"Najważniejsze jest to, co dzisiaj". Kaczorowska i Rogacewicz o wspólnym tańcu i takim też życiu
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.
Gdzie kończy się choreografia, a zaczyna życie? W przypadku Agnieszki Kaczorowskiej i Marcina Rogacewicza odpowiedź na to pytanie wydaje się niemożliwa - wspólnie kroczą bowiem nie tylko przez parkiet, ale i codzienność. Jak sami przyznają, z każdego występu starają się czynić osobistą, a jednocześnie wyjątkowo szczerą opowieść. W rozmowie z Agnieszką Hyży i Maciejem Rockiem - tuż przed kolejną odsłoną tanecznej przygody - para numer siedem opowiedziała między innymi o nowych treningowych doświadczeniach (i to dla obojga), wywołującej łzy improwizacji oraz dlaczego to "ta niedziela" każdorazowo okazuje się najważniejsza.

Między tańcem a rzeczywistością. "Bazujemy na prawdziwych emocjach"
Tym razem Agnieszka i Marcin zmierzą się z tańcem współczesnym - formą, w której, jak przyznaje Kaczorowska, musieli odkryć siebie na nowo.
"To był bardzo wymagający tydzień, nawet dla mnie... Moje ciało jest przygotowane do tańca towarzyskiego, więc współczesny był dla nas obojga nowy. A moje ciało poczuło to bardzo mocno - są zakwasy", mówiła.
Rogacewicz dodawał, że "sam ledwo chodzi", choć "to niesamowite, że dowiaduje się o jakiejś nowej partii mięśni w swoim ciele".
Ich praca nad choreografiami nie kończy się jednak na technice - w każdą niedzielę starają się bowiem opowiadać emocjonalną historię, w której odbija się nie tylko temat przewodni programu, ale i ich własna relacja.
Choć w ich życiu pojawił się też inny projekt - wspólny dom - para zgodnie podkreśla, że teraz wszystko podporządkowane jest programowi.
"Mamy bardzo dużo pomysłów, także tych zawodowych, ale na razie skupiamy się wyłącznie na tańcu. Ja zawsze mówię, że najważniejsza jest ta niedziela", mówiła Agnieszka.
"Ciągle słyszę »ta niedziela« i to jest prawda", wtórował jej Marcin.
Zainteresowani zgodnie przyznali też, że to nie budowa i wszystko, co z nią powiązane, okazuje się największym wyzwaniem dla ich relacji, ale "Taniec z Gwiazdami" właśnie. Prezentowane na parkiecie choreografie mają bowiem wymiar osobisty - nie są grą, lecz próbą odsłonięcia prawdziwych emocji.
"Zawsze tworzyłam choreografię jako małe spektakle teatralne - wymyślałam role i historię. A tutaj bazujemy na prawdziwych emocjach. To trudniejsze", tłumaczyła Kaczorowska.
Rogacewicz przyznał, że od początku założyli, iż nie będą grać.
"To była nasza decyzja. Że jeśli przyjdziemy do tego programu i będziemy tańczyć razem, to będzie to prawdziwe. Na sto pięćdziesiąt procent", opowiadał.
"Przeżywam wszystko dużo bardziej. To nie jest tak, że wychodzę z pracy po programie, rola została odegrana i koniec. To wszystko żyje cały czas. Bo to jest o nas, więc my też się w tym jeszcze głębiej poznajemy", dopowiadała jego partnerka.
Ich relacja wydaje się oparta na tej samej zasadzie, którą kierują się w tańcu - skupieniu na chwili.
"Naszą dewizą jest to, by żyć tu i teraz. Najważniejsze jest to, co dzisiaj. Oczywiście, pewne rzeczy trzeba planować, ale bardzo chcemy się skupić na teraźniejszości, żeby nie wybiegać do tego, co będzie za pięć lat", wyjaśniała Agnieszka.
Kiedy ruch staje się emocją. "To było coś niesamowitego"
Nie zabrakło też wspomnienia o największym wsparciu. W ich codzienności - pełnej treningów i występów - ogromne znaczenie mają wszak rodziny.
"Moją największą strażniczką i pomocą jest moja mama. Bo gdyby nie ona, nie mogłabym tańczyć w tym programie - są dziewczynki, a wiadomo, że to wymaga wielu treningów", mówiła Kaczorowska, nawiązując do swoich córek.
Rogacewicz, mama którego pojawiła się w odcinku rodzinnym, przyznał z kolei, że ta dalej bardzo cieszy się, że zatańczyła.
"Dzięki temu, że była tutaj, wie, jak to wygląda od środka, więc denerwuje się jeszcze bardziej", przyznał.
Gdy rozmowa zeszła na temat emocji, które przynosi praca nad współczesnym tańcem, oboje przyznali zaś, że kończący się tydzień był wyjątkowy.
"Pierwszy raz w życiu zatańczyłem bez choreografii. [...] Nastąpiło jakieś głębokie otwarcie, zrobiła się cisza. Byłem na podłodze, zacząłem się ruszać, jedna ręka, druga... I w pewnym momencie poczułem, że tańczę. I zacząłem płakać. To było coś niesamowitego. Bo pierwszy raz w życiu wykonywałem takie własne, osobiste ruchy", przytaczał Marcin.
"To była jego pierwsza improwizacja", uzupełniła Aga.
Dla niej taniec jest bowiem nie tylko wyrazem ekspresji, ale też - jak sama mówi - "formą terapeutyczną".
"Gdy w ciele są jakieś blokady, taniec je uwalnia. Jeżeli dasz z siebie całe serce, wejdziesz w to na sto procent, to każdy taniec może ci coś otworzyć - w sercu, w ciele i w głowie", przekonywała.
Ich wspólny taniec jest więc nie tylko elementem programu, ale czymś więcej - zapisem relacji, która dojrzewa w rytmie muzyki, w równowadze ciała i emocji.
"Afirmujemy zdrowie, szczęście, żeby każdy realizował swoje marzenia. Krok po kroczku, by zjeść cały tort małą łyżeczką", zakończył Marcin.
Na kolejną odsłonę "Tańca z Gwiazdami" zapraszamy już dziś o 19:55. Archiwalne odcinki programu (a także wszystkie wydania "halo tu polsat") znaleźć można natomiast w Polsat Box Go.
Zobacz też:






