Nie tylko ludzka sprawa. Czy zwierzęta wręczają sobie prezenty?
Okres przedświąteczny sprzyja myśleniu o prezentach nie tylko w wymiarze dosłownym, ale i w kategoriach konstruktu kulturowego - podarki wszelkiego rodzaju niosą wszak ze sobą i symboliczne znaczenie, które człowiek przez lata konsekwentnie porządkował i estetyzował. W obrazie tym rzadko jednak pojawia się perspektywa nieantropocentryczna, choć praktyka obdarowywania nie ogranicza się wcale do ludzkiego doświadczenia - w świecie zwierząt (o ile wyłączyć zeń człowiekowate) prezenty funkcjonują bowiem jako precyzyjny system znaków, realizowany bez względu na kalendarzowe preteksty. Kto, komu i dlaczego? O tym w "halo tu polsat" mówił doktor Łukasz Bożycki - przyrodnik, fotograf i dziennikarz.

Gesty nieprzypadkowe. O logice (i przykładach) zwierzęcych upominków
Zwierzęce podarki nie są - wbrew pozorom - ani przypadkowe, ani też symboliczne (przynajmniej jeśli chodzi o naiwny sens, który zdarza się im przypisywać). Zdaniem Bożyckiego można uporządkować je według bardzo prostego klucza - od tych, które powinny "dobrze smakować", przez mające "ładnie wyglądać" (lub tak też pachnieć), aż po podarki czysto użyteczne; ostatnia kategoria nie jest przy tym najważniejsza (podobnie zresztą, jak ma się to w przypadku ludzi).
Dobrym przykładem są rybitwy (ptaki wędrowne z rodziny mewowatych) - zarówno bagienne, jak i rzeczne - które w okresie lęgowym wręczają sobie prezenty w formie pożywienia. Samiec obdarowuje samice rybami, a ta - nim podejmie decyzję o dalszym etapie relacji - ocenia jej atrakcyjność.
"Na tej podstawie stwierdza, czy pojawią się jaja i pisklęta", mówił Bożycki.
Dodatkowego znaczenia sytuacji dodaje fakt, że prezenty pojawiają się również poza sezonem lęgowym, kiedy obie strony doskonale wiedzą, że "nic z tego nie będzie" (przynajmniej z biologicznego punktu widzenia). Mimo to podarki są przyjmowane, a wspólnie spędzony czas - kontynuowany.
Inaczej ma się świat perkozów - ichniejsze prezenty trudno wszak uznać za atrakcyjne (z ludzkiej perspektywy). Zbutwiałe resztki roślin i brunatne, śliskie glony stają się jednak dla tych ptaków obiektami niemal ceremonialnymi. Samiec podpływa wówczas do samicy z podobnym "darem" w dziobie, unosząc się nad wodą i potrząsając przy tym głową, ta przyjmuje zaś prezent z pełnym skupieniem, jakby obcowała z czymś wyjątkowym.
Rozwiązanie wybrane przez kruki, słynące ze swojej inteligencji, zdaje się z kolei przypominać nieco ten ludzi. Bożycki podkreślał, że w tym przypadku nie liczą się same przedmioty (przekazywanym "obiektem" nierzadko bywa grudka ziemi czy też błoto zmieszane z trawą), lecz sposób ich przekazania, prezent musi być bowiem wręczony z odpowiednią czułością i wyczuciem momentu. Kruki długo obnoszą ów podarek, demonstrując swoje możliwości, a samemu gestowi towarzyszy iskanie, poprawianie piór i wzajemne dotykanie się dziobami. Co istotne, takie zachowania mogą pojawić się nawet poza klasycznym okresem godowym - wystarczy jeden cieplejszy, słoneczny dzień, by ptaki zaczęły "romansować".
W świecie zwierząt są też gatunki, które doszły do wniosku, że kluczowe znaczenie ma nie tyle zawartość, ile opakowanie. Darownik przedziwny, pająk z rodziny darownikowatych - pospolicie występujący między innymi w Polsce (napotkać można go choćby w przydomowych ogrodach) - kryje swoje prezenty w jedwabnej nici, dbając o estetykę i jakość "opakowania", niezależnie od tego, czy w środku znajduje się mucha, czy jedynie niewielki kamień. Oceniona zostaje forma, nie zawartość. Po "wszystkim" prezent zostaje wyrzucony, a samiec - obserwując, gdzie trafił - odzyskuje opakowanie, naprawia je i... wykorzystuje ponownie.
Co ze ssakami? W tym przypadku przykładem mogą być szympansy, które obdarowują się nie tylko jedzeniem, ale również przedmiotami o charakterze użytkowym. Młode osobniki otrzymują narzędzia - kamienie do rozłupywania orzechów czy patyki, które w określonym kontekście mogą okazać się najcenniejszym prezentem, umożliwiającym zdobywanie pożywienia lub pielęgnację relacji społecznych.
Najbliżej codziennych doświadczeń pozostają jednak koty, które regularnie przynoszą opiekującym się nimi "prezenty" w postaci... myszy czy ptaków. Jak wyjaśniał Bożycki, przyczyn takiego zachowania może być kilka - od potrzeby zjedzenia w bezpiecznym miejscu, przez uznanie człowieka za część stada wymagającą dokarmienia, aż po próbę nauczenia go... zdobywania pożywienia (której to umiejętności - przynajmniej z kociej perspektywy - nie posiada). Kluczowa okazuje się reakcja - krzyk i ucieczka mogą przyczynić się do uznania, że prezent się spodobał (co doprowadzi zapewne do "powtórki").
W świecie zwierząt prezenty nie są więc ani metaforą, ani bajką, ani projekcją ludzkiej potrzeby romantyzowania natury. Są narzędziem komunikacji, elementem budowania relacji i wyrazem bardzo konkretnych strategii, które - choć pozbawione papieru ozdobnego - działają z zadziwiającą skutecznością. Nie tylko od święta.
Zobacz też:






