Zimowe Góry Świętokrzyskie – o czarownicach, rajskich jaskiniach i rozmiarze bez znaczenia [halo tu ferie #3]

Kamil Olek

Kamil Olek

"Las nie las, płot nie płot, wieś nie wieś, biesie nieś!" – według ludowych przekazów dzięki tym właśnie słowom czarownice i wiedźmy maści wszelkiej docierały na Łysą Górę, gdzie przez wieki odbywały się czarcie sabaty oraz inne mroczne plena. I choć dziś w Górach Świętokrzyskich biesów raczej nie spotkamy, okolica ta, jak żaden inny region Polski, legendami stoi, a jej mistyczna aura przyciąga rokrocznie tysiące turystów i turystek. Także w styczniu czy lutym, bo i zimowych atrakcji w górach tych (choć niewysokich, to nadrabiających całym naręczem zalet) zabraknąć nie może. Zapraszamy tym samym na kolejną odsłonę cyklu "halo tu ferie".

Łysica
ŁysicaŁukasz Zarzycki / ForumAgencja FORUM

Najniższe nie znaczy najnudniejsze. O walorach Gór Świętokrzyskich myśli parę

Zacznijmy niejako od końca, bo od rozmiaru Gór Świętokrzyskich, który to w ich przypadku stanowi niezaprzeczalny atut. Bo o ile mierząca ledwie 614 metrów nad poziomem morza Łysica (czyli najwyższy szczyt łańcucha) amatorów i amatorek wysokogórskich wędrówek zapewne nie przekona, zarówno ona, jak i inne okoliczne wzniesienia mogą być świetną alternatywą dla zatłoczonych na ogół (przynajmniej w niektórych miejscach) Tatr, Bieszczadów czy Karkonoszy.

Panie, ale dlaczego to takie małe? Ano, tak to już bywa, że z wiekiem wzrostu nie przybywa. Świętokrzyskie mają zaś czym się pochwalić, szacuje się bowiem, że powstały... pół miliarda lat temu (dacie wiarę?). Czyni je to nie tylko najstarszymi górami w Polsce, ale i jednymi z najstarszych w Europie. Tyle z ogółu, przejdźmy więc do konkretów.

Ot, choćby do przywołanej już Łysicy. Zimą jej okolice zamieniają się w iście magiczny kawałek świata – pokryte białym puchem wiecznie zielone drzewa, pojawiająca się gdzieniegdzie mgła, a przede wszystkim cisza, odróżniająca to miejsce od innych turystycznych rewirów, wszystko to sprawia, że w Górach Świętokrzyskich naprawdę można się zakochać. Na sam szczyt dotrzeć można w zaledwie kilkadziesiąt minut, wybierając popularny szlak, prowadzący ze wsi Święta Katarzyna, choć amatorzy i amatorki dłuższych spacerów chętnie wybierają też pętlę przez Przełęcz Świętego Mikołaja. Ta prowadzi zaś przez malowniczą Puszczę Jodłową, stanowiącą unikalny w skali świata (!) bór jodłowo-bukowy, opiewany w dziełach przez samego Stefana Żeromskiego.

Łysica
ŁysicaŁukasz Zarzycki / ForumAgencja FORUM

Droga na Łysicę to rzecz jasna nie wszystko, szlaków w Górach Świętokrzyskich jest bowiem – wbrew pozorom – sporo. Zdecydowana większość z nich pozwala zaś nie tylko na podziwianie dzieł matki natury, ale i na poszerzenie wiedzy historycznej. I wcale nie chodzi jedynie o legendy (do których jeszcze wrócimy), ale i o historię jako taką – od czasów prehistorycznych aż do lat 40. XX wieku. Mamy więc szlak archeo-geologiczny – prowadzący między innymi przez jaskinie Raj i Piekło oraz Górę Zamkową w Chęcinach (z charakterystycznymi ruinami) czy szlak literacki – wytyczony przez miejsca związane między innymi ze Stefanem Żeromskim, Henrykiem Sienkiewiczem, Witoldem Gombrowiczem czy Gustawem Herlingiem-Grudzińskim.

A skoro wspomnieliśmy o jaskiniach... Raj i Piekło należą do najbardziej znanych, a co za tym idzie – najczęściej odwiedzanych, stąd i opowieść tyczyć będzie się ich właśnie. Pierwsza z nich otwiera się 15 stycznia (idealna data w kontekście naszego cyklu), a jej zwiedzanie możliwe jest jedynie z przewodnikiem. I choć największe oblężenie przeżywa latem, zimą obserwować można zjawiska, których próżno szukać w innych porach roku – między innymi podziemne jeziorka, a także grupy hibernujących nietoperzy. Wielu trudno będzie zapewne uwierzyć, że wejście do jaskini odkryto dopiero 60 lat temu, a oficjalnie dokonali tego uczniowie jednego z krakowskich techników, którzy odpowiadają także za nazwę. W porównaniu z odwiedzonym chwilę wcześniej Piekłem, to miejsce wydało im się bowiem istnym rajem. Jaskinia Piekło, jak można się tym samym domyślać, nie jest już tak imponująca, choć i tu można podziwiać siłę natury, a zimą – również nietoperze. Wstęp zaś jest wolny – o każdej porze dnia i nocy. Skąd jednak nazwa? Tę nadać miała lokalna ludność, według legend stamtąd właśnie wychodzić miały diabły, by obdarzać świat złem.

Łysogórski Święty Krzyż. Od Słowian i rzekomych sabatów po klasztor na szczycie

Wspomnienie o diabłach nie może zaprowadzić nas nigdzie indziej aniżeli na Łysą Górę, funkcjonującą także pod nazwą Święty Krzyż (i tym samym nie trzeba już nikomu wyjaśniać, skąd nazwa całego łańcucha, o którym dziś mowa), a ta zasługuje na osobny wątek.

Skąd rozbieżność nazw? Pierwsza, funkcjonująca nieco szerzej, odnosi się do charakterystycznego, pozbawionego drzew szczytu, którego "łysy" efekt potęgują rozległe gołoborza (charakterystyczne dla Gór Świętokrzyskich rumowiska skalne). Ten wyjątkowy charakter sprawił, że miejsce to upodobały sobie pierwotnie ludy słowiańskie, czyniąc z niego (w okresie wczesnego średniowiecza) miejsce kultu.

Łysa Góra stanowiła w okresie wczesnego średniowiecza prawdopodobnie ośrodek kultu związanego z religią Słowian, którego pozostałością jest wał, który otacza szczyt wzniesienia. Całość usypana została najprawdopodobniej w IX wieku, a o słowiańskim kulcie wspominał między innymi Jan Długosz.

"Na szczycie znajdować się miała bożnica w bałwochwalstwie żyjących Słowian, gdzie bożkom ofiary czyniono i podług innych czczono tu bożyszcza: Świst, Poświst, Pogoda", pisał w XV wieku.

Stąd też, najprawdopodobniej, większość podań czy legend – o mistycznych siłach, domniemanych sabatach, latających na miotłach i łopatach (tak właśnie!) czarownicach, a nawet cyklopach oraz olbrzymach. I mimo że z prawdą wspólnego mają niewiele, bezapelacyjnie stanowią wyjątkowo istotny element dziedzictwa regionu.

Jak więc Łysa Góra zamieniła się w Święty Krzyż? I z tym związana jest legenda – węgierski królewicz Emeryka miał złożyć w tym miejscu relikwie, a Bolesław Chrobry ufundować klasztor. Faktem jest jednak, że miejsce to uchodziło później, bo w czasach Jagiellonów, za najważniejsze sanktuarium Korony, wielokrotnie było też odwiedzane przez polskich królów. W XIX wieku przekształcono je natomiast w więzienie, które istniało tu aż do drugiej połowy kolejnego wieku, kiedy pieczę nad całym kompleksem objął Świętokrzyski Park Narodowy. Co zobaczyć można dziś? Zespół opactwa pobenedyktyńskiego, wraz z wirydarzem i krużgankiem, wczesnobarokową kaplicą Oleśnickich oraz późnobarokowo-klasycystycznym kościołem. Punktem obowiązkowym jest również Muzeum Przyrodnicze, pokazujące różnorodność tych niezwykłych terenów.

Klasztor na Łysej Górze
Klasztor na Łysej GórzeŁukasz Zarzycki / ForumAgencja FORUM

I choć zachęcamy do odkrywania uroków Gór Świętokrzyskich samodzielnie, powyższy artykuł byłby niepełny bez wspomnienia o zimowych atrakcjach. Miłośnicy oraz miłośniczki białego szaleństwa mogą skorzystać z kilku stoków narciarskich – o różnej długości i stopniu skomplikowania, które znajdują się w sąsiedztwie wyjątkowych atrakcji. Szwajcaria Bałtowska oferuje więc między innymi park jurajski czy wizytę w zwierzyńcu, zaś Sabat Krajno unikalną aleję miniatur, umożliwiającą "zwiedzenie świata" podczas jednego spaceru. W samych Kielcach do dyspozycji są z kolei stoki Telegraf oraz Pierścienica, a także kilka lodowisk.

Wszystko? Absolutnie nie, ale wymienienie wszystkich opcji wydaje się niemożliwe. Niezależnie jednak od wyboru, Góry Świętokrzyskie zimą mogą być zarówno niepowtarzalną podróżą przez legendy i historię, jak i świetną okazją do aktywnego wypoczynku. Gorąco zachęcamy.

Telegraf
TelegrafŁukasz Zarzycki / ForumAgencja FORUM

Zobacz też:

halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas