Masło niczym ze stołów naszych prababek. Własnoręcznie i w zaledwie... 10 minut
Kamil Olek
Choć jeszcze niedawno własnoręcznie przygotowywane masło było postrzegane jedynie jako skansenowy relikt przeszłości (po co bowiem, skoro żółcące się kostki szczelnie wypełniają sklepowe półki?), dziś – na fali trendu, który określić można mianem "slowmade" – z wolna wracamy do korzeni, także w tym temacie. O tym, że masło nie musi (i nie powinno) być nudne, jak również o niekoniecznie skomplikowanym procesie jego wyczarowywania, opowiedziała Beata Oleszek – kucharka, a przy tym specjalistka od staropolskich smaków.
Powrót do maślanej przeszłości. Jak zrobić je w domu i to od początku do końca?
Choć historia masła liczy sobie kilka tysięcy lat, mechanizacja produkcji stała się możliwa dopiero w XIX wieku – wcześniej (a w niektórych miejscach jeszcze kilka dekad później) wszystko robiono więc ręcznie. Dlaczego jednak dziś, gdy masowa produkcja stała się czymś na swój sposób naturalnym, także w przemyśle spożywczym, coraz częściej wracamy do metod, które znane były naszym prababkom?
W grę wchodzą zarówno kwestie emocjonalne, w postaci podszytego nostalgią poszukiwania autentyczności, jak i nieco bardziej prozaiczne, dotyczące między innymi świadomości zdrowotnej (wiedza na temat dodatków, konserwantów i innych podobnych składników stała się przecież powszechna) czy ekologicznego i zrównoważonego stylu życia (którego wyrazem jest wspomniany już trend "slowmade" (będący połączeniem tak słów, jak i idei – "slowfood" oraz "handmade").
Tyle z teorii, czas na praktykę. Czego potrzebujemy? Ano, przede wszystkim śmietany. Beata jasno stwierdziła, że najlepsza będzie, ta naturalna, w której zawartość tłuszczu jest dużo wyższa, aniżeli w sklepowych odpowiednikach. Jako że nie sposób jednak uznać jej za powszechnie dostępną, sprawdzi się również i kartonowa "siostra", przy czym należy pamiętać, by tłuszczu było w niej co najmniej 36 procent.
Skoro znamy już odpowiedź na pytanie "co?", warto dodać również "w czym?" – bo choć popularna niegdyś drewniana maselnica (zwana też maślniczką) może okazać się średnio użyteczna, na rynku z łatwością znajdziemy jej uwspółcześnioną wersję, na ogół w formie słoika (lub innego naczynia) z nakładką. Szczęśliwie jednak do tego "karkołomnego" zadania nada się i zwykły mikser.
"Porządne ubijanie powinno zająć około 10 minut", przyznała Oleszek.
Nasza gościni wyjaśniła również, jak postępować z masłem, gdy to oddzieli się już od serwatki – okazuje się bowiem, że wbrew pozorom cały proces nie należy do najtrudniejszych.
"Kiedy masło jest już przygotowane, płuczemy je w wodzie. Rękoma albo drewnianą łyżką dogniatamy, by wszystkie bryłki się połączyły", dodała, wyjaśniając, że to także najlepszy moment na dorzucenie do maślanej masy dodatków. I wcale nie chodzi o sól.
Czosnkowe, paprykowe, a może lubczykowe? Bo masło nie musi być nudne
Mówi się, że papier przyjmie wszystko – w naszym przypadku jednak bardziej adekwatne byłoby zastąpienie go masłem. Wystarczy kilka chwil, by klasycznej maślanej osełce nadać zupełnie innego aromatu.
"Dodajemy wszystko na świeżo, póki masło jest jeszcze niezmarznięte, przed umieszczeniem go w lodówce. Ono przyjmie każde zioło, każdą przyprawę", mówiła Beata, wspominając przy tym również, że sól najlepiej dodawać do niego chwilę przed podaniem, jedynie posypując nią całość.
I choć w "halo tu polsat" gościły dziś trzy wersje – czosnkowa, paprykowa oraz lubczykowa, na całym świecie do ubitego masła dorzuca się najróżniejsze składniki. Poza ziołami (i to nie tylko wspomnianym "zielem miłości", ale też rozmaitymi propozycjami z całego świata) może to być chociażby ser. To właśnie on pojawia się w wiekowym już przepisie na ostre angielskie masło (w tym przypadku wraz z gorczycą). Co jeszcze? Anchois. I mówimy całkiem poważnie, taka kompozycja również znana jest bowiem od wielu lat, a w ostatnim czasie przeżywa swój renesans, głównie ze względu na to, że masło stało się nie tylko dodatkiem, ale i pełnoprawną przekąską, zaś trend ten widoczny jest na każdym restauracyjnym kroku. O tym jednak – kiedy indziej.
Pozostaje nam mieć nadzieję, że przygotowanie masła samodzielnie wszystkim chętnym pójdzie... jak po maśle.
Beata Oleszek już w styczniu pojawi się zaś w nowym sezonie programu "Farma" (którego dotychczasowe odcinki znaleźć można w Polsat Box Go). Nie możemy się już doczekać!