Nie tyle ze Stanów, ile z... Irlandii, czyli jak wydrążona dynia stała się halloweenowym symbolem
Nim pomarańczowe dynie poczęły pojawiać się w niemal każdym jesiennym kadrze, zyskując przy okazji status niekwestionowanego emblematu Halloween, ich miejsce w symbolice zajmowały warzywa, których w dzisiejszych realiach z czasem tym powiązać nie sposób (choć o tym za chwilę). Dzieje dyniowej transformacji są wszak opowieścią o wędrówkach ludów, dawnych wierzeniach i tym, jak kultura masowa potrafi przechwycić, przetworzyć i "wypluć" prastare mity. Skąd wziął się więc słynny jack-o'-lantern i jak z agrarnego amuletu uczyniono globalny gadżet strachu?

Jak rzepa zamieniła się w dynię, czyli od Samhain do Halloween
Na długo przed amerykańskim odkryciem uroków rzeźbienia w dyni, ludy celtyckie obchodziły Samhain - święto przejścia, wieńczące zbiory i zapowiadającego początek "ciemniejszej części roku", a przypadające na noc z 31 października na 1 listopada. Wierzono, że granica między światem materialnym a niematerialnym staje się wówczas wyjątkowo cienka, zaś dusze (i nie tylko one) mogą swobodnie nawiedzać ziemię. To Samhain odpowiada za - powszechne po dziś dzień - podążanie "od drzwi do drzwi" oraz przebieranie się (mające utrudnić rozpoznanie przez aos sí - mityczne istoty, przebywające między ludźmi), a także warzywne lampiony, mające odstraszać niekoniecznie życzliwie nastawione duchy. Te drążono nie w dyniach (których przed przybyciem do Nowego Świata rzecz jasna nie znano), ale w... rzepach (a także w brukwi i burakach).
Skąd jednak funkcjonująca od dawien dawna nazwa, a więc jack-o'-lantern? Słowniki notuje użycie tego sformułowania na określenie "błędnych ogników" (zjawiska określanego po łacinie mianem " ignis fatuus") albo "mężczyzny z latarnią" (już w XVII wieku), pierwszy raz w kontekście charakterystycznych lamp wspominane jest zaś dopiero w XIX stuleciu. W 1836 roku "Dublin Penny Journal" opublikował bowiem opowieść o "Jack-o’-the-Lantern", a rok później "Limerick Chronicle" wspomniał o konkursie na rzeźbienie w wydrążonych warzywach. Nie zmienia to jednak przywoływanej co rusz zwyczajowej etymologii - ta wiążące się z legendą o kowalu imieniem Jack, który ma nieustannie poszukiwać swojego miejsca po śmierci, przemierzając ziemię z wydrążoną lampą.
Przejdźmy jednak do dyni. Przełom nastąpił bowiem wraz z wędrówką tysięcy mieszkanek i mieszkańców Irlandii oraz Szkocji do Ameryki - co miało miejsce głównie w XIX wieku. Tam też, miast twardych, trudnych do wydrążenia korzeni znaleźli owoc (dynia wszak owocem pozostaje), które nadawało się do tego znacznie lepiej - większy, przystępniejszy i powszechnie dostępny. Tak też pradawny rytuał Samhainu przybrał nową, amerykańską formę.
W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie dynia była początkowo była symbolem zbiorów i Święta Dziękczynienia - w jednym z artykułów z 1895 roku zalecano nawet, by dzieciom wręczać "świecącą dynię" jako nagrodę w grach podczas Thanksgiving właśnie. Dopiero potem zaczęła pojawiać się w kontekście Halloween. "Daily News" z kanadyjskiego Kingston w 1866 roku opisywało, jak dzieci "nosiły przezroczyste głowy z dyni, podświetlone świecą", co uznaje się za pierwszy zapis współczesnego jack-o’-lanterna. Dyniowy motyw utrwaliła także literatura. Washington Irving w "Legendzie o jeźdźcu bez głowy" z 1820 roku wspominał o roztrzaskanej dyni - metaforze upiornej głowy - a adaptacje tego opowiadania uczyniły z niej trwały symbol jesiennego mroku i humoru. Wkrótce potem "Harper’s Weekly" opublikował pierwszą ilustrację przedstawiającą chłopców drążących dynię, a w 1915 roku "New York Tribune" stwierdzał już jednoznacznie: "Jack-o’-Lantern is the symbol of Hallowe’en".
W Polsce dynia weszła w obieg znacznie później - dopiero w latach 90. i 2000., wraz z popularyzacją Halloween. I choć niektórzy wciąż traktują ją jako obcy zwyczaj, dla młodszego pokolenia stała się ona po prostu elementem jesiennej estetyki.
Dynia nie jest więc wymysłem amerykańskiego marketingu, lecz owocem (dosłownie i w przenośni) długiego kulturowego procesu. Przeszła drogę, która uczyniła z niej nie tylko ikonę Halloween, ale i uniwersalny symbol jesieni. Wydrążona, rozświetlona od środka, wciąż przypomina o dawnym Samhain, gdy ludzie bali się mroku i szukali sposobu, by go oswoić. Bo choć dziś straszymy się dla zabawy, w tym jednym, pomarańczowym blasku wciąż tli się echo pradawnego lęku i potrzeba światła w ciemności.






