"Mnie też zabrakło sił". Katarzyna Glinka o książce, szukaniu własnej drogi i zdalnej adopcji małej Angel

Beata Maj
Katarzyny Glinki nikomu nie trzeba przedstawiać. Piękna i utalentowana aktorka w "halo tu polsat" zjawiła się, by w Dniu Kobiet podzielić się historią szukania własnej drogi - głównie tej wewnętrznej, której kolejne etapy opisała w swej książce "Mnie też zabrakło sił".

Katarzyna Glinka pojawiła się w studio "halo tu polsat", by opowiedzieć o swej książce "Mnie też zabrakło sił". W rozmowie z Katarzyną Cichopek i Maciejem Kurzajewskim gwiazda wróciła wspomnieniami do czasu, gdy jej życie wymknęło się spod kontroli. "Jak człowiek naprawdę zupełnie się rozbije i nie ma już siły, to to jest ten moment, kiedy może na tych ruinach budować dopiero coś nowego" - mówiła aktorka.
Katarzyna Glinka napisała książkę "Mnie też zabrakło sił" o porządkowaniu życia i budowaniu go "od nowa"
Na początku rozmowy Maciej Kurzajewski nakreślił pokrótce tło powstania książki Katarzyny Glinki:
"To historia, która chwyta za serce - sława, wspaniała rodzina, życie, o jakim marzy wielu i właśnie kiedy wszystko to było niemal idealne, życie rozpadło się na maleńkie kawałki, a ona upadła" - mówił prowadzący "halo tu polsat", nawiązując do historii życia aktorki, a Katarzyna Cichopek dodała: "Trudno jest się podnieść, szczególnie, gdy żyje się w blasku fleszy. Ale dziś nasz gość, Kasia Glinka, opowie o swoich doświadczeniach i książce >>Mnie też zabrakło sił<<, dodając otuchy tym, którzy mierzą się z podobnymi problemami" - zapowiedziała prowadząca.

Katarzyna Glinka zaczęła od tego, że jej historia jest podobna do życiowych perypetii wielu kobiet, które - podobnie jak ona - przez lata szły naprzód, nie zastanawiając się tak naprawdę, czego chcą w życiu dla siebie:
"Jeżdżąc na spotkania z kobietami, okazuje się, że nie jestem jedyną, która tak ma, że o sobie myśli się na końcu, że najpierw chce zadbać o cały świat" - mówiła aktorka i zwróciła uwagę, że na początku drogi kierowała się impulsami: "Miałam jakiś pomysł na swoje życie, ale nie do końca myślałam o tym, czy on jest tak naprawdę mój i spójny ze mną, z tym, kim ja jestem i czego potrzebuję. Człowiek młody, wychodząc z domu, przynajmniej takie jest moje doświadczenie, czy ja się naprawdę zastanowiłam, kim ja jestem, co chcę zrobić w życiu, jaki mam cel, dokąd ja zmierzam? No nie. Wsiadłam po prostu do pociągu pod tytułem >>rozpędzona lokomotywa<< i szłam za impulsem, a tak naprawdę nigdy nie pomyślałam o tym, kim ja jestem i czego potrzebuję" - mówiła.
W dalszej części rozmowy pojawił się wątek choroby w rodzinie aktorki, która przewartościowała jej życie i kazała postawić mnóstwo pytań, a także znaleźć nowe rozwiązania.
O czym jest książka Katarzyny Glinki?
"To był chyba ten moment, kiedy zrozumiałam, że bardzo dużo mogę poukładać w swoim życiu i mogę mieć tę kontrolę, którą bardzo długo miałam i której potrzebowałam ją mieć, ale w pewnym momencie życie pokazało mi, że nie na wszystko mam wpływ" - wyznała Kasia Glinka, wspominając trudny czas. - "Dodatkowo te inne elementy, które w moim życiu, tak jak powiedziałaś - takim pięknym i poukładanym - również się rozsypały, to był ten moment dla mnie, żeby się zastanowić. Wysiąść z tego rozpędzonego pociągu, najpierw dać sobie naprawdę długą chwilę na to, żeby w ogóle pozbierać te klocki jakoś, mimo wszystko wciąż uprawiając publiczny zawód, nie dać po sobie poznać, że jest mi aż tak ciężko, co faktycznie doprowadziło mnie do jeszcze cięższej sytuacji psychicznej - i o tym też jest ta książka. O tym, jak człowiek naprawdę zupełnie się rozbije i nie ma już siły, to to jest ten moment, kiedy może na tych ruinach budować dopiero coś nowego, coś zupełnie innego, inaczej, w zależności od tego, jak chce później żyć. I tutaj to jest ten moment, kiedy ja postanowiłam się na tym zatrzymać i dać przykład, dlatego że uważam, że wielu z nas dzisiaj jest w tym szalonym, kolorowym świecie, patrząc na innych, że wszystkim się tak powodzi, chcemy to zrobić zewnętrznie, a nie do końca tak naprawdę słuchając siebie, patrząc na siebie".

Katarzyna Glinka zdalnie adoptowała Angel, dziewczynkę z Zambii
Maciej Kurzajewski zapytał też Katarzynę Glinkę o jej zdalną adopcję dziecka - rok temu aktorka temu zdecydowała się na zdalne zaopiekowanie się Angel, małą dziewczynką z Zambii.
"W tym momencie, gdy już poukładałam swoje życie emocjonalne i kiedy zrozumiałam, czego potrzebuję i jaka jestem, wypełniła się we mnie taka duża przestrzeń na to, żeby dawać, bo wiem, że to lubię" - mówiła aktorka, która prywatnie jest też mamą dwóch synów. - "Pomyślałam, że chcę zrobić w życiu coś dobrego, dzielić się miłością, bo to jest coś, co można robić bezinteresownie. Stąd adopcja na odległość, stąd Angel, stąd moje wizyty tam, za chwilę zresztą znowu się tam wybieram, żeby zobaczyć, jak się ma malutka. I takie jedno nawet uratowane życie, a uważam, że tak się stało, że ona się bardzo otworzyła na świat, uważam, że >>zbawiam świat<< w ten sposób, nieskromnie mówiąc, bo życie dziecka to największa wartość, jaką można wnieść do tego świata" - podsumowała Kasia Glinka.
Zobacz też:
Kryzys wieku średniego istnieje. Paweł Deląg o tym jak, radzi sobie z negatywnymi sytuacjami w życiu
