Zaśpiewała po polsku i zachwyciła profesorów w szkole w USA. Gabriela Bulka porzuciła kancelarię dla sceny
Gabriela Bulka pochodzi z Krakowa. Tam skończyła studia prawnicze, ale to nie prawo okazało się być największą pasją jej życia. By poszukiwać i zgłębiać prawdziwą pasję, Gabriela przeprowadziła się za ocean. I właśnie w Stanach Zjednoczonych rozwinęła skrzydła jako aktorka teatralna i reżyserka ruchu. Dziś aktorka kontynuuje naukę w jednej z najlepszych szkół teatralnych w USA, Uniwersytecie Tennessee w Knoxville. W "halo tu polsat” opowiedziała o tym, jak udało się jej zrealizować marzenia, zdradziła też, czy chciałaby zagrać na deskach polskiego teatru.

Gabriela Bulka to dla Ewy Wachowicz "Gabrysia" - gospodyni "halo tu polsat" zna bowiem naszą gościnię osobiście. Przedstawiając bohaterkę, Ewa podkreśliła, że Gabriela jest osobą, która na pierwszym miejscu postawiła swe marzenia i pasję. To dla nich zrezygnowała z pracy w kancelarii prawniczej i ruszyła do Nowego Jorku śnić swój życiowy sen. Skończyła szkołę aktorską, a wkrótce ukończy kolejną i zdobędzie tytuł odpowiadający polskiemu tytułowi magistra sztuk teatralnych. Na co dzień pracuje w teatrze i nie może narzekać na brak ról. Jak sama mówiła, warto iść za głosem serca, by żyć w pełni i cieszyć się z pracy, którą się wykonuje.
Miała zostać prawniczką
"Czasem, jak człowiek dorasta, to chce iść za głosem rozumu i to mnie trochę ugryzło - opowiadała Gabriela. - "To było prawo, to był ten głos rozumu. Całe życie żyłam z głową w chmurach, a potem w liceum człowiek myśli, a może jednak coś bardziej stabilnego. I skończyłam na studiach prawniczych, a potem jednak głos serca wygrał i poszłam za aktorstwem" - wspominała.
Marzenia o występach towarzyszyły Gabrieli od lat. A wszystko zaczęło się od baletu: "Zaczęłam tańczyć w szkole baletowej (...) i ten taniec zawsze mi towarzyszył. Myślałam, że będę zawodową tancerką. Grałam w lokalnym małym teatrzyku na osiedlu, troszkę w podstawówce, w gimnazjum, w liceum. Potem po liceum jakaś zaoczna szkoła teatralna i potem dostałam dyplom ze szkoły baletowej. Ukończyłam jedne studia i poszłam na prawo. Pracowałam w kancelarii pracowniczej, no i wtedy poczułam, że jednak nie jest to dla mnie. Tej sztuki mi brakowało, tego baletu, tego tańca, tej sceny i wyjechałam do Nowego Jorku" - opowiadała o latach życiowych wyborów Gabriela.

"Wyjechałam na trzy miesiące"
Aktorka nie ukrywała, że plan na Nowy Jork nie był długoterminowy. Zamierzała skończyć 1 semestr w szkole Lee Strasberga, jednak nauka tak ją wciągnęła, że została tam dwa lata: "Miał być jeden semestr właśnie w przerwie od pracy w kancelarii. Wyjechałam na trzy miesiące i tak mi się spodobało.... I właśnie ten Nowy Jork mnie tak >>ugryzł<< i >>zahaczył<<. Podjęłam decyzję, żeby zostać na cały rok, a potem dostałam stypendium, żeby ukończyć dwuletnie konserwatorium" - wspominała nasza gościni.
Gabriela dodała, że choć zakochała się w Nowym Jorku, była to "trudna miłość", z angielskiego "love-hate relationship". Życie w Stanach nie było wyłącznie usłane różami. Trzeba było włożyć ogrom pracy w studia, ale wysiłek się opłacił. Dziś Bulka studiuje na prestiżowej uczelni, która przyjmuje zaledwie 6-8 studentów raz na dwa lata. W maju będzie kończyć studia, zdobędzie też tytuł, któremu odpowiada polski tytuł magistra sztuk teatralnych.
Akcent nie jest problemem
Aktorom z Polski często trudno jest "załapać" się do amerykańskich produkcji z powodu mocnego akcentu. Gabriela zdradziła, że ciężko pracowała, by mówić po angielsku bez akcentu. Mało tego, poszła o krok dalej: "Na początku, na samym początku ktoś mi powiedział 'no, musisz się pozbyć swojego polskiego akcentu' i zaczęłam bardzo intensywną pracę. Od dziecka mówiłam po angielsku, ale ten akcent nasz polski gdzieś tam był. Teraz ludzie nie wiedzą, że jestem z Polski, dopóki nie zobaczą na moim CV, że mój pierwszy język to jest język polski. Na początku to był problem, a teraz w teatrze gram nie tylko z akcentem angielskim, amerykańskim, brytyjskim, ale też uczę się akcentu niemieckiego do kolejnego spektaklu" - zdradziła Gabrysia.
Zaśpiewała po polsku i zachwyciła profesorów
Gabriela opowiedziała też, w jaki sposób zwróciła na siebie uwagę podczas przesłuchań do szkoły teatralnej.
"Dostałam się do szkoły dlatego, że zainteresowałam ich, zaśpiewałam na przesłuchaniu po polsku. I jeden z moich monologów był autorstwa naszego polskiego dramatopisarza Janusza Głowackiego. I to im tak zapadło w pamięć, że powiedzieli, że do tej pory mi wypominają, że to był najlepszy monolog, jaki tego dnia widzieli" - mówiła Gabrysia.
Nasza gościni nie ukrywa, że choć w Stanach jej kariera nabiera rozpędu, chciałaby kiedyś także zagrać na polskiej scenie: "Idealny plan to jest taki 'pięćdziesiąt na pięćdziesiąt'. Ja od zawsze chciałam grać na polskich scenach. Wychowałam się w Krakowie i w krakowskich teatrach i chcę wrócić do Polski, zagrać tutaj - w Europie, ale w Stanach również" - zdradziła swój plan Gabriela, by zakończyć spotkanie refleksją na temat podążania za marzeniami: "Warto marzyć, ale marzenia same się nie spełniają. To jest ogromna, ciężka praca i droga nie jest łatwa, ale warto marzyć, bo to jest najlepsze spełnienie, jakie ja mogłam uzyskać w swoim dotychczasowym życiu. I warto iść za głosem serca" - podsumowała Gabriela.
Zobacz też:






