Magdalena Smalara nieoczekiwanie odkryła, że jest spokrewniona ze znanym aktorem. "Ale numer!"
Magdalena Smalara do tej pory w Teatrze Kwadrat bywała jako widzka. Teraz miejsce na widowni zamieniła na to na scenie i dołączyła do obsady najnowszej sztuki "Żegnaj, panie Szekspir!". W teatrze od lat pracuje Andrzej Grabarczyk, zaangażowany także do spektaklu opowiadającego o możliwych, choć nieprawdziwych, losach Williama Szekspira. Okazuje się, że parę aktorów łączy o wiele więcej niż praca. Są bowiem rodziną.

Magdalena Smalara jest nie tylko aktorką, ale także reżyserką i autorką tekstów. Na swoim koncie ma kilkadziesiąt ról - zarówno filmowych, jak i serialowych, ale całe życie była i jest związana z teatrem. Pracowała w Teatrze Polskim, Teatrze Dramatycznym, Teatrze Roma i Och-Teatrze, a teraz stanęła też na deskach Teatru Kwadrat, grając w sztuce wystawianej z okazji 50-lecia tego przybytku. Na próbach spotkała Andrzeja Grabarczyka, który okazuje się być jej bliskim krewnym. W spektaklu "Żegnaj, panie Szekspir!", jest, jakżeby inaczej, Julia Kapulet, jest również jej niania - i to właśnie w tę rolę wcieliła się Magdalena Smalara. Andrzej Grabarczyk zaś gra głowę rodu Kapuletów, odznaczającego się wyjątkową słabością do kobiet. W kontekście pokrewieństwa Magdy i Andrzeja wątek romansów staje się wyjątkowo interesujący.
Magda Smalara w roli niani Julii. I to nie po raz pierwszy
Jak mówiła w naszym studio Magdalena Smalara, większość postaci z "Żegnaj, panie Szekspir!" pokrywa się z bohaterami "Romea i Julii". Są dwa domy, niepałające do siebie sympatią i jest miłość, która próbuje zaistnieć wbrew rodzinnym przeciwnościom. Ona sama wciela się w Angelikę, piastunkę Julii, która w polskim tłumaczeniu sztuki dostała imię Marta. I to nie jest pierwszy raz kiedy naszej gościni zdarzyło się "niańczyć" Julię".
"Scenę z tego spektaklu robiłam na zajęciach na drugim roku u Jana Englerta z Magdą Kumorek, która grała Julię, ja grałam Martę i pomyślałam sobie wtedy, że tuż po pannie młodej w »Weselu«, kiedyś, pewnie bym chciała to zagrać", wspominała Magdalena, chociaż przyznała, że w tamtym czasie nie zdawała sobie sprawy, że komedia "Żegnaj, panie Szekspir!" w ogóle istnieje, po głowie chodziła jej raczej sztuka "Romeo i Julia".
Zobacz też: Grać albo nie grać, oto jest pytanie. Ścibakówna, Tarres i Wygoda o ostatnim "Hamlecie" Englerta
Ale komedia z Julią, Romeo i młodym Szekspirem nie tylko istnieje, ale także ma się świetnie i niedługo będzie można ją zobaczyć na scenie Teatru Kwadrat. Widzowie spotkają się nie tylko z dywagacjami na temat możliwych losów Szekspira, ale także ze świetną obsadą aktorską. Magdalena Smalara gra u boku Andrzeja Grabarczyka, który, chociaż prawie się wcześniej nie widywali, jest z nią spokrewniony.
Co łączy Magdalenę Smalarę i Andrzeja Grabarczyka?
"Zrobiłam research i chciałam podziękować moim źródłom - mojej cioci, mojej babci przede wszystkim i mojej mamie. Ja całe życie myślałam, że my jesteśmy spowinowaceni", mówiła nasza gości, która owszem, wiedziała o istnieniu Andrzeja - jedynego aktora w jej rodzinie, bo od małego marzyła właśnie o tym zawodzie i obecność wśród krewnych kogoś, kto pełni ową profesję, była dla niej jak "światełko nadziei". Nie mieli jednak ze sobą kontaktu, raz udało jej się tylko spotkać ojca Andrzeja Grabarczyka na cmentarzu, na którym pochowana jest jego matka.
"Powiedział mi, że jestem za gruba, żeby zdawać do szkoły teatralnej!", wspominała tamto spotkanie Magdalena Smalara.
A z samym Andrzejem spotkała się, rzeczywiście, dopiero na próbach w Teatrze Kwadrat. Wtedy oznajmiła mu, że są spokrewnieni.

"Powiedziałam mu o moim dziadku, od razu wiedział, o kogo chodzi. Znał mojego pradziadka. [...] I dowiedziałam się wczoraj, robiąc te poszukiwania, że moja praprababcia i jego prababcia to były siostry", wyznała aktorka. O swoim odkryciu powiadomiła też Andrzeja Grabarczyka. Jak na to zareagował mogliśmy się przekonać w "halo tu polsat", bo nasze kamery odwiedziły go w teatrze.
Aktor mówił, że Magda kiedyś go zaczepiła, mówiąc, że są rodziną. Wspominał spotkanie z jej dziadkami, podczas którego dowiedział się, że ich wnuczka jest aktorką. Ale nigdy nie spodziewał się, że zagrają razem na scenie.
"Dzisiaj! Dzisiaj wysłała mi smsa, że nasze prababki był siostrami!", mówił zaskoczony Andrzej, ale w studio Magdalena sprostowała, że chodziło o jego prababkę, a jej praprababkę. Nie zmienia to jednak faktu, że ich pokrewieństwo jest rzeczywiście bliskie, a aktor wspominał, że od dawna nie dawały mu spokoju zawiłości jego drzewa genealogicznego: "Teraz po latach zaczyna się wszystko klarować, i to jest cudowne. Ale numer!".
Jak się gra sceny miłosne z własnym wujem?
Magdalena Smalara ma więc wyjątkową okazję, by stanąć na scenie z własnym wujem. I chociaż obydwoje są absolutnymi profesjonalistami, to są sceny, które w kontekście ich pokrewieństwa, sprawiają pewien problem. Nasza gościni nie chciała zdradzać zbyt wiele, ale senior rodu Kapuletów ma słabość do niani Julii, a ona ją odwzajemnia.
"Ja po prostu rzucam się na wuja! I to jest dosyć zabawne", mówiła nasza gościni. "Mam nadzieję, że wujek wpisze mnie do testamentu", zażartowała na koniec.
Paulina Sykut-Jeżyna i Krzysztof Ibisz byli też ciekawi, jak Magdalena Smalara spędza święta. Aktorka przyznała, że nie świętuje w typowy sposób, bo nie jest osobą religijną i do tej pory najczęściej okres świąteczny wykorzystywała na wyjazdy. W tym roku będzie jednak inaczej, bo tym razem wyjechał jej mąż. Magdalena zostaje więc sama z synem i planuje odpoczywać.