TYLKO U NAS. Ewa Bem i jej córka Gabriela wspominają męża i ojca, Ryszarda Sibilskiego

Beata Maj
Dziś w studio "halo tu polsat" gościliśmy Ewę Bem. Ikona polskiej muzyki jazzowej zaprosiła widzów "halo tu polsat" do intymnego, pełnego pięknych wspomnień świata, który przez ponad 40 lat tworzyła z życiowym partnerem, Ryszardem Sibilskim. O ojcu opowiedziała też córka Ewy i Ryszarda, Gabriela.

Pod koniec stycznia pożegnaliśmy Ryszarda Sibilskiego, wybitnego producenta telewizyjnego i wizjonera mediów, który na zawsze wpisał się w historię polskiego przemysłu rozrywkowego. Zanim rozpoczął karierę w mediach, był związany z Polskim Stowarzyszeniem Jazzowym. Przez niemal 20 lat pełnił też funkcję dyrektora zarządzającego w jednej z największych firm producenckich na świecie, gdzie powstały takie programy jak "Fear Factor", "Grasz czy nie grasz", "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" oraz serial "Skazane". W ostatnich latach piastował zaś dyrektorskie stanowisko w polskiej firmie odpowiedzialnej za produkcję takich hitów, jak "Taniec z Gwiazdami", czy "Ninja Warrior Polska". Był również członkiem Polskiej Akademii Filmowej. Prywatnie Ryszard Sibilski był mężem Ewy Bem i ojcem Gabrieli.
Ewa Bem w studio "halo tu polsat" wspomina męża, Ryszarda Sibilskiego
Krzysztof Ibisz, który miał przyjemność współpracować z Sibilskim, przed rozmową z Ewą Bem, wyznał, że w jego odczuciu Ryszard był "jednym z najpiękniejszych ludzi polskich mediów, który zawsze miał czas dla drugiej osoby". Ewa Bem zaczęła zaś od podziękowań pod adresem Polsatu i dyrektora programowego stacji, Edwarda Miszczaka.
"Zacznę od ogromnych podziękowań dla firmy Polsat i w szczególności pana Miszczaka, że zechciał taki program przygotować, pomyśleć o nim w ogóle. Bo oczywiście bardzo wiele jest ludzi, którzy są w identycznej, mrocznej, ciężkiej sytuacji, co ja. Ale o Ryszardzie warto, naprawdę warto było powiedzieć coś więcej" - mówiła Ewa Bem.
Na początku wokalistka wspomniała, w jaki sposób mówił o sobie jej mąż: "Sam się zwykle przedstawiał »nazywam się Ryszard Sibilski, jestem mężem swojej żony«, ale oczywiście to nie była prawda i ja o tym dobrze wiedziałam" - stwierdziła, dodając, że jej życiowy partner był bardzo oddany swej pracy: "Wkładał w to nieopisaną ilość serca, inwencji, własnych pomysłów i mnóstwo czasu, który zabierał nam".
Na pytanie, czym różnił się Ryszard - producent, wizjoner, dyrektor i prezes od Ryszarda w domu, artystka odpowiedziała: "Nie byłam nigdy na planie, więc nie widziałam, ale podpytywałam od czasu do czasu jego współpracowników i wszyscy zawsze mówili, że szefem dosyć surowym i wymagającym, ale strasznie miłym, kochanym i serdecznym. I faktem jest, że on miał dla każdego zawsze jakąś chwilę chociaż na rozmowę, czy wysłuchanie problemów. Jaki był w domu? Taki sam - facet, który wszystko musiał ogarnąć, kończył dzień dopiero wtedy, kiedy już te wszystkie elementy składające się na normalne, zwyczajne życie - od kupna ziemniaków po wystawienie śmieci, sprawdzenie powietrza w oponach u córki w samochodzie [były zrobione - przyp. red.] - to był po prostu 200-procentowy mąż, mężczyzna" - wspominała.
"Opuścił mnie tak strasznie jakoś znienacka, bez uprzedzenia, nie omówiliśmy tysiąca spraw, ale mimo wszystko jest cały czas ze mną" - wyznała.
Paulina Sykut-Jeżyna była ciekawa, skąd wziął się przydomek Ryszarda Sibilskiego - "Dindi". Ewa Bem opowiedziała wówczas historię sprzed lat, wskazując na zdobiącą jej nadgarstek bransoletkę: "To jest jedna z jego licznych bransoletek. Jak go poznałam, on wrócił właśnie ze szlaku, gdzie po Afryce wędrował prawie 8 miesięcy, z Tuaregami, na wielbłądach. I kochał takie rzemyczki, sznureczki, obrączki, takie w afrykańskim stylu. Poznaliśmy się wtedy, kiedy ja byłam już po rozwodzie z pierwszym mężem i miałam córeczkę imieniem Pamela. Ona miała 2 latka, mówiła ładnie, ale nie wszystko. Natomiast bardzo się interesowała tymi bransoletkami i ciągle pytała »cio to?«. I on ze stoickim spokojem mówił, że to jest »grigri« [nazwa bransoletek - przyp. red.], ja mówię, to skoro ona tak łatwo mówi »grigri«, to ja nie będę jej kazała mówić ani tata, ani Ryszard i wymyśliłam »Dindi«, a »dindi« to jest piękna samba jovina. I tak do niego przylgnęło, że w pracy nawet tak do niego mówiono" - opowiadała piosenkarka.
Następnie o ojcu mówiła córka Ewy Bem i Ryszarda Sibilskiego, 30-letnia Gabriela Sibilska. Cały materiał Ewa Bem oglądała w studiu.
Córka Ewy Bem, Gabriela Sibilska, wspomina ojca, Ryszarda, w "halo tu polsat"
Gabriela podkreśliła, że diagnoza ojca bardzo wszystkich zaskoczyła, a choroba okazała się okrutna:
"Ojciec, od momentu, kiedy się dowiedział, że cokolwiek jest nie tak, miał za mało czasu, żeby w ogóle zdążyć to sobie poukładać w głowie. To były tygodnie. Wydawało się, że przed nami jest plan leczenia i wydawało się, że przed nami jest potencjalnie jeszcze parę lat. On był bardzo zdeterminowany, żeby zawalczyć o swoje zdrowie i był gotowy zrobić wszystko, co zalecone, tylko po prostu nie było mu dane nawet doczekać do rozpoczęcia tego leczenia..." - wspominała.

"Nie jest do końca tak, że ja już przyjęłam na 100 procent, że jego już nie ma. Myślę, że to jest proces... Noszę bransoletki, które on nosił..." - mówiła córka Ewy Bem.
Wspominając tatę, Gabriela podkreślała, że był niesamowitym człowiekiem, na którego zawsze można było liczyć: "Mój ojciec był, moim zdaniem, takim archetypicznym ojcem, to znaczy kimś, kto w moich oczach był i nadal jest niezniszczalnym, silnym, optymistycznym, kimś kto po prostu ładował we mnie niekończące się pokłady przeświadczenia, że wszystko jest możliwe, że wszystko będzie dobrze. I nawet teraz, kiedy jest bardzo niedobrze, to muszę dalej jakoś czerpać z tych pokładów, które on mi zostawił. Był kimś, kogo miałam zapisanego w telefonie, do kogo trzeba zadzwonić, kiedy są tarapaty, był kimś, do kogo dzwoniłam w każdej możliwej sytuacji. No i był po prostu tatą" - mówiła. - "Myślę, że będzie mi brakować i już mi brakuje jego zainteresowania światem, bo - odkąd odszedł tak niedawno temu - tyle się wydarzyło na świecie rzeczy, o których chciałabym mu po prostu powiedzieć i usłyszeć jego opinię, która na pewno byłaby wartościowa".
Gabriela nie ukrywała, że bardzo trudno jest jej mówić o stracie: "Nie za bardzo mogę mówić o tym własnym życiu, że nie będzie go w nim, bo to jest zbyt trudne..." - podsumowała.
Wspomnienia związane z ojcem mają dla Gabrieli jasny kolor: "Stawiał rodzinę na 1. miejscu. Jak teraz rozmawiam z jego byłymi współpracownikami, to jest śmieszne, bo ja mówię, że dla taty praca była najważniejsza, oni mówią, że dla niego najważniejsza była rodzina. I myślę, że on był kimś takim, dla kogo rzeczy, których się podejmował, były po prostu strasznie ważne" - mówiła.
"Jego praca, która w dużym stopniu była kreatywna, była też częścią jego osobowości. W związku z czym przynosił ją do domu, jak najbardziej, często rozmawialiśmy o programach, którymi się zajmował, o jego zainteresowaniach, o telewizji i nie było tak naprawdę jakiegoś mocnego rozdzielenia między tym »pracowym« ojcem a tym domowym. Ludziom często nie zależy na niczym, a jemu na wszystkim, co robił, zależało bardzo bardzo mocno i oddawał się wszystkiemu w 100 procentach" - podkreślała córka Ewy Bem.

W rozmowie z "halo tu polsat" Gabriela Sibilska stwierdziła też, że ojciec był zawsze pełen energii, wciąż planował też nowe aktywności i wyzwania.
"Ani on, ani moja mama nie mieli okazji jeszcze dojść do takiego momentu spokojnego życia na emeryturze. Chociaż czy kiedykolwiek byliby w stanie, to osobna sprawa, bo ja nie wyobrażam sobie, żeby tata kiedykolwiek naprawdę mógł pójść na emeryturę i odpocząć. On bardzo kochał swoją pracę, zadaniowość i ten bieg. Nieraz rodzina brała pierwszeństwo i to w sposób, który może dla niektórych jest niezrozumiały - to, jak strasznie ważne było dla niego, żeby być obecnym dla nas" - dodała.
Córka Ryszarda Sibilskiego i Ewy Bem nakreśliła też piękny obraz taty - humanisty i poszukiwacza: "Mama ładnie o nim powiedziała, że to był człowiek, który interesował się wszystkim i wiedział wszystko, a jak nie wiedział, to się dowiadywał. Nie raz mi mówił, że człowiek inteligentny nigdy nie będzie się nudzić. On bardzo lubił swój czas - znikał w swoim gabinecie, gdzie miał gitary, na których sobie brzdąkał albo chodził na spacery, albo oglądał, czytał rzeczy i po prostu stale się kształcił, stale się rozwijał, inwestował w siebie. A potem wszystko, co tam zainwestował, rozdawał nam" - wspominała. - "Im byłam starsza, tym lepiej byłam w stanie zdać sobie z tego sprawę, ale na pewno dane mi było tak naprawdę do teraz, a myślę, że zostanę z tym na dłużej, żyć w takim świecie, gdzie tata wszystkim się zajmie" - mówiła Gabriela Sibilska.
Córka Ewy Bem wspomina ostatnie wakacje z tatą, Ryszardem Sibilskim
Kobieta wspominała też ostatnie wspólne wakacje z tatą:
"Teraz, w tych ostatnich latach z tatą udało nam się jakoś znaleźć trochę czasu i przestrzeni, żeby wspólnie - on i ja - w dwójkę pojechali na wakacje. Planowaliśmy kolejne wakacje teraz, w tym roku, które niestety się nie odbędą, ale poprzednie były w Omanie. To było niesamowite, bo już dorosła baba z ojcem pojechała na wakacje. Bawiliśmy się świetnie i oczywiście zapisaliśmy się na wszystkie możliwe wycieczki. Mój tata czuł się fantastycznie na pustyni, bardzo kochał pustynię..." - mówiła.
Wracając do wspomnień, Gabriela odkrywa niejako swego tatę na nowo: "Był przepięknym człowiekiem i ma tyle niesamowitych zdjęć - mówiła w rozmowie z "halo tu polsat". - "Bardzo dużą ulgę znajduję w oglądaniu zdjęć. Nawet kiedy taty nie ma już, widzę, w ilu był pięknych sytuacjach i ile razy był uśmiechnięty i jak bardzo był szczęśliwy i to daje mi jakąś siłę w tych ciężkich momentach" - mówiła.
Gabriela opowiedziała też o czasie, gdy jej rodzice się poznali. Podkreśliła, że przy Ewie Bem Ryszard Sibilski stał się rodzinną osobą, wciąż ciekawą świata, ale stawiającą rodzinę na pierwszym miejscu: "Studiował afrykanistykę podyplomowo i w którymś momencie wziął dziekankę, uzbierał jakoś pieniądze, malując ściany w Paryżu, w Londynie. I wsiadł na statek, dopłynął do Afryki. Tak »skumał« się z jakimiś gośćmi, którzy jechali ciężarówką i przejechał z nimi Saharę. Tata wrócił z tych swoich podróży afrykańskich, taki zarośnięty, poznał moją mamę. Mama pokazała mu zdjęcie swojej dwuletniej córeczki, na które tata ponoć bardzo uważnie patrzył, nie tak, że tylko spojrzał i oddał, tylko naprawdę się przyjrzał i wpadł - tak po prostu z dnia na dzień stał się człowiekiem rodzinnym tak naprawdę" - opowiadała Gabriela.
"Myślę, że oni bardzo się kochali. On był w 100 procentach takim oparciem dla mamy i to jest bardzo rzadkie i bardzo piękne. Był bardzo kochającym i oddanym mężem, tak samo ojcem" - mówiła córka Ewy Bem.
Gabriela podjęła też wątek siostry, która zmarła w 2017 roku: "Nasza rodzina bardzo się skurczyła. Nasz czwórka - mama, ja, mój tata i moja siostra byliśmy niesamowicie blisko ze sobą. Był wspaniałym ojcem też dla mojej siostry, która nie była jego biologiczną córką, ale kiedy się poznali, miała dwa lata i stał się dla niej najwspanialszym ojcem na świecie. Ja się urodziłam długo po Pameli - między nami było 17 lat różnicy. Po śmierci mojej siostry bardzo długo nie byłam w stanie patrzeć na jej zdjęcia i dopiero po jakimś czasie zaczęłam sobie pozwalać na powrót do tych wspomnień" - mówiła córka Ewy Bem, a kończąc, podkreśliła, że jest bardzo wdzięczna za to, jakiego miała tatę:
"Ja miałam na pewno wielki przywilej, że miałam takiego ojca i że dane mi było wyrastać w poczuciu bezpieczeństwa i poczuciu, że wszystko jest możliwe. Mieć ojca, który namawia mnie do każdego możliwego doświadczenia, do tego, żebym była otwarta na świat, żebym nie bała się niczego. Jestem mu wdzięczna, że było mi to dane" - podkreśliła. "To jest taka decyzja, którą podejmujemy z mamą, że chcemy o nim opowiadać. Mamy taką potrzebę, żeby dzielić się tym, jakim on był fantastycznym człowiekiem" - dodała.
Ewa Bem wzruszona po rozmowie "halo tu polsat" z jej córką
Po emisji rozmowy z córką Ewy Bem, gwiazda nie kryła emocji:
"Jeśli państwa założeniem było mnie rozłożyć mnie na łopatki, to uważam was za całkowitych zwycięzców. Jestem poruszona materiałem, szczególnie tym, gdzie wypowiada się córka. Powiedziała wszystko to, co ja myślę, co czuję do głębi, z czym się całkowicie zgadzam" - powiedziała Ewa Bem.
Następnie wokalistka wróciła jeszcze wspomnieniami do czasu, gdy poznała swego męża:
"Rzeczywiście był podróżnikiem, zawsze był podróżnikiem. Jak go poznałam, to chyba na pierwszym spotkaniu towarzyskim podeszła jedna z jego koleżanek z roku i powiedziała >>no nie, z Ryszardem to nie da rady, bo to jest globtroter i długo nie usiedzi<<. Ja sobie pomyślałam: >>to jeszcze zobaczymy...<<. Minęło 42 lata, nie wyjeżdżaliśmy zbyt często razem, ponieważ mój zawód mnie wypychał w świat, ale bez niego. Natomiast w Polsce (...) zawsze ze mną jechał na koncert, były bardzo rzadkie przypadki, że on nie mógł mi towarzyszyć. A jak jechał ze mną na koncert, to były wspaniałe chwile. Bo byliśmy osłuchani ogromnie - on bardzo pilnował tego i robił to zawsze, że robił specjalne playlisty najnowszych wykonawców, najnowszych tendencji muzycznych, żebym się orientowała w temacie. Mogliśmy tak godzinami jechać i słuchać i nawet nie rozmawiać, zawsze był koło mnie, zawsze był przy mnie".
"Obiecaliśmy sobie już dawno, napisałam o tym piosenkę, że na pewno się gdzieś znajdziemy Bo po prostu nie wierzę w to, żeby dwoje ludzi, którzy tak do siebie przylgnęli, tak się na sobie wzajemnie znali i tak się popierali, i kochali, żeby się tak zupełnie rozeszli we wszechświecie, to mi się wydaje nieprawdopodobne" - zakończyła Ewa Bem.
Całą rozmowę z Ewą Bem oraz jej córką Gabrielą znajdziecie w wideo poniżej.
