TYLKO U NAS. Wojciech Mann o TikToku, robieniu radia z domu i dziwnej przypadłości celebrytów

Beata Maj

Beata Maj

25 stycznia Wojciech Mann kończy 77 lat. Tuż przed urodzinami w domu dziennikarza odwiedziła go Agnieszka Hyży. Podczas rozmowy Wojciech Mann zdradził, dlaczego nie lubi publicznego opowiadania o zdrowiu i chorobach, opowiedział też, czym różni się dzisiejsze radio od tego, które tworzył przez 50 lat w "Trójce". Na koniec zaś powiedział, o co poprosiłby złotą rybkę.

Wojciech Mann w "halo tu polsat"
Wojciech Mann w "halo tu polsat"halo tu polsat

Wojciecha Manna śmiało można nazwać ikoną radia i kultowym dziennikarzem muzycznym. Przez ponad 50 lat był związany z radiową Trójką, na falach której tworzył audycje najwyższej próby - nie tylko genialne pod kątem muzycznym, ale i pełne humoru i klasy. Dziś Manna słuchać można w Radiu Nowy Świat. Można też przeczytać rozmowę z dziennikarzem - do księgarń trafił bowiem wywiad, jaki z Wojciechem Mannem przeprowadziła Katarzyna Kubisiowska.

Na krótko przed 77 urodzinami dziennikarza, które obchodzi dziś, 25 stycznia, odwiedziła go Agnieszka Hyży. Prowadząca "halo tu polsat" rozmawiała z Mannem o radiu, zmianach, tęsknotach i marzeniach.

Agnieszka Hyży z "halo tu polsat" rozmawia z Wojciechem Mannem

Na początku rozmowy Mann nie krył radości z faktu, że pojawi się w programie Polsatu. Dziękując za życzenia urodzinowe, zauważył, że najprawdopodobniej to jego debiut: "Cieszę się, że mogę wystąpić, tym bardziej że chyba, nie wiem czy się nie mylę, ale to mój pierwszy występ w Polsacie. Tyle lat czekałem i nagle się okazało, że... Nie wiem, czy dobrze wyglądam, który mam profil lepszy, zapomniałem sprawdzić" - żartował.

Na początku Agnieszka Hyży była ciekawa, skąd u Wojciecha Manna sprzeciw wobec opowiadania przez osoby publiczne o ich problemach ze zdrowiem:

"W czasach, kiedy wszystko jest na sprzedaż, cała nasza prywatność, mówienie o chorobach, o tym, że komuś jest ciężko, źle, relacjonowanie tego - wskazuje pan w książce, że nie lubi tego robić i nie jest za tym" - zauważyła Hyży.

"Jeśli pani mówi takie słowa i do tego one są szczere u pani, to bardzo to doceniam i pochwalam, ponieważ jestem wyjątkowo uprzedzony i negatywnie patrzę na znane osoby, które uwielbiają pokazywać swoje zdjęcie, że tu ma rurę wetkniętą, tu ma gips, a tu ma coś na głowie... >>Prawie umarłem, kochani, klikajcie mnie, bo za chwilę umrę, a może nie, ale to wam zrobię nowe zdjęcia. A potem, jak mi puszczą krew, to zrobię zdjęcia tej rury, którą mi puszczali<<. To jest troszkę dla mnie inna poetyka, bym powiedział" - podkreślił Wojciech Mann.

Wojciech Mann mówi, jak zmieniło się radio

Ważnym wątkiem, który pojawił się w rozmowie, był temat radia, miejsca, w którym Mann spędził sporą część życia. Na pytanie Agnieszki Hyży, co nowego Wojciech Mann odkrywa w tworzeniu radia w Polsce, dziennikarz odparł:

"Dwa nurty - jeden to jest technologia, niesamowicie idąca do przodu. Ja teoretycznie - nie, że nagminnie - teoretycznie - mogę nadawać audycję stąd" - powiedział Mann, wskazując swój pokój. - "To jest wygoda, ale jednocześnie to jest kompletna zmiana. Bo siedząc w studiu przez 50 lat, na Myśliwieckiej głównie, byłem częścią tego urządzenia, które się nazywa redakcja, program czy radio. Pamiętam, kiedy pędziłem na ulicę Myśliwiecką z wielką torbą z czarnymi, dużymi płytami. Nadawaliśmy muzykę na żywo - gramofon stał staromodny, trzeba było trafić rączką w odpowiedni utwór. Nie było żadnych laserów, tylko był technik, który - jeśli miał dobre okulary, to trafiał i to było radio. I ono grało pięknie. A teraz nagle ja mam to wszystko tu pod palcami, tu mi na ekranie klika, tu się przekłada, więc muszę się mimo tego konserwatywnego podejścia przestawić. I to jest technika. A druga sprawa w radiu, to jest utrzymanie tej temperatury prowadzenia audycji. I tutaj ja się patrzę na młodych kolegów i chciałbym, żeby oni z taką samą pasją do tego podchodzili. Teraz młody człowiek przychodzi do studia i mówi >>cześć, puszczę wam nową płytę, a drugi mówi: słyszałem cię w radiu, jesteś gwiazdą, o super, to skoczymy na TikToka<<. No i tak" - podsumował Wojciech Mann.

Agnieszka Hyży w rozmowie z Wojciechem Mannem
Agnieszka Hyży w rozmowie z Wojciechem Mannemhalo tu polsat

A na uwagę Agnieszki Hyży, że obecność Wojciecha Manna na TikToku mogłaby być bardzo ciekawa, dziennikarz odparł:

"Aż się boję! Wychynąłem do Facebooka i to mi się wydawało takim przełomem technicznym u mnie, a mój syn patrzy na mnie i mówi >>ojciec, co ty wiesz...<< - zdradził Wojciech Mann i dodał: "Ja staram się nadążać (tu znów słyszę mojego syna szyderczy śmiech), wie pani, ja poza wszystkim, o czym chyba w książce też mówię, mam taką wewnętrzną ciekawość wszystkiego i nawet jeśli tego nie akceptuję jako uczestnik albo użytkownik, to przynajmniej chcę wiedzieć, dlaczego to tak jest, dlaczego to tak funkcjonuje i tak dalej".

Wojciech Mann mówi o synu

Syn Wojciecha Manna poszedł w ślady ojca i również jest dziennikarzem. Agnieszka Hyży byłą więc ciekawa, jak patrzy na syna.

"Nie mogę się oprzeć mówieniu mu, co zrobił jeszcze niedokładnie tak, jak trzeba, nie mogę się oprzeć kontrolowaniu - własnego gadania nie kontroluję, jak pani widzi, ale w radiu musi być czas, który skupia uwagę, a potem już jest nieważne, więc trzeba te zdania tak budować, by była kropka i potem coś - muzyka, dźwięk" - mówił Wojciech Mann.

A na pytanie, czy są rzeczy, za którymi tęskni, dziennikarz odparł: "Bardzo dużo rzeczy, nie będę mówił, bo długi program musiałaby pani nagrać". Kiedy zaś Agnieszka Hyży zapytała, jakie życzenie miałby do złotej rybki, Wojciech Mann odparł rezolutnie:

"Złota rybko, zrób tak, żebym ja sobie spełniał własne życzenia".

Zobacz też:

Wojciech Mann
Wojciech Mannhalo tu polsat
halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas