"Najpiękniejszy uśmiech Warszawy". (Niemal) dziewięćdziesięcioletnie losy Heleny Grossówny
Mimo że gwiazdy znacznej części artystów i artystek dawnego polskiego kina gasły szybciej, aniżeli zdążyły rozbłysnąć, losy Heleny Grossówny zdają układać się w opowieść niemal modelową. W jej długim i nieoczywistym życiorysie odbija się wszak nie tylko wyboista indywidualna droga, lecz także doświadczenie całej epoki - epoki przerwanej, jednak zapamiętanej jak żadna inna.

Wczesne lata i marzenia o scenie
W początkowym etapie biografii Heleny Gross, urodzonej 25 listopada 1904 roku w Toruniu (jako córka polsko-niemieckiego małżeństwa Leonarda oraz Walerii z Winiawskich) uderza przede wszystkim to, jak szybko musiała dorosnąć. Gdy zabrakło jej ojca, zmuszona była podejmować zajęcia, które nie miały wiele wspólnego z marzeniami. Grossówna już w 1919 roku stanęła więc za ladą sklepu z konfekcją męską - początkowo tylko ucząc się fachu, z czasem jako pełnoprawna ekspedientka - i przez kilka lat w ten właśnie sposób zarabiała na utrzymanie domu, wykonując pracę daleką od świata sceny, która w tym czasie wydawała się jedynie tęsknotą wyobraźni, nie zaś planowaną drogą kariery.
"Marzyłam, żeby tańczyć, zostać aktorką, śpiewać. Pracowałam jednak wytrwale", mówiła później w "Ekranie".
Równolegle do tej codziennej, twardo osadzonej w realiach pracy Grossówna konsekwentnie przygotowywała także swój drugi życiorys - ten, który miał się dopiero wydarzyć. Uczęszczała do toruńskiej szkoły baletowej, ćwiczyła po godzinach śpiew, angażowała się w chór i teatr amatorski, mozolnie budując zestaw umiejętności typowy dla ówczesnych artystek scenicznych, które musiały z równą grać, śpiewać i tańczyć. Gdy w grudniu 1924 roku zadebiutowała na deskach Teatru Miejskiego w Toruniu (w "Księżniczce czardasza" Imre Kálmána), dla niej samej jasne było, że droga do profesjonalnej sceny właśnie się zaczyna - niedługo później publiczność ochrzciła ją "małą Helcią", a lokalna krytyka zgodnie podkreślała jej nerw sceniczny, precyzję i naturalną ekspresję, która odróżniała ją od wielu innych debiutantek.
Pierwsze toruńskie sukcesy otworzyły drzwi do szerszego świata. Dzięki wsparciu Jana Gierszala - przedsiębiorcy, a zarazem człowieka, z którym połączyła ją bliska relacja - w 1928 roku wyjechała do Paryża, gdzie pod okiem Matyldy Krzesińskiej doskonaliła baletowy warsztat. Właśnie w tym momencie - między toruńskim teatrem a paryskimi salami - zarysowała się artystka kompletnie innego formatu niż jeszcze kilka lat wcześniej: dojrzała, świadoma własnego ciała, energii scenicznej i potencjału, który mógł zostać rozwinięty nie tylko w tańcu, lecz także w aktorstwie.
Srebrny ekran, czyli między musicalem a komedią
Kiedy w 1935 roku Helena Grossówna pojawiła się po raz pierwszy na ekranie - w roli Lulu w filmie Marty Flantz "Kochaj tylko mnie" - polskie kino natychmiast dostało to, czego potrzebowało: aktorkę kompletną, temperamentną, obdarzoną talentem komediowym, a jednocześnie sceniczną dyscypliną, wyniesioną z lat baletu i estrady. Okres 1935-1939 okazał się dla niej nie tylko najbardziej intensywny, lecz wręcz legendarny - zagrała w kilkunastu filmach, tworząc duety z największymi nazwiskami przedwojennego kina: Adolfem Dymszą, Eugeniuszem Bodo, Aleksandrem Żabczyńskim czy Ludwikiem Sempolińskim. Prasa określiła ją wówczas mianem "najpiękniejszego uśmiechu Warszawy".
Filmy "Piętro wyżej" (to z nią filmowy Henryk Pączek "umówił się na dziewiątą"), "Zapomniana melodia" ("Już nie zapomnisz mnie" również skierowane było do niej) czy "Paweł i Gaweł" (gdzie tytułowi bohaterowi wyśpiewywali jej bohaterce słynną kołysankę) wciąż funkcjonują w wyobraźni zbiorowej jako esencja tamtejszej lekkości - również dzięki Grossównie, która potrafiła łączyć precyzję baletową z komediową swobodą, unikając przesady, a jednocześnie nie tracąc charakterystycznego błysku. Krytyka pisała wówczas, że "umie tańczyć, śpiewać i błyszczeć w komedii tak samo jak w dramacie", co w realiach ówczesnego kina było czymś niezwykle pożądanym - polskie produkcje muzyczne, operetkowe i komediowe wymagały aktorek, które potrafią narzucać rytm scenie, nie zatracając jednocześnie naturalności.
Niewiele brakowało, by ten etap kariery został domknięty wyjazdem do Hollywood - przygotowywanym z pomocą Poli Negri - lecz rok 1939 przekreślił plany niemal natychmiast, zamrażając całe środowisko filmowe.
"Kariera" w nowym porządku świata
Losy Grossówny po 1945 roku okazały się typowe dla wielu podobnych jej artystek - ocenianio nie tyle dorobek artystyczny, ile działalność w minionych latach; jej nazwisko nie było tym samym nazbyt entuzjastycznie przyjmowane w instytucjach kultury "nowej Polski". Od 1948 roku występowała w warszawskiej "Syrenie", grając głównie role epizodyczne, a na ekran filmowy wracała sporadycznie (pojawiła się w zaledwie siedmiu produkcjach) - między innymi jako matka Jacka i Placka w "O dwóch takich, co ukradli księżyc".
W 1964 roku zakończyła karierę sceniczną, coraz rzadziej pojawiając się publicznie, z czasem pozostając w pamięci widzów przede wszystkim jako ikona dawnego kina - postać, która reprezentowała epokę pracowitości i konsekwencji, tak łatwo pomijanych w narracjach o dawnych gwiazdach.
Grossówna zmarła 1 lipca 1994 roku, mając niemal 90 lat i pozostawiając po sobie bogaty - choć przez dekady niedoceniany - dorobek. Dopiero XXI wiek przyniósł pełniejszą rehabilitację jej miejsca w polskiej kulturze: w 2013 roku Poczta Polska wydała znaczek z jej podobizną, rok 2016 przyniósł rondo jej imienia w Toruniu i tablicę upamiętniającą w szkole, do której uczęszczała, a kolejne publikacje, wystawy i komiksy zaczęły przypominać o kobiecie, która przeszła drogę od skromnego toruńskiego zaplecza sklepowego do bycia jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiej popkultury lat 30.
Helena Grossówna pozostaje jedną z tych postaci, które - mimo pozornie lekkiego emploi - niosły w sobie niebywałą odporność, a ich biografie stanowią dziś nie tylko przypomnienie o mniej znanych historiach polskiego kina, lecz także o sile kobiet, które konsekwentnie przecierały własne ścieżki, niezależnie od epoki czy materii czasu.
Zobacz też:






