Nie wszyscy błyszczeli w Wenecji. Modowe wpadki na czerwonym dywanie
Beata Łajca
Gwiazdy uwielbiają błyszczeć na czerwonych dywanach. Gale, takie jak Festiwal Filmowy w Wenecji, dają im okazję do zaprezentowania się w wyszukanych kreacjach najlepszych projektantów. Zazwyczaj wychodzi im to przepięknie, ale czasem bywa inaczej. Okazuje się, że złotą zasadą na czerwonym dywanie jest jednak umiar. A ci, którzy lubują się w przepychu, zaliczają modowe wpadki.
Festiwal Filmowy w Wenecji już od kilku dni jest na ustach wszystkich. Wielkie światowe premiery i jeszcze większe gwiazdy zebrane w jednym miejscu – to istna sensacja. I chociaż o większości celebrytów media rozpisują się z uwielbieniem, to niektórym z nich trochę się dostało, chociażby za to, co mieli na sobie.
Gwiazdy na czerwonym dywanie – co za dużo, to niezdrowo
Oczywiście – ile osób, tyle opinii. Jednak od gwiazd na czerwonych dywanach oczekuje się pewnego wyważenia w dobieraniu stylizacji. Takiego umiaru zabrakło Julianne Moore, która w Wenecji ociekała złotem od stóp do głów. Aktorka założyła długą suknię od Bottega Veneta, która niestety mocno ją przytłoczyła. Złota, połyskująca kreacja do samej ziemi z długimi rękawami, a do tego ciężkie, złote kolczyki – to zdecydowanie za dużo.
Krytyka spadła też na modelkę Evę Herzigovą. Nie można jej odmówić zabójczej urody i fenomenalnej sylwetki, ale sposób, w jaki podkreśliła swe atuty w Wenecji, wydaje się wręcz teatralny. Gwiazda założyła krzykliwy kombinezon od Etro x Wolford. Czego na nim nie ma... Są kontrastowe printy na materiale opinającym ciasno jej ręce i nogi. Jest peleryna z trenem i ciężka złota biżuteria. To wszystko w połączeniu z rozpuszczonymi, zmierzwionymi włosami modelki, rzeczywiście pasuje bardziej na scenę, niż na czerwony dywan.
W Wenecji pojawiła się też aktorka Catherine O’Hara, a jej kreacja miała przypominać charakterystyczny styl postaci, jaką gra w "Schitt’s Creek". To podobieństwo jest bardzo zauważalne, ale niestety taka stylistyka Catherine nie służy. Czarna, półprzezroczysta suknia jest dziełem Oscara de la Renty. Ma bardzo skomplikowaną konstrukcję, złożoną z elementów przypominających druty, które wystają i wyginają się we wszystkie strony przy dekolcie. Pojawiły się też kwiatowe aplikacje z tego samego tworzywa. Trzeba przyznać, że sama suknia jest bardzo ciekawa, ale kompletnie przytłoczyła O’Harę. Aktorka wydaje się znikać w tej ażurowej plątaninie.
Takie przykłady kreacji, które nie przypadły do gustu krytykom, można mnożyć. Są też takie, co do których wydawane są kompletnie sprzeczne opinie. Ale wydaje się, że jest jedna rzecz, która na czerwonym dywanie obroni się zawsze – klasyka i umiar. Poza tym charakter kreacji musi być dopasowany do osoby, która go nosi. Inaczej wygląda na przebraną, a nie ubraną.
Zobacz także: