Minęło prawie 30 lat od premiery, a George Clooney nadal wstydzi się tego występu. To była jego najgorsza rola
Jego życie to pasmo sukcesów, a kariera - przykład hollywoodzkiego spełnienia marzeń. George Clooney od lat należy do ścisłej czołówki światowego kina. Znany z uroku osobistego, poczucia humoru, charyzmy i aktorskiego talentu, stał się ikoną nie tylko filmowego świata, ale i dobrego stylu. A jednak nawet najjaśniejsze gwiazdy miewają momenty, o których wolą nie pamiętać. Dla Clooneya takim epizodem była rola, do której dziś wraca z pokorą oraz z mieszaniną zażenowania i dystansu - mowa o filmie "Batman i Robin", który sam aktor określa jako największe zawodowe potknięcie.

George Clooney to ikona kina, jeden z najwybitniejszych aktorów, który od dekad zachwyca widzów na całym świecie. Przez lata budował pozycję artysty wszechstronnego, doskonale radzącego sobie zarówno w rolach dramatycznych, jak i komediowych. Świetnie odnajduje się w thrillerach, filmach akcji czy inteligentnych kryminałach. Dla wielu fanów to jednak komedie romantyczne z jego udziałem należą do tych najbardziej pamiętnych - "Pełnia życia", "W chmurach", "Okrucieństwo nie do przyjęcia" czy "Bilet do raju", to lekkie filmy, w których wątek miłosny łączy się z charakterystycznym dla Clooneya urokiem i humorem.
Za jego najlepszy występ w karierze uznaje się rolę Roberta Baera, agenta CIA w dramacie politycznym "Syriana" z 2005 roku. To właśnie za tę kreację Clooney otrzymał Oscara za najlepszą rolę drugoplanową. Wśród innych cenionych tytułów w jego filmografii znajdują się także: "Up in the Air", "Michael Clayton" oraz "Good Night, and Good Luck".
A jeśli jesteś ciekawy kim jest i czym się zajmuje żona Georga Clooney, to zajrzyj tutaj: To dla niej Clooney porzucił kawalerskie życie. Czym zajmuje się zjawiskowa żona aktora?
Zagrał najgorszego Batmana w historii. Później z zażenowaniem przepraszał fanów
Czasami nawet największe gwiazdy mają na swoim koncie wybory, których później żałują - i George Clooney nie jest tu wyjątkiem. Jedną z najbardziej krytykowanych ról w jego karierze była postać superbohatera w filmie "Batman i Robin" z 1997 roku w reżyserii Joela Schumachera. Aktor przyznawał w wywiadach, że wstydzi się tego występu, równocześnie traktując go jako ważną lekcję pokory.

Warto zaznaczyć, że "Batman i Robin" miał naprawdę mocną obsadę. Oprócz George’a Clooneya na ekranie pojawili się m.in. Arnold Schwarzenegger, Uma Thurman oraz Chris O’Donnell. Znane nazwiska nie wystarczyły jednak, by uratować produkcję. Wszystko przez kontrowersyjną wizję reżysera, który zamiast mrocznego, charakterystycznego dla Batmana klimatu, postawił na przerysowaną, kolorową estetykę i infantylny humor. Scenografia oraz kostiumy przypominały bardziej pastisz niż profesjonalną produkcję. Scenariusz również pozostawiał wiele do życzenia - słabo napisane dialogi oraz chaotyczna fabuła.
Fani byli głęboko rozczarowani filmem, zarzucając zarówno reżyserowi jak i aktorom brak szacunku do świata Batmana oraz samej idei kina superbohaterskiego. Krytycy nie mieli wątpliwości - kiczowata forma sprawiła, że postać Mrocznego Rycerza straciła na wiarygodności.
Już wkrótce po premierze wiele gwiazd starało się zdystansować od wzbudzającej kontrowersje produkcji - George Clooney w wywiadach wielokrotnie żartował z tej roli, przyznawał, że to był błąd. To właśnie wtedy zrozumiał, że jako aktor odpowiada nie tylko za własną kreację, ale także za cały film. Fala krytyki, jaka na niego spadła, stała się dla niego punktem zwrotnym - impulsem, by bardziej świadomie wybierać projekty i koncentrować się na produkcjach z lepszym scenariuszem i większą wartością artystyczną.
W The Graham Norton Show aktor powiedział - "Zawsze przepraszam za >>Batmana i Robina<<. [...] "Powiem tylko, że właściwie to myślałem, że zniszczyłem tę serię, dopóki ktoś inny po latach jej nie przywrócił i nie zmienił. Myślałem wtedy, że to będzie bardzo dobry ruch w karierze. Hm, nie był", wyznał George.
Z biegiem czasu Clooney nieco złagodził swoją ocenę. Choć nadal uważa, że występ w roli Batmana był słaby i rozczarowujący, to jednocześnie zauważył, że udział w filmie paradoksalnie pomógł mu w karierze. Produkcja otworzyła mu drzwi do kolejnych, bardziej ambitnych projektów i umożliwiła rozwój jako aktora. To doskonały przykład na to, że nawet pozornie największe porażki mogą z czasem okazać się cenną lekcją - a w dłuższej perspektywie przynieść coś dobrego.

Warto wspomnieć, że dopiero po ośmiu latach od premiery "Batman i Robin" historia Mrocznego Rycerza otrzymała nową, poważniejszą odsłonę - za sprawą znakomitego "Batman - Początek" w reżyserii Christophera Nolana. W filmie w rolę kultowego superbohatera wcielił się genialny Christian Bale.
Zobacz też: