jeść jak nasi praprzodkowie, konkretnie - z czasów zanim jeszcze pojawiło się rolnictwo. Fundamentem tego założenia jest przekonanie, że mimo wspomnianych tysięcy lat organizm człowieka nie zdążył się przystosować do "nowoczesnej" żywności.
Paleo opiera się więc głównie na mięsie, rybach i owocach morza, jajach, warzywach (głównie liściastych), niewielkiej ilości owoców, orzechów i nasion. Całkowicie wyeliminowane są zaś wszelkie zboża, nabiał, cukier, rośliny strączkowe, większość olei roślinnych i wszelka żywność przetworzona.
Problem w tym, że dieta paleolityczna nie bazuje na faktach naukowych, ale raczej na pewnej koncepcji albo nawet micie.
Czy dieta paleo może być szkodliwa?
Jej krytycy zwracają uwagę, że ludzie epoki paleolitu nie mieli jednej diety, bo w zależności od miejsca w którym żyli, klimatu i dostępności jedzenia, spożywali zupełnie inne produkty. Faktem za to jest, że człowiek ewoluował także po rewolucji rolniczej, czego dowodzi m.in. to, że ogromna większość z nas toleruje laktozę czy gluten.
Dlatego dieta paleo nie jest dla każdego i wcale nie jest taka zdrowa, a w pewnych przypadkach może być wręcz szkodliwa. Największymi zagrożeniami są:
- brak błonnika, wynikający z małej ilości warzyw i owoców;
- niedobór wapnia i witaminy D, przez eliminację nabiału;
- nadmierne spożycie tłuszczów nasyconych, ze względu na dużą ilość czerwonego mięsa;
- restrykcyjność, która może prowadzić do zaburzeń odżywiania.
Istnieją, co prawda, badania, które sugerują dobroczynny wpływ paleo na organizm (m.in. spadek masy ciała i poziomu cukru we krwi), ale są to testy krótkoterminowe, bo długoterminowych jeszcze nie przeprowadzono. Po za tym nikt nie dowiódł, z czego wynikają te pozytywne aspekty - może to być skutek samego wyeliminowania żywności przetworzonej. Faktem jest też, że nadmiar czerwonego mięsa, charakterystyczny dla paleo, jest wyjątkowo szkodliwy.
Gwyneth Paltrow przyznaje, że miała obsesję na punkcie jedzenia
Goop to nie tylko strona internetowa, bo pod tym samym szyldem powstają serie podcastów, a w jednym z ostatnich Gwyneth Paltrow zdradziła, że po latach postanowiła dać sobie więcej luzu w zakresie odżywiania.

"To był ciekawy rozdział, w którym miałam obsesję na punkcie bardzo, bardzo zdrowego odżywiania", mówiła gwiazda i warto dodać, że to "bardzo, bardzo zdrowe" żywienie niejednokrotnie było powodem ostrej krytyki ze strony lekarzy i dietetyków. Niedorzeczne pomysły Gwyneth Paltrow stały się wręcz symbolem tego, że "clean eating" może pójść za daleko.
Wystarczy wspomnieć jedną z najsłynniejszych wypowiedzi Paltrow z 2023 roku, jaką zaserwowała słuchaczom również podczas podcastu, tym razem w towarzystwie lekarza medycyny funkcjonalnej. Gwiazda opowiadała wówczas, jak wygląda jej typowe dzienne menu, a w sieci dosłownie zawrzało.
"Rano kawa, potem nic. Około 12:00 bulion z kości, potem lekkie warzywa na parze, może jakieś białko. Ćwiczę godzinę dziennie. Potem sauna. Zero cukru, zero glutenu", powiedziała wówczas, a eksperci żywieniowi nie zostawili na niej suchej nitki.
Zarzucano, że jej pseudozdrowy styl życia to tak naprawdę głodówka, bo nie dostarcza energii nawet na zwykłe funkcjonowanie, a co dopiero aktywny tryb życia. Alarmowano, że jej praktyki prowadzą do zaburzeń odżywiania i groźnych niedoborów. Krytykowano ją też, całkiem słusznie, za to, że wyrządza wielką krzywdę kobietom, które i tak już zmagają się z ogromną presją dotyczącą wyglądu, kształtu i wagi ciała.
Żeby dopełnić obrazu hollywoodzkiej gwiazdy pogrążonej w obsesji na punkcie żywienia, trzeba wspomnieć o jeszcze dwóch jej słynnych pomysłach. A przy okazji zderzyć je z faktami naukowymi.
Detoks sokowy Gwyneth Paltrow nie działa
Gwyneth Paltrow promowała sokowe detoksy, polegające na tym, że przez kilka dni, a czasem nawet cały tydzień, piła tylko i wyłącznie świeżo wyciskane soki, a celem tej katorżniczej diety miało być usunięcie toksyn z organizmu. O "dobroczynnym" wpływie sokowej diety można przeczytać do dziś i wiele osób próbowało w ten, jakże trudny, sposób ratować swoje zdrowie - kompletnie niepotrzebnie.
Dietetycy od lat tłumaczą, że takie długie detoksy nie tylko są kompletnie zbędne, bo organizm przy pomocy wątroby i nerek oczyszcza się sam (i świetnie sobie z tym radzi, gdy jesteśmy zdrowi i mu w tym nie przeszkadzamy, dorzucając kolejne "śmieci"), ale sokowa kuracja prędzej zaszkodzi niż pomoże. Detoks sokowy prowadzi bowiem do:
- groźnych niedoborów substancji odżywczych,
- osłabienia organizmu,
- problemów z poziomem cukru we krwi.
Niedorzeczne pomysły gwiazdy - dieta autoimmunologoczina, czyli ekstrmalna wersja paleo
Do niedawna Gwyneth Paltrow przekonywała o dobroczynnym wpływie jeszcze jednej diety o bardzo medycznej nazwie - autoimmunologiczna, (lub przeciwzapalna) w skrócie - AIP. Ten model żywienia bywa zalecany przez lekarzy przy niektórych chorobach autoimmunologicznych, ale gwiazda przekonywała, że jest on zdrowy dla każdego.
AIP to w dużym skrócie jeszcze bardziej ekstremalna dieta paleolityczna, eliminująca dodatkowo: jajka, pomidory i paprykę oraz wszystkie strączki. A jej dobroczynne działanie według Paltrow polega na "gaszeniu" przewlekłych stanów zapalnych w organizmie. Jednak, jak już wspomnieliśmy, dietę autoimmunologiczną powinno się stosować wtedy, gdy zostanie zalecona przez lekarza i tylko pod kontrolą specjalistów.
Podsumowując - Gwyneth Paltrow przez lata przekonywała swoje fanki i fanów na całym świecie (a tych nie brakuje, bo na samym Instagramie ma ponad 8,7 mln obserwatorów), że wyjątkowo restrykcyjne diety i eliminacja zbóż oraz nabiału na całe życie, są jedyną skuteczną drogą do uzyskania szczupłej sylwetki i zdrowego ciała. A teraz zmieniła zdanie.
Zobacz też: Koleżanka zdradziła, jak Nicole Kidman dba o figurę. "Musisz trzymać nogę w górze przez jakieś 12 lat!"
Gwyneth Paltrow porzuca dietę paleo. W końcu przyznaje, że przesadzała
W świetle tych wszystkich rewolucyjnych diet, które promowała, ostatnie jej wyznanie może być prawdziwym szokiem dla wszystkich fanów. Bo w niedawnym podcaście Gwyneth Paltrow nie tylko przyznała, że przesadzała, ale dodała też, że ma już dość restrykcyjnych diet i (o zgrozo) teraz ma zamiar jeść nie tylko chleb, ale także ser i makaron. Czyli wszystko to przed czym ostrzegała przez ostatnie lata.
Gwiazda mówiła, że ona i jej mąż, Brad Falchuk przeszli na paleo kilka lat temu, ale ten rozdział w ich życiu już się skończył:
"Brad i ja staliśmy się paleo kilka lat temu, chociaż mam tego trochę dość. Jeśli mam być szczera, i wracam do jedzenia chleba na zakwasie i sera", przyznała i dodała:
"Tak, powiem to. [Jem - przyp. redakcji] też trochę makaronu". Na koniec podkreśliła, oczywiście, że zdrowe jedzenie nadal jest jej priorytetem.
Gwyneth Paltrow postanowiła również podzielić się z fanami osobistym wyznaniem. Mówiła, że dzisiaj już rozumie, dlaczego tak bardzo "zafiksowała się" na diecie. W 2002 roku na raka gardła zmarł jej ojciec Bruce Paltrow, a to miało mieć ogromny wpływ na jej podejście do żywienia:
"Myślę, że tak naprawdę próbowałam uzdrowić w ten sposób mojego tatę, chociaż on nie chciał mieć z tym nic wspólnego. [...] Byłam w pewnym sensie otumaniona i nadal tak się czuję. Dzisiaj praktykuję równowagę, postrzegając zdrowe odżywianie jako szablon, a nie sztywny styl życia".
Dla wielu ludzi, którzy wzorem Paltrow i podobnych jej gwiazd w pogoni za szczupłą sylwetką i wieczną młodością męczyli się restrykcyjnymi dietami, w tym momencie świat mógł zatrząść się w posadach. Ale to bardzo dobrze, że gwiazda zdecydowała się na taką szczerość.
Nie zmienia to jednak faktu, że nie powinniśmy nigdy podążać ślepo za dietetycznymi trendami, nawet jeśli popierają je tak świetnie wyglądające kobiety. Zostawmy diety dietetykom, a gwiazdami inspirujmy się w dużo bardziej bezpiecznych kwestiach.