TYLKO U NAS. Anna Lewandowska w szczerej rozmowie z Agnieszką Hyży: "Ja bardzo dużo płaczę. Szybko się wzruszam"

Beata Maj

Beata Maj

Anna Lewandowska w rozmowie z Agnieszką Hyży opowiedziała o tym, o czym rzadko piszą media. Wróciła wspomnieniami do lat, gdy była narzeczoną Roberta, zdradziła, że często się wzrusza i zdarza się jej płakać, gdy jest przeciążona. W szczerym wywiadzie dla "halo tu polsat" gwiazda odniosła się też do plotek o poprawianiu urody.

Anna Lewandowska
Anna Lewandowskahalo tu polsat

Rozmowę z Anną Lewandowską Agnieszka Hyży zaczęła od przypomnienia dawnych czasów, a konkretnie 2011 roku, gdy poznała ówczesną narzeczoną Roberta Lewandowskiego. Agnieszka była ciekawa, jak Lewandowska pamięta siebie z tamtych lat.

"No, pamiętam... Jeszcze trenowałam karate, studiowałam, cały czas, pamiętam, łączyłam role, dwa państwa - jeździłam do Niemiec, do Dortmundu na 3 dni i wracałam na treningi do Polski. To był taki chaotyczny czas" - wspomina Lewandowska i dodaje, że wkrótce potem w jej życiu doszło do zmian. - "Byłam w reprezentacji Polski do momentu przeprowadzki do Monachium, potem ciężko było połączyć te role. I też wtedy był ślub i "pamiętam, że wtedy zdecydowałam, że już nie będę jeździła na reprezentację Polski też z tego względu, że po prostu nie mogłam być na wszystkich wyjazdach, zgrupowaniach. W jakiś sposób zrezygnowałam. Inaczej - wybrałam inną drogę" - powiedziała Anna.

Anna Lewandowska o operacjach plastycznych

Przy okazji Anna odniosła się do plotek na temat domniemanych operacji, o jakich plotkują media. Wspominając fakt, że jako karateczka 4 razy miała złamany nos - "Moja mama się zawsze bała, że będę miała kolejny raz nos złamany, a miałam 4 razy" - wyjaśniła:

"Chciałam serdecznie pozdrowić panią doktor, która stwierdziła, że miałam robione powieki, że można się doszukać blizn pooperacyjnych. Nie miałam nigdy w życiu zrobionej żadnej operacji poza piersiami. Ale ja się nie maluję też na co dzień - lubię naturalność, lubię nałożyć krem rozświetlający i tyle. Ja nie wiem, skąd to się bierze" - zauważyła, po czym wróciła do kontuzji, jakich doznała w trakcie treningów i zawodów:

"Wracając do sportu - tak, miałam złamany 4 razy nos, miałam połamane palce, przesuniętą żuchwę, tak, zdarzało się..." - wspominała.

Na pytanie Agnieszki Hyży, czy jako młoda dziewczyna była "chuliganką", Anna odparła, że owszem, pamięta okres buntu. Dodała, że mógł się on wiązać z faktem, że wychowywała się bez ojca.

"Uhm... Trochę tak. Chuliganką - żeby to nie zabrzmiało dziwnie... Natomiast miałam okres buntu, natomiast buntu - takiego rozpoznawania, kim ta dziewczyna, nastolatka zaczyna być. Poszukiwania akceptacji. Brak ojca - no to jednak dla córki, dla dziewczynki jest to duży kłopot, odnalezienie się w środowisku. Zawsze z chłopakami w ławce, studiowałam z chłopakami, siedziałam, zawsze miałam przyjaciół, pracuję też głównie z mężczyznami. Natomiast kobiety, które są w moim zespole, tak samo mają charakter podobny do mnie" - zauważyła.

Hyży zapytała też Annę Lewandowską o wartości, które wyniosła z domu i chciałabym je przekazać córkom.

"To, co się wynosi z domu i to, jak mama nas wychowała i co nam powtarzała, to jest taka pewna kontynuacja tych wartości i tej empatii. Myślę, że ta empatia jest istotna i gdzieś zauważam, jaką relację mają dziewczynki między sobą, jak coś się dzieje, to idą w ogień za sobą. I na pewno ten szacunek do drugiego człowieka, tym bardziej, że wychowują się w majętnym domu i można by myśleć, że to jest do zbudowania o wiele trudniejsze... Nie oszukujemy, nie malujemy trawy na zielono - jest jak jest, dzieci się wychowują w innym standardzie na pewno, natomiast i tak staramy się, żeby to było wszystko przyziemne" - podkreśliła.

Ania pokazała przy okazji tatuaże, na których są jej córeczki "Calineczki" i ona sama:

"Mam tatuaż specjalny - Calineczki - to jest Klara, to Laura, a tu balerina tańcząca pod księżycem, czyli ja" - pokazała motywy na rękach, nie kryjąc przy tym wzruszenia.

Anna Lewandowska w "halo tu polsat" zdradziła, że często płacze i łatwo się wzrusza

"Ja dużo płaczę, od kiedy urodziłam dzieci" - wyjaśniła.  "Dużo płaczę, wzruszam się ostatnio bardzo szybko, ja wiem, że to by się tak wydawało, że w ogóle w skorupie siedzę, karate, potem kickboxing, no tak - lubię boksować, dobrze boksuję, to jest fakt, lubię być tą zadziorą, lubię, jak mnie faceci podziwiają w męskich sportach, ale ja jestem tak po prostu... Ja się tak szybko rozczulam, tak szybko wzruszam, mnie tak niektóre też krzywdy innych osób rozczulają, jestem megawrażliwa" - mówiła Anna.

Dodała, że odkąd pamięta, na zewnątrz była "twardzielką" z wrażliwą duszą:

"Moja mama mówiła, że zawsze byłam wrażliwa, tylko nakładałam taką skorupę, żeby pokazać, że przetrwam. Pewnie to jest też kwestia tego, że wychowałam się bez taty... Ale ja płaczę bardzo dużo, czasami płaczę, jak mnie coś przerasta już. Jak kiedyś były takie momenty, że jest dużo wszystkiego, że się dużo wymaga" - powiedziała, na co Agnieszka Hyży zareagowała uwagą, że być może sama wymaga od siebie za dużo.

"To jest konsekwencja" - odparła Lewandowska.  - "Że wymagałam od siebie zawsze dużo i to jest konsekwencja, że inni wymagają ode mnie jeszcze więcej".

Zaś na pytanie, czy da się to przerwać, Ania odpowiedziała, że byłoby to bardzo trudne:

"Mój mąż też ode mnie bardzo dużo wymaga. Mój mąż wymaga ode mnie i od swoich bliskich tyle samo, co od siebie i to nie jest łatwe" - odparła.

halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas