Jana Englerta szkoła życia (i dziennikarstwa) przy okazji premiery "Hamleta". "Poprawiać siebie samego, a nie iść na skróty"
Maks Behr porozmawiał z Janem Englertem przy okazji premiery "Hamleta" - sztuki, którą aktor, reżyser i dyrektor Teatru Narodowego przygotował na swoje pożegnanie z piastowaną funkcją. O jego Hamlecie już pisaliśmy, z nim samym już rozmawialiśmy, ale chyba nikt nie spodziewał się, że tym razem, podczas tego wywiadu, Jan Englert zaserwuje nam tak dosadną lekcję życia, a naszemu reporterowi - prawdziwą szkołę dziennikarstwa.

"Hamlet" w reżyserii Jana Englerta, będący pożegnaniem artysty ze stanowiskiem dyrektora Teatru Narodowego, był tematem "halo tu polsat" już kilka razy. Ostatnio opowiedzieli o nim ci, którym przypadł zaszczyt odtworzenia głównych ról w spektaklu. Dzisiaj w programie zobaczyliśmy rozmowę Maksa Behra z samym reżyserem.
Zobacz też: Grać albo nie grać, oto jest pytanie. Ścibakówna, Tarres i Wygoda o ostatnim "Hamlecie" Englerta
Jan Englert po premierze "Hamleta". "Nie ma lepszego utworu"
Na początku rozmowy Maks Behr przytoczył myśl, zacytowaną wcześniej przez Jana Englerta - " z młodymi trzeba naprzód iść i po życie sięgać nowe", pytając, czy właśnie ta dewiza przyświecała "Hamletowi" w jego reżyserii. Okazało się jednak, że niekoniecznie.
"Generalnie rzecz biorąc to za dokładnie już szukanie paraleli między tym, co mówię, a tym, co robię. Próbuję pokazać wrażliwego, młodego człowieka, właśnie z pokolenia dwudziestolatków, który wchodzi w świat całkowicie zdegenerowany i zepsuty. Notabene u Szekspira przegrywa. Ale może ci, co będą oglądali, jakieś wyciągną z tego wnioski".

Nasz reporter chciał się też dowiedzieć, jaki według Jana Englerta miał być ten "Hamlet", na jakie pytania miał odpowiadać.
"Słynne hamletowskie być, albo nie być, jest bardzo ważne. Ale ja bym dołożył - jak być, a jak nie być", odpowiedział, ale na kolejne pytanie o to, jak dzisiaj powinniśmy snuć takie rozważania, rozmówca Maksa Behra żachnął się, że takie pytania to już każdy sam sobie powinien zadawać i sam sobie odpowiadać.
Dziennikarz "halo tu polsat" był ciekaw, dlaczego dyrektor Teatru Narodowego zdecydował się zwieńczyć swoją pracę artystyczną akurat "Hamletem". I to pytanie również nie przypadło mu do gustu: "Proszę pana, koniec tego pytania, dostaję je od wszystkich państwa. Pytanie aktora, reżysera, dlaczego robi »Hamleta«, jest banalnym do bólu, bo nie ma lepszego utworu. Koniec". Chwilę później Jan Englert dodał jeszcze:
"Tworzenie zawsze jest radością. [...] Rzeczywiście, świadomość tego, że ma się swoje lata, że się kończy jakiś okres w swoim życiu. Ale ja tutaj takich przysiadów, ani klękań żadnych nie czuję specjalnych. To wy mnie namawiacie, żebym tutaj powiedział, że coś nadzwyczajnego w moim życiu się wydarzyło. Nie, nic się nie wydarzyło nadzwyczajnego. To, co umiem, to, czego nauczyłem się, próbuję, w najbardziej możliwy z rzetelnych sposobów, podzielić się tym z innymi i koniec. I to jest właściwie wszystko. To powinno kończyć rozmowę o moim życiu artystycznym. Mam frajdę, bo zostawiłem po sobie coś, co być może się komuś przyda".
Szkoła życia od Jana Englerta. "Nie myśleć tylko o sobie"
Maks Behr zapytał, jakimi problemami, zdaniem Jana Englerta, powinien się dzisiaj zająć Hamlet. I tutaj aktor, reżyser i dyrektor teatru pokusił się o prawdziwą lekcję życia, nie tylko dla młodego pokolenia:
"To samo pytanie już dostawałem. Nie używać zaimka ja. Nie nadużywać go, nie myśleć tylko o sobie i o swojej wygodzie. Albo nie oglądać innych z pozycji, że trzeba im dokopać, albo wyśmiać. Namawiam do rzeczywistej empatii. Znaczy do tego, żeby nie żądać empatii wobec siebie, ale znaleźć ją w sobie dla innych. I koniec. Więcej religijnych żadnych deklaracji już panu nie złożę, bo gdybym miał odpowiedź na pana pytania, to powinienem przyjmować w Puszczy Białowieskiej, w dziupli, jako mędrzec, pustelnik, do którego się udajecie po radę, a ja coś tam wygłaszam. [...] Wszystkie rzeczy, o które pan mnie pyta - z nich nic nie wynika. Trzeba po prostu, po prostu dobrze pracować, uczciwie pracować, poprawiać siebie samego, a nie iść na skróty i przede wszystkim dostrzec innych ludzi, nie myśleć tylko o sobie. Łatwo powiedzieć to, co mówię, zrobić trudniej".
Jan Englert szczerze o młodym pokoleniu
Nasz reporter chciał jeszcze dopytać Jana Englerta o młode pokolenie, ale ten przerwał mu, wyraźnie poirytowany:
"Pana pytania są pytaniami takimi, właśnie, pokolenia trzydziestolatków. Musi być wszystko uporządkowane, tu w Wikipedii, tam w TikToku... Nie ma tak w życiu, a szczególnie artystycznym. Nie ma szuflad, nie ma półek, nie ma adresów. Trzeba szukać nowych adresów, a nie korzystać z tego, co jest do wyciągnięcia za pomocą kliknięcia. To, co pan klika, to jest tylko informacja. Informacja nabiera sensu wtedy, kiedy pan interpretuje informację. A pokolenie tych, którzy zaczynali uczyć się [korzystać z internetu - przyp. redakcji], to jest pokolenie, które emotikonów nawet w uczuciach używa, a nie prawdziwych uczuć".
Jan Englert od dekad uczy młodych ludzi i jak sam mówi, ma świetną możliwość obserwacji zmieniających się pokoleń:
"Mam wgląd we wszystkie pokolenia. Ja widzę bardzo wyraźnie, że to są ludzie, którzy nagle odkryli poezje i rozumieją poezję, pana pokolenie nie. Rozumieją abstrakcję, pana pokolenie nie. Ci, którzy wychowywali się na komputerze i na portalach internetowych, mają z tym kłopot, o czym ja mówię. To nie znaczy, że są gorsi, ale mają tendencję do nazywania, przyklejania tytułów, okładek i posługiwania się już odkrytymi rzeczami."
Dlaczego Hamleta u Englerta gra 21-latek?
Jak mówił sam Jan Englert, jego Hamlet ma 21 lat, bo w tej roli został obsadzony Hugo Tarres, który dopiero w tym roku będzie świętował 22 urodziny. Maks Behr zapytał, dlaczego tak młody człowiek znalazł się w tej, jakże wymagającej, roli.
"Ja mam pytać, czy być, albo nie być? [...] Wiarygodne by było moje pytanie być, albo nie być, jak byłem 80 lat?", odpowiedział Jan Englert.
Dziennikarz chciał poznać zdanie aktora na temat największych bolączek młodych ludzi, jednak usłyszał tylko: "Niech pan ich zapyta", po czym Jan Englert kontynuował:
"Nie oceniajmy pokoleń, nie ma w tej chwili podziałów generacyjnych. Można podzielić ewentualnie tylko na dwie kategorie: wrażliwych i niewrażliwych, inteligentnych i miernotę, to są dwa podziały. Które każdy oczywiście robi sobie sam".
Maks Behr próbował jeszcze porozmawiać chwilę z dyrektorem Teatru Narodowego, jednak nie udało się:
"Strasznie pan mnie nudzi, przepraszam bardzo, ale pan jeden temat jątrzy w kółko, ja mam odpowiadać w kółko na to samo pytanie. Mówię krótko i węzłowato: mam nadzieję, że pokolenie, dla których już nie jest sensacją portal i nie mają już parcia na szkło, które zaczyna sięgać głębiej, dalej, to pokolenie ma szansę obronić się przed sztuczną inteligencją. Koniec. Jak pan lubi sztuczną inteligencję, to pan leży. Do widzenia!".