TYLKO U NAS. Takiego zapamiętali go najbliżsi. Poruszające wspomnienia o Stanisławie Sojce
Rodzinny dom w Gliwicach, szkolne korytarze i pierwsze instrumenty - w "halo tu polsat" bliscy Stanisława Sojki wrócili do miejsc i wspomnień, które ukształtowały przyszłego artystę. O muzyku opowiedzieli jego bracia, szkolni koledzy oraz nauczycielka, kreśląc poruszający portret człowieka pełnego wrażliwości, talentu i skromności.

Wybitny wokalista, kompozytor i instrumentalista przez dekady zachwycał publiczność charakterystycznym głosem i repertuarem, który na stałe zapisał się w historii polskiej muzyki. Stanisław Sojka odszedł 21 sierpnia 2025 roku, pozostawiając po sobie nie tylko bogaty dorobek artystyczny, ale także pamięć o człowieku niezwykle wrażliwym, skromnym i oddanym swojej pasji.
Rodzinne mieszkanie w Gliwicach i wspólne dorastanie
Stanisław Sojka był dziś bohaterem poruszającego materiału Małgorzaty Ruszkiewicz w "halo tu polsat", w którym bliscy i znajomi dzielili się wspomnieniami z jego życia i kariery.
Jako pierwszy głos zabrał młodszy brat artysty, Leszek Sojka, który oprowadził widzów po mieszkaniu, w którym dorastali. "Różnica między mną a Staszkiem to jest 16 lat, więc on już był nastolatkiem zaawansowanym, jak ja przyszedłem na świat" - wspominał.
Rodzinne mieszkanie było miejscem intensywnego życia braci. "Mieszkaliśmy w Gliwicach, my w trójkę" - opowiadał Leszek. W jednym pokoju mieściło się wszystko - pianino, wersalki i codzienne życie.
"To był nasz pokój, który teraz wygląda trochę inaczej, bo tutaj było pianino. Zaraz koło pianina była wersalka, tu żeśmy spali. Byliśmy mniejsi, więc nie potrzebowaliśmy jakiegoś takiego dużego tapczanu, ale mieściliśmy się we dwójkę. Natomiast obok była wersalka, gdzie Staszek miał swoje miejsce i taki kawałek szafki. Nie mieliśmy zbyt dużo miejsca dla siebie", przyznał Leszek.
Jak wspominał drugi brat - Ryszard Sojka, wspólne dorastanie trzech chłopaków bywało burzliwe. "Trzech chłopaków, jak się zebrało i doszło do jakiegoś konfliktu, to nie było szansy jakoś zapanować nad tym. (...) Staszek był najstarszy, więc mama często powierzała mu takie zainteresowanie, żeby ci młodsi bracia brali przykład", mówił z uśmiechem.
Pierwsze kroki w muzyce. "Zaczął w pierwszej klasie"
Muzyczne korzenie Stanisława Sojki sięgają rodzinnych tradycji. "Staszek zawsze to mówił, że dziadek Józef był organistą. I to on zainspirował rodziców do tego, żeby w ogóle zainteresować Staszka szkołą muzyczną, w ogóle muzyką", wspominał Leszek.
Stanisław Sojka rozpoczął naukę bardzo wcześnie. "Zaczął chodzić do szkoły muzycznej w pierwszej klasie podstawówki. Grał od początku na skrzypcach".
Swoimi wspomnieniami podzielili się także szkolni koledzy oraz nauczycielka. Jedna z absolwentek szkoły muzycznej wspominała intensywne lata nauki.
"Staszek siedział w pierwszej ławce, ja w drugiej. Najbardziej ściągaliśmy na literaturze muzycznej, bo to już był prawdziwy koszmar", opowiadała Ewa Borkowska.
Z kolei polonistka Jadwiga Zimnik zwróciła uwagę na jego wyjątkową wrażliwość, dojrzałość i miłość do muzyki:
"Ja sobie Staszka zawsze przypominam jak siedział przy pianinie, przy fortepianie, na korytarzach szkolnych".
Nauczycielka do dziś przechowuje jeden z jego wierszy:
"Pisał, jeden z tych wierszy przechowuję jak relikwie, bo zachwyciłam się nim, kiedy on miał może 16 lat: >>Abyśmy nigdy nie przestali czekać wiosny. I jeszcze, żebyśmy nigdy nie przestali śpiewać. Ludziom do przebudzenia, drzewom do tańca.<<", cytowała, nie kryjąc wzruszenia.
"Nigdy nie był gwiazdą" - Stanisław Sojka we wspomnieniach kolegów
Wspominający podkreślali, że mimo ogromnego talentu Stanisław Sojka nigdy nie stawiał się ponad innymi. "Nigdy nie był gwiazdą. Przynajmniej w moim odczuciu nigdy tego tak nie odebrałem", przyznał kolega ze szkoły - Stanisław Zagórski. Dla przyjaciół i kolegów zawsze pozostawał po prostu Staszkiem.
"Dla nas zawsze Staszek to był kolega", usłyszeliśmy w materiale.
Dopiero po jego odejściu wielu z nich spojrzało na jego dorobek z innej perspektywy.
W momencie, kiedy Staszek zmarł i przez parę dni często były puszczane te jego nagrania i zacząłem tego słuchać. Zacząłem go słuchać trochę inaczej już. Nie jako kumpla, tylko jak znakomitego wokalistę. No i okazało się, że on rzeczywiście był znakomity", powiedział Stanisław Zagórski.
Zobacz też:






