Rozmowa w samolocie zmieniła jego życie. Kevin Costner chciał zrezygnować z aktorstwa, gdy usłyszał te słowa
Kevin Costner od zawsze miał pod górkę. Rodzice zarabiali niewiele i ciągle się przeprowadzali, sam imał się najróżniejszych zajęć, aby zarobić na życie. Miał jednak marzenie, i to tak wielkie, że z czasem sam zaczął w nie wątpić. Aż pewnego dnia w samolocie postanowił podzielić sie pragnieniem z pasażerem siedzącym obok. I ta jedna rozmowa odmieniła jego życie tak, że dzisiaj jest jedną z największych gwiazd Hollywood z całą szafą statuetek. Ta historia to materiał na świetny film, który byłby motywacją dla wszystkich tych, którym wydaje się, że nic dobrego już ich nie czeka.

Kevin Michael Costner urodził się 18 stycznia 1955 roku w Lynwood w Kalifornii. Jest nie tylko jednym z największych amerykańskich aktorów, ale także reżyserem, producentem filmowym i muzykiem. Na swoim koncie ma całą kolekcję najważniejszych branżowych nagród - dwa Oscary, dwa Złote Globy, nagrodę Emmy, dwie Nagrody Gildii Aktorów Ekranowych, Honorowego Cezara, Nagrodę Japońskiej Akademii Filmowej i dwa wyróżnienia People’s Choice Award. Własną gwiazdę w słynnej Alei w Los Angeles odsłonił w 2003 roku, a dzisiaj na koncie ma ponad 60 ról, wyreżyserował 4 filmy i wyprodukował kolejnych 10.
Kevin Costner był synem elektryka i sekretarki. W jego rodzinie nigdy się nie przelewało
Gdy przyszedł na świat, nikt nie wróżył mu tak wielkiej przyszłości. Przytłoczony rzeczywistością, w której musiał podejmować się najdziwniejszych prac, aby zarobić na życie, sam też w siebie zwątpił.
Urodził się w skromnej rodzinie, jako trzeci syn elektryka i sekretarki. Ojciec pracował przy budowie linii energetycznych, więc rodzina co chwilę była zmuszona zmieniać miejsce zamieszkania. Dlatego młody Kevin nigdy i nigdzie nie czuł się u siebie, a w wywiadach wspominał, że gdy dorastał, rodzice oszczędzali na wszystkim. Mimo to był szczęśliwy - w programie Tima Ferrisa mówił, że czuł się kochany i dostawał dużo uwagi, a gdy jego ojciec wracał z pracy, zawsze majsterkowali razem w ich ogródku. Umiejętności, które wtedy nabył, bardzo mu się później przydały.
Ciągłe przeprowadzki sprawiły, że miał problemy w szkole. Zawsze był "tym nowym", brakowało mu pewności siebie, spotykał się z niezrozumieniem ze strony nauczycieli, i, co tu dużo mówić, daleko my było do szkolnych prymusów. Najlepiej czuł się na boisku i na początku swoją przyszłość wiązał z baseballem. Marzenie o aktorstwie pojawiło się trochę później.

Zobacz też: Chciał być aktorem, musiał utrzymać rodzinę. "Zwykły" zawód otworzył mu drzwi do kariery
Co robił Kevin Costner zanim został aktorem? Imał się najdziwniejszych zajęć
Od najmłodszych lat wykazywał zdolności artystyczne. Uwielbiał muzykę, śpiewał w chórze i z czasem zaczął pisać teksty piosenek. Ale gdy przyszło do wyboru kierunku studiów, z oczywistych powodów postawił na rozsądek.
W 1978 roku ukończył wydział biznesu i marketingu na California State Univesrity w Fullerton, ale w tym samym czasie pięć razy w tygodniu uczęszczał na aktorskie. Poślubił koleżankę z klasy, Cindy Silvę (która w tym czasie pracowała jako Królewna Śnieżka w Disneylandzie), po czym przez chwilę pracował w wyuczonym zawodzie.
Szybko jednak okazało się, że aby się utrzymać, musi "kombinować". I tak Kevin Costner wzbogacił swoje CV najdziwniejszymi zajęciami. Pracował jako kierowca ciężarówki, przewodnik wycieczek na statku w Disneylandzie, a nawet jako nurek i rybak. Trudno się dziwić, że bywały momenty, kiedy wątpił w to, że kiedykolwiek uda mu się stanąć przed kamerą. Nadzieję dało mu przypadkowe spotkanie w samolocie.
Kevin Costner mógł nigdy nie zostać gwiazdą. Jego życie odmieniła jedna rozmowa w samolocie
Pewnego razu Kevin Costner wybrał się na wakacje do Meksyku. Gdy wracał, wsiadł do samolotu i okazało się, że jego sąsiadem w podróży jest sam Richard Burton (dzisiaj legenda kina, wtedy już bardzo znany aktor z całą serią ikonicznych ról na koncie). Costner zebrał się na odwagę i porozmawiał z gwiazdą o swoich marzeniach. A Burton dał mu radę, która miała zmienić całe jego życie. Brzmiała mniej więcej tak: jeżeli naprawdę chcesz być aktorem, musisz się temu w pełni poświęcić i przygotować na lata wyrzeczeń.
Mimo sprzeciwów żony, która marzyła, aby zatrudnił się w banku, Kevin zdecydował się na przeprowadzkę do Los Angeles. A zapowiedź "lat wyrzeczeń", jaką usłyszał w samolocie, okazała się bardzo trafna. Na początku aktorskiej drogi bardzo pomocne były też dwie cechy, które wpoił mu ojciec. Pierwsza to umiejętność ciężkiej pracy, a druga - upór w dążeniu do celu.
Pierwsza poważna rola Kevina Costnera nigdy nie pojawiła się na ekranie
Branża na początku widziała w nim głównie przystojnego mężczyznę - po raz pierwszy przed kamerą pojawił się w kilku filmach, które niektórzy oglądali z wypiekami na twarzy, ale sam aktor z pewnością się ich wstydził. A na poważną propozycję musiał czekać aż 6 lat. W końcu dostał rolę w filmie "Wielki chłód" z 1983 roku. Miał grać jedną z kluczowych postaci, ale... wszystkie sceny z jego udziałem zostały wycięte. W późniejszych wywiadach Costner wspominał, że bardzo to przeżył i był, po raz kolejny, o krok od rezygnacji z aktorstwa.
Chociaż wtedy nie można było zobaczyć go na ekranie (poza dłonią i fragmentem sylwetki w scenie otwierającej film) reżyser Lawrence Kasdan doskonale go zapamiętał i dwa lata później powierzył mu rolę Jake’a w westernie "Silverado". Własnie skończył 30 lat i widzowie w końcu mogli zauważyć, a krytycy docenić, jego talent aktorski.
Historia Kevina Costnera to dowód na to, że nigdy nie wolno się poddawać
Po kolejnych dwóch latach zagrał główną rolę w filmie "Nietykalni . Obraz okazał się wielkim hitem, a Kevin Costner momentalnie został sklasyfikowany jako jeden z najlepiej zapowiadających się aktorów w Hollywood. Jego kariera nabrała rozpędu, a już trzy lata później zaliczył debiut reżyserski i to w najlepszym stylu. Za film "Tańczący z wilkami" został nagrodzony dwoma Oscarami.
Dzisiaj jego historia brzmi wręcz nieprawdopodobnie, a jednak jest jedną z wielu opowieści w stylu "od zera do milionera", a sam Kevin Costner jawi się jako idealny przykład "self-made man", czyli człowieka, który doszedł do sukcesu tylko dzięki własnej pracy i uporowi. Chociaż trudno sobie wyobrazić historię kina bez Costnera w takich hitach jak "Bodyguard", "Wyatt Earp", a historię seriali bez jego wielkiego powrotu w "Yellowstone" z 2019 roku, to kilka razy był o krok od rezygnacji z wielkiego marzenia. Jak dobrze, że za każdym razem odnajdywał nadzieję.