Nie wystarczy mniej jeść. Dr Maciej Walędziak i Damian Kuraś obalają największe mity o otyłości
"Wystarczy mniej jeść", "diety działają", "wyrośnie z tego" - to tylko kilka z mitów dotyczących otyłości, w które nadal w Polsce wierzymy, chociaż nie mają nic wspólnego z prawdą. W "halo tu polsat" dr hab. n. med. i n. o zdr. Maciej Walędziak, kierownik oddziału chirurgii ogólnej, minimalnie inwazyjnej i metabolicznej z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie oraz dziennikarz podejmujący tematykę zdrowotną, Damian Kuraś, raz na zawsze obalili błędne przekonania. A Katarzyna Głowińska opowiedziała swoją historię, która dobitnie ilustruje, jak takie mity wpływają na życie osób z otyłością.

Jak mówiła Ola Filipek na początku rozmowy, otyłość nadal jest w Polsce bagatelizowana i przedstawiana w dużym uproszczeniu, podczas gdy problem jest złożony, poważny, a jego skala coraz większa - według danych NFZ opublikowanych w marcu 2025 roku już 35 proc. Polaków ma nadwagę, a 28 proc. choruje na otyłość.
Specjalista obala powszechne mity o otyłości. Polacy nadal w nie wierzą
1. "To nie choroba"
Chociaż coraz częściej otyłość nazywa się "po imieniu", to nadal powszechne jest przekonania, że żadna z niej choroba, tylko efekt lenistwa, obżarstwa czy innych złych nawyków. Dlatego dr Maciej Walędziak tłumaczył:
"Otyłość to zdecydowanie jest choroba, to jest wieloczynnikowa choroba, która ma podłoże hormonalne, metaboliczne, środowiskowe. Jest to stan, z którym trzeba się mierzyć i trzeba w odpowiednim momencie zacząć leczenie".
2. "Wystarczy mniej jeść i więcej się ruszać"
W kontekście osób z otyłością ten mit nie tylko jest nieprawdziwy, ale w dodatku krzywdzący. Otyli latami słyszą podobne złote rady, które w ich przypadku nie mają zastosowania, bo gdy choroba się rozwinie, bez opieki lekarza nie da się jej zwalczyć. Jak mówił Damian Kuraś: "Organizm to nie jest kalkulator. Działają geny, hormony, choroby współistniejące, nasz stan psychiczny. Trzeba się udać do lekarza".

3. "To rodzinne, to kwestia genów"
To stwierdzenie nie jest mitem dosłownym, ale jest szkodliwe, bo ma wpływ na sposób postrzegania choroby, a co za tym idzie bagatelizowania jej, a nawet może sprawiać, że ci, którzy powinni, nie pójdą po pomoc, bo przecież... "takie geny". Dr Maciej Walędziak podkreślił, że sytuacja jest dużo bardziej złożona:
"W pewnym sensie jest to prawda, są skłonności genetyczne do tego, żeby otyłość występowała częściej. Natomiast nie można wszystkiego zrzucać na genetykę, bo przecież wiemy, że są rodziny wychowywane w podobny sposób i jedna osoba jest szczupła, a druga ma nadmierną masę ciała. Tu pojawiają się problemy środowiskowe, wychowawcze - jest cała masa dodatkowych elementów, które mają wpływ na rozwinięcie się otyłości".
4. "Diety cud i detoks działają"
Damian Kuraś zwrócił uwagę na to, że media społecznościowe są zalane zdjęciami w stylu "przed i po", które udowadniają skuteczność różnych cudownych diet czy detoksów. Prawda jest jedna zupełnie inna. W leczeniu otyłości, jak mówił specjalista z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, dietę ustala się indywidualnie dla każdego pacjenta. A pseudo diety, które możemy kupić przez internet, nie mają z tym nic wspólnego i przede wszystkim wcale nie działają.
"Detoksy czy diety eliminacyjne nie mają długotrwałych dobrych efektów, krótkotrwale pozwalają zmniejszyć masę ciała, natomiast jest to głównie eliminacja wody i utrata tkanki mięśniowej. A to, co najtrudniejsze, czyli redukcja tkanki tłuszczowej, jest dużo wolniejsza i bardzo długo postępuje", wyjaśnił.
To najgroźnieszy mit o otyłości wśród najmłodszych
Otyłość u uczniów, zarówno początkowych, jak i późniejszych klas, to osobny temat - jeszcze bardziej złożony i trudniejszy niż ten dotyczący dorosłych. Także i w tej kwestii funkcjonują mity zupełnie nieprawdziwe, wprost niebezpieczne i takie, które właściwie każdy "większy" młody człowiek słyszy w swoim otoczeniu.
5. "Wyrośnie, wyciągnie go"
Dorośli, co gorsza zwłaszcza rodzice, nadal wierzą w to, że z otyłości się wyrasta, że w okresie dojrzewania organizm młodego człowieka po prostu sam się naprawia. Dr Maciej Walędziak nie pozostawia tutaj żadnej wątpliwości.
"Niestety nie wyrośnie. W Polsce jest jeden z najwyższych odsetek otyłości w Europie. [...] Otyłość i nadwaga u młodych ludzi jest definiowana i rozpoznawana na podstawie siatek centylowych, nie bezpośrednio na podstawie BMI", tłumaczył, podkreślając, że choroba w wieku szkolnym jest ściśle określona metodą dużo dokładniejszą niż BMI, bo uwzględniającą wiek.
Specjalista mówił wprost: "Otyłość u najmłodszych zdecydowanie powinna być traktowana jako choroba i powinna być wieloczynnikowo leczona. [...] Żaden wiek nie jest granicą". A do tego dodał, że pojawiają się kolejne nowe metody, które pozwalają na bezpieczne leczenie w młodym wieku.
Katarzyna Głowińska opowiada o swoich zmaganiach z chorobą. "Na pewnym etapie życia zamknęła mnie w domu"
Nasza gościni, Katarzyna Głowińska, z otyłością zmaga się właściwie od zawsze, a jej historia to podręcznikowy przykład tego, jak choroba się rozwija, z jakim traktowaniem spotykają się pacjenci, z jakim niezrozumieniem się zderzają, jak długo czekają na konkretną pomoc i wreszcie - jak taka pomoc może, dosłownie, uratować życie.

"Całe życie mierzę się z chorobą, która mnie na pewnym etapie życia zamknęła w domu i pozbawiła możliwości normalnego funkcjonowania. A z drugiej strony z tą społeczną stygmatyzacją, dyskryminacją, brakiem zrozumienia", opowiadała w naszym studiu.
Jako choroba, otyłość wymaga leczenia, ale tak naprawdę wyleczyć całkowicie się jej nie da. "Samo wyleczenie, którego tak wiele osób od nas wymaga, nie będzie miało, w naszym przypadku miejsca. My potrzebujemy wielospecjalistycznej opieki, grona specjalistów", tłumaczyła nasza gościni.
W pewnym momencie życia Katarzyna Głowińska podjęła decyzję, aby tej specjalistycznej opieki poszukać. Zaczęła się starać o operację bariatryczną - czekała na nią 6 lat i dopiero w 2018 zabieg został przeprowadzony. I co ważne - nikt jej wcześniej na tę operację nie skierował, sama się dowiadywała, sama szukała możliwości i sama o skierowanie poprosiła. Jak mówi, to jest typowe. "Tylko 1 proc. na 9 mln osób jest prawidłowo rozpoznawany jako chorzy na otyłość", wspomniała.






