Pół wieku na scenie (i tyle samo w domysłach). Złoty jubileusz Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza
Przykład Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza pokazuje, że nie trzeba być parą, ba – można przez lata wygłaszać dementi tej samej treści – by i tak słyszeć niekończące się pytania o wspólne życie. Ona i on – choć łączeni w mniej lub bardziej oficjalnych konfiguracjach – niezmiennie pozostają jednak duetem artystycznym, który świętuje właśnie 50-lecie wspólnej drogi zawodowej. W "halo tu polsat" o opolskich początkach, nieuniknionych napięciach i rocznicowych przygotowaniach opowiedzieli sami zainteresowani, dając jednocześnie do zrozumienia, że w tym przypadku nie zanosi się na ciszę (na szczęście dla polskiej muzyki rozrywkowej).

Od Opola do legendy (z kilkoma zgrzytami w tle). O duecie Majewska&Korcz w pigułce
Choć znają się dłużej niż pół wieku, za symboliczną datę rozpoczęcia współpracy Majewska i Korcz uznają rok 1975, a więc wspólne przedsięwzięcie związane z opolskimi "Debiutami".
"Miałam za zadanie zaśpiewać w koncercie »Debiuty« [...] piosenkę [Jerzego] Derfla i [Ireneusza] Iredyńskiego, ale Włodzimierz Korcz efektownie ją zaaranżował", wspominała artystka.
"Efekciarsko", skwitował kompozytor.
Aranżacja – jak przyznał później sam Jerzy Derfel – miała znaczący wpływ na sukces utworu. Nagroda główna była zaś jedynie potwierdzeniem, że to, co miało być jednorazową współpracą, zaczęło zmierzać w stronę trwałości.
"Potem napisał mi jedną piosenkę, drugą, pojechała do Opola, zdobyłam nagrody, a gdy wybrałam się tam z piosenką innego kompozytora, to ich nie dostałam. Więc uczepiłam się tego Włodzimierza Korcza. I tak minęło 50 lat", przyznała Majewska.
"Ja te 50 lat po prostu cierpię" dorzucił Korcz z właściwą sobie ironią.
Choć z pozoru ich relacja mogłaby uchodzić za idealną, oboje przyznają, że momentami bywała ona napięta.
"To jasne, że wszystko wisiało parę razy na włosku", stwierdziła Majewska.
Pytani o to, co ich w sobie denerwuje, nie wskazują jednak na charakter czy styl pracy, a raczej powtarzalny mechanizm.
"Włodzik proponuje mi jakiś utwór, najczęściej z tych trudniejszych, oratoryjnych. Jestem przekonana głęboko, że się skompromituję [...] i wtedy się na niego irytuję", wyjaśniała Majewska.
"A ja irytuję się na nią, że takie rzeczy wygaduje. [...] Muszę poświęcić dwa albo trzy tygodnie, żeby ją przekonać, że ona umie to, choć wydaje jej się, że nie umie", odpowiedział Korcz.
Z tego też – jak dopowiada sama artystka – bierze się jej szczególna wdzięczność.
"Wydobywa z delikwenta to, czego on sam nie jest świadomy", wyjaśniła.
Z czasem duet dorobił się nie tylko wspólnego repertuaru i rozpoznawalności, ale też... imputowanego małżeństwa. Mimo konsekwentnego dementowania niezgodności z faktami publiczne wyobrażenia wciąż swoją siłę.
"Jakbyśmy tego nie dementowali – ludzie wiedzą lepiej", zauważył Korcz.
Ostatnio jednak – jak przyznaje – coś zaczyna się zmieniać: "Coraz częściej po koncercie przychodzą ludzie i bardzo proszą, by serdecznie pozdrowić Elżbietę Starostecką. Powoli dociera", spointował.
Ze sceny nie schodzą, bo nut wciąż przybywa. "Mam co śpiewać"
Na tegoroczny jubileuszowy koncert w Sopocie – zaplanowany w ramach Polsat Hit Festiwal – duet przygotował repertuar dobrze znany, choć myliłby się każdy wieszczący nudę.
"Niespodzianki będą, ale niespodzianki mają to do siebie, że gdy zostają zdradzone, to już nie są niespodziankami. Więc guzik, nie zdradzimy", uciął Włodzimierz Korcz
"Włodek oczywiście napisał już aranżację", dorzuciła zaś Alicja Majewska.
Artystka nie ukrywa przy tym, że przed tak dużym występem wycofuje się z innych zobowiązań – nie chodzi zaś jedynie o formę wokalną, ale i o świadomość, że oceniać ją będzie publiczność licząca nie kilkaset, a kilka milionów widzów i widzek.
Nie zabrakło też pytania o dojrzewanie – jak mogłoby bowiem nie paść przy okazji złotego jubileuszu.
"Majewska bez przerwy dojrzewa. Nie mogę sobie z tym poradzić", komentował Korcz, z właściwym sobie balansem – między sarkazmem a uznaniem.
"»Jeszcze się tam żagiel bieli« powstało 45 lat temu, » Odkryjemy miłość nieznaną« podobnie... A Włodek mówi, że teraz śpiewam lepiej niż 50 lat temu", dodała Majewska.
Korcz przyznał z kolei, że obok utworów najbardziej znanych są też takie, które nie przebiły się do mainstreamu, choć – głównie ze względu na teksty – są mu równie bliskie.
"Takich już nikt nie potrafi dzisiaj napisać", podsumował.
Mimo to katalog się nie kończy, W ciągu ostatnich kilku lat Włodzimierz Korcz napisał dla Alicji Majewskiej około czterdziestu nowych utworów – wśród nich znalazły się między innymi teksty Artura Andrusa, zaś efektem tej współpracy jest płyta, która światło dzienne ujrzała w 2022 roku.
"Przez najbliższych parę lat mam co śpiewać", skwitowała Majewska.
Mają więc za sobą pół wieku współpracy i repertuar, którego nie trzeba przypominać. Utwory z różnych dekad, głosy różnych pokoleń, teksty, które wciąż brzmią – mimo że świat dookoła zmienił się już kilka razy. A że słuchaczek i słuchaczy nie brakuje, tworzenie pozostaje oczywistym ciągiem dalszym.
Całą rozmowę z Alicją Majewską i Włodzimierzem Korczem znaleźć można poniżej.
Zobacz też: