Niweluje zmarszczki i kosztuje grosze. Zamiast drogiego kremu wybierz... maść z apteki
Kamil Olek
Spłyca zmarszczki i łagodzi objawy starzenia, wygładza skórę i wyrównuje koloryt, redukuje podrażnienia i przyspiesza regenerację, a do tego nawilża i ujędrnia – o czym mowa? Nie, nie o kremie z najwyższej półki, a o... aptecznej maści. Konkretniej takiej z witaminą E. Jakim cudem działa aż na tylu płaszczyznach i jak ją stosować? Spieszymy z wyjaśnieniami.
O zbawiennym wpływie "witaminy młodości"
To, że witaminy są niezbędne do poprawnego funkcjonowania ludzkiego organizmu, nie jest wiedzą tajemną. Schody zaczynają się jednak w chwili, gdy do poszczególnych "literek" staramy się dopasować ich konkretne działanie. Jak wygląda to jednak w przypadku witaminy E, która odpowiada podobno za "wieczną młodość"? I co wspólnego z tym mają wolne rodniki?
Ano, w gruncie rzeczy – wszystko. Wolne rodniki, zwane także oksydantami, o których często słyszymy i czytamy, to bowiem nic innego, jak atomy (lub cząsteczki), w których to występuje przynajmniej jeden elektron bez pary. Takie właśnie "osobniki" starają się połączyć z innymi elektronami, co jednak wiąże się z uszkadzaniem komórek. Stąd zaś już prosta droga do zmarszczek i tego, co powszechnie określamy mianem "starzenia się". Skąd biorą się jednak owe oksydanty? Chociażby ze stresu, nieodpowiedniej diety, używek czy nawet intensywnego opalania.
I właśnie w tym miejscu do akcji wkracza witamina E, która wykazuje działanie antyoksydacyjne – nie tylko neutralizuje już istniejące wolne rodniki, ale i zapobiega powstawaniu nowych. A do tego wykazuje wiele innych właściwości, które również pozytywnie wpływają na procesy starzenia się skóry. Tak więc... młodość uratowana. Przynajmniej w tym aspekcie.
Nie tylko na zmarszczki. Dlaczego warto wykorzystać maść z witaminą E?
Prócz działania na już powstałe zmarszczki, a także poza wpływem na te, które miałyby się utworzyć, preparaty z witaminą E mają szereg innych zalet. A więc nawilżają oraz zapobiegają utracie wody z naskórka, poprawiają ukrwienie skóry oraz wzmacniają ściany naczyń krwionośnych, wspomagają metabolizm w komórkach, a także zapewniają ochronę przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi.
Mało? A więc maść z witaminą E redukuje również występowanie przebarwień, wykazując zdolność do naprawiania uszkodzeń, które spowodowane zostały przez promieniowanie UVB (czyli to, które przenika w głąb naskórka i skóry właściwej, a odpowiedzialne jest tak za opaleniznę, jak i za oparzenia). Pomaga też łagodzić najróżniejsze podrażnienia, a także przyspiesza proces regeneracji blizn. W końcu – stosowana jest przy atopowym zapaleniu skóry, zapaleniach czy łuszczycy.
Można by pomyśleć, że tak wszechstronny produkt kosztuje krocie... Nic bardziej mylnego. Za standardową tubkę należy bowiem zapłacić od kilku do kilkunastu złotych (w zależności od producenta i składu, podobne maści często skupiają bowiem również inne witaminy, choćby A i F). Dostanie jej zaś jest zadaniem równie prostym, co zakup podstawowych produktów spożywczych - trudno będzie bowiem znaleźć aptekę, która nie posiada na stanie podobnego produktu. Niezmiennie polecamy!
Zobacz też: