TYLKO U NAS. Najlepsze wakacje według Olka Sikory: "Urlop? A co to za format? Bo chyba nie mam go w ramówce"
Program "halo tu polsat" ma wakacyjną przerwę, na zasłużony urlop wybrali się też prowadzący. To zatem idealny moment, by o porozmawiać o ich wakacyjnych planach. Dziś o podróży marzeń, ulubionych sportach wakacyjnych oraz o safari... w Warszawie rozmawiamy z Olkiem Sikorą - reporterem "halo tu polsat".

Beata Maj: Olku, mam wrażenie, że ty tak bardzo lubisz swoją pracę, że nie potrzebujesz urlopu. Mylę się?
Olek Sikora: Urlop? A co to za format? Bo chyba nie mam go w ramówce (śmiech).
Jeśli już decydujesz się na wolne dni - czy lubisz długie wakacje, czy krótki, ale intensywny odpoczynek?
- W teorii - marzę o długich, powolnych wakacjach w stylu włoskiego dolce far niente, ale w praktyce... po trzech dniach zaczynam szukać mikrofonu albo kamery, żeby czymś się zająć. Więc zwykle kończy się na krótkich, ale konkretnych wypadach: intensywnie, szybko, z przygodą i najlepiej z jakimś absurdalnym zwrotem akcji, bo wtedy mam przynajmniej o czym opowiadać znajomym po powrocie.
Olek Sikora o wolnym czasie: "Mój mózg nie umie nic nie robić"
A jeśli już odpoczywasz - to czy robisz to najchętniej, leżąc wygodnie na leżaku, czy aktywnie, w biegu, locie, w wodzie?
- Leżak? Tylko jeśli służy jako punkt startowy do sprintu do wodospadu albo bazy nurkowej. Mój mózg niestety nie umie "nic nie robić" - zawsze musi się czymś zachwycać, coś eksplorować, coś zapisywać. Więc aktywnie. W biegu. W locie. W wodzie. Na lądzie. Czasem też w dresie. Czasem w kaloszach i stroju rybackim, bo ostatnio, będąc na Islandii, złowiłem swojego pierwszego dorsza. Czuję, że odkryłem nową pasję, która pewnie do naszej kolejnej rozmowy, zostanie już tylko w historii Instagrama.
Zobacz też: TYLKO U NAS: Kasia Cichopek zdradza sposoby na letnią regenerację. Dzięki nim "ładuje baterie" na cały rok
Masz ulubione sporty wakacyjne?
- Przede wszystkim rybołówstwo (śmiech). To oczywiście żart, chociaż to co powiedziałem powyżej, w tonie żartu nie było. Lubię nurkowanie i wakeboarding. Pierwsze, bo pozwala zanurkować nie tylko pod wodę, ale i trochę w siebie. Drugie, bo jak się człowiek raz nauczy "jechać po falach", to potem łatwiej też ogarniać życiowe zawirowania. Plus dochodzi adrenalina, a wiadomo - jak się nie boisz, to znaczy, że nie żyjesz w pełni.
Czy w czasie urlopu śpisz do południa, a może jesteś typem urlopowicza obowiązkowego i wstajesz na zdrowe śniadanie o 8.00? A może do tego o świcie wybiegasz w plener, by nacieszyć oczy budzącym się do życia dniem?
- Mam dwie wersje urlopowe: Olek bez Wi-Fi i Olek z planem dnia. W tej pierwszej - śpię do oporu, z przerwą na kawę i zachwyt nad przypadkowym krajobrazem. W tej drugiej - budzik o 6:30, bo "przecież trzeba zobaczyć słońce nad starym portem rybackim zanim zaczną się turyści!". Nie polecam być wtedy moim towarzyszem podróży, ale doceniam, że są tacy, którzy to wytrzymują.
Olek Sikora o luksusowych wakacjach: "Lubię kontrasty"
Lubisz luksusowe hotele czy raczej "hardcorową" dzicz i wodę z rzeki?
- Lubię kontrasty. Dzień w dżungli z lokalnym przewodnikiem, noc w hotelu z basenem na dachu. Lubię czuć się bezpiecznie, ale też żywo. Więc... może nie woda z rzeki, ale kawa w termosie o świcie na końcu świata - jak najbardziej. Idealny balans między safari a sejfem w pokoju. Jeśli jeszcze uda mi się go złapać w rozsądnej cenie...to wtedy krzyknę "mamy to!"
A czytasz na urlopie czy może lubisz nadrobić zaległości serialowe? Może zdradzisz, co cię wciągnęło tego lata?
- Muszę przyznać, że urlop to jedyny czas kiedy paradoksalnie przestaje czytać i oglądać. Z bardzo prostej przyczyny, wtedy naprawdę nie mam na nic więcej czasu niż na zachwycanie się tym, co poza kartkami i ekranem. Eksploruję wszystko. Od widoków po dozownik na mydło w podmiejskiej kawiarence. To czas, kiedy chcę sam pisać własną książkę wspomnień. W sposób taki "analogowy". W głowie. Chociaż przygody mogą być jak w serialu z dość wartką akcją.
Zobacz też: TYLKO U NAS. Maciej Kurzajewski o przygotowaniach do sportowego wyzwania i... kwintesencji męskiego stylu
Reporter "halo tu polsat" o wymarzonej urlopowej destynacji: "Ciągnie mnie do Tokio"
Planujesz w tym roku rajskie wakacje na dalekich wyspach, czy raczej miejskie tripy?
- Mam ochotę na coś totalnie dzikiego np. Palawan. Ale serce ciągnie mnie też do Tokio. Po pierwsze, wychowywałem się na japońskich mangach. Po drugie, uwielbiam miasta, które mają więcej warstw niż cebula - historia, kultura, ludzie, bałagan, urok. Tylko bez płaczu, jak przy cebuli, podczas zwiedzania, proszę. Ale czy planuję? Chyba nie, bo właśnie z nich wróciłem. Po nich Malta i Islandia to moje drugie imię!
Sposób Olka Sikory na lato w mieście
Jaki masz swój sposób na przetrwanie lata w mieście?
- Zamieniam Warszawę w safari. Serio. Otwieram oczy i szukam w niej mikroprzygód: nowa kawiarnia, przypadkowy mural, niespodziewana rozmowa z przechodniem. Tak, kocham zagadywać do obcych ludzi... Miasto latem to nie kara, to teatr bez suflera. A jak się zmęczę to mój balkon też daje radę. I pomieści sporo przyjaciół.
Pamiętam, jak w "Halo tu Polsat" nurkowałeś w głębinach. Lubisz pływać, nurkować? Masz może jakieś marzenia z tym związane?
- Kocham. Bo tam na dole nie ma Wi-Fi, ale jest spokój i cisza, która mówi więcej niż tysiąc powiadomień. Chciałbym kiedyś zanurkować nieco głębiej i w innym wymiarze niż ten, o którym rozmawiamy i zobaczyć wrak Titanica, którym fascynowałem się jako dziecko. Wiem, że to wbrew znanemu hitowi Lady Pank "Zostawcie Titanica". Wiem, że niektórym nie udało się tam zejść mimo wielkich nakładów, ale nikt nie odbierze mi prawa do nurkowania wśród swoich najgłębszych marzeń.
Olek Sikora o swym wielkim podróżniczym marzeniu
A jak już jesteśmy przy marzeniach - masz może takie specjalne wakacyjne marzenie, o którym chciałbyś opowiedzieć? Jakąś destynację, o której marzysz, którą planujesz? Może coś, co wymyka się schematom?
- Ta wymknie się nawet bardziej niż myślisz. Moim wielkim podróżniczym marzeniem jest zwiedzenie Korei Północnej. Zobaczyłem wiele dokumentów o tym kraju. Jego niedostępność powoduje, że włącza mi się syndrom "zakazanego owocu", którego chciałbym skosztować, żeby jakkolwiek postarać się zrozumieć.
Trzymam więc kciuki za realizację tych marzeń i planów, i bardzo dziękuję ci za rozmowę.