Od Hrabi do hrAbi, czyli o niemilknących echu Asinego śmiechu
Przedstawianie jej wydawało, wydaje i zapewne będzie wydawać się zbędne, choć wspomnień bez imienia zaczynać nie wypada. Joanna Kołaczkowska - ta, która udowodniła, że śmiech może funkcjonować niczym język. W "halo tu polsat" hrabinę polskiego kabaretu wspominali Dariusz Kamys, Tomasz Majer i Łukasz Pietsch, jej przyjaciele z Hrabi (a właściwie hrAbi) - wspólnie wracając do chwil, które zbudowały ich wspólną retorykę, a także snując plany na przyszłość, tak inną od tego, co dotychczas. Pod inną, choć jednocześnie tą samą egidą.

"Trudno mówić o niej w czasie przeszłym"
"To będzie jeszcze trwało", mówił Dariusz Kamys, pytany o możliwość przywoływania postaci Aśki bez uczucia ściśniętego gardła.
Trwa i trwać będzie - bo nie sposób przywyknąć do myśli o jej "niebyciu". Jak sam przyznał, nawet jeśli rozum podpowiada, że jej już nie ma, reszta wciąż tkwi w niedowierzaniu.
"Trudno się w ogóle przyzwyczaić do myśli, że jej nie ma. To strasznie trudne, by pomyśleć o niej w czasie przeszłym", dodał.
Członkowie grupy ujawnili przy tym, że wciąż zamierzają działać pod starą, mimo że inaczej - bo symbolicznie - wyglądającą nazwą.
"Zmieniamy logotyp. Piszemy się od małej litery, a na środku jest duża litera A, jak Aśka. [...] Nie dobieramy nikogo, bo to jest absolutnie bez sensu. Aśka jest niezastępowalna", uzupełnił Kamys.
Niemniej jednak - show must go on. hrAbi przygotowuje tym samym nowy program - tym razem o mężczyznach, stworzony już po odejściu Kołaczkowskiej.
"Mieliśmy robić całkowicie inny program, byliśmy po pierwszych przymiarkach, próbnym występie. Po śmierci Asi postanowiliśmy jednak, że pójdziemy w inną stronę. Ponieważ zostajemy w męskim gronie, to właśnie te tematy chcemy poruszyć. Chociaż myślę, że Aśka przez cały czas jest w tym z nami", przyznał Łukasz Pietsch.
"Ze względu na siłę charakteru, charyzmę i genialny talent, ona dominowała. Więc mimo przewagi liczebnej, funkcjonowaliśmy w kobiecej energii", tłumaczył Kamys.
A co powiedziałaby Aśka?
"Wiemy. Tym bardziej że o wielu rzeczach rozmawialiśmy wcześniej, ona prowokowała takie tematy. Kiedy odeszła, wiedzieliśmy, że będziemy dalej tworzyć, że będziemy dalej robić kabaret. Bo tak się umówiliśmy", podsumował.
Wśród planów na przyszłość znalazł się jednak i projekt, który rozpoczęła Kołaczkowska.
"Będziemy brać udział w programie »Potemowe piosenki«, który wymyśliła Asia", przypomniał Tomasz Majer, dodając, że trasa już w listopadzie i grudniu obejmie kilka polskich miast.
Spektakl - z udziałem Olgi Szomańskiej, Agnieszki Litwin, Leszka Jenka i Jacka Subociałły - stanie się tym samym czymś więcej aniżeli tylko przedsięwzięciem artystycznym. To symboliczne domknięcie opowieści, którą rozpoczęła sama Joanna Kołaczkowska, a zarazem gest przedłużenia tejże.

"Uważała, że musi zaskakiwać nawet siebie"
Nie zabrakło i wspomnienia o talencie słowotwórczym Aśki - pozostawiła bowiem po sobie fragment wyrazowego pejzażu, który zdaje się stanowić nieodłączną część potocznej polszczyzny. Wymyślała słowa, które brzmiały jak żart, a jednocześnie idealnie oddawały sens - pisała więc "dałgapiską" i używała "chusteczek hig", zaś jej "możliw" czy "średniowiecz" zagościły w niejednym językowym kanonie.
"Asia musiała ciągle coś zmieniać, ciągle coś poprawiać. [...] Po to, by nie było sztampowo", mówił Pietsch.
Każdy występ z jej udziałem był tym samym inny, nie znosiła bowiem powtarzalności.
"Zaskakiwała też na scenie. Aśka uważała, że musi zaskakiwać i rozśmieszać nie tylko publiczność czy nas, ale również siebie", dopowiedział zaś Majer.
I choć fizycznie pozostaje nieobecna, wciąż potrafi zaskakiwać.
"Byliśmy w górach, z całą naszą ekipą, by jakoś się pozbierać. Na koniec musieliśmy się przetransportować ze Szklarskiej Poręby do Karpacza, nasz manager zamówił więc busa, nie znał jednak jego nazwy. A na miejsce przyjechał bus z firmy... "Pączek". To był jeden z najpiękniejszych znaków od niej", relacjonował Kamys, nawiązując do "Hrabiny Pączek", jednego z najpopularniejszych programów Kołaczkowskiej.
I choć można by uznać to wszystko za wspomnienie, jakich w obecnym czasie wiele, w istocie jest to opowieść o ciągłości - o tym, że energia jednej osoby potrafi trwać bez względu na okoliczności. hrAbi idzie bowiem dalej, zachowując jej ton, jej rytm i jej śmiech - zmienią literę, ale nie ducha.
Zobacz też:






