Po pierwsze nie szkodzić. O dożywianiu ptaków zimą i domowych karmnikach w 5 minut
Kamil Olek
"Primum non nocere", czyli "po pierwsze nie szkodzić" – choć zasada ta dotyczy głównie medycyny, nic nie stoi na przeszkodzie, by odnieść ją także do naszych "braci mniejszych", w tym przypadku zaś, do ptaków. O ile ich dokarmianie, szczególnie zimą, wydaje się większości dość naturalnym procesem, o tyle istotne jest, by robić to bez wyrządzania krzywdy. Jak? Okazuje się, że całkiem prosto – wystarczy kilka kluczowych zasad. Między innymi o nich w "halo tu polsat" opowiadał Dominik Strzelec.
Zapomnij o suchym chlebie. Czym (i jak) karmić ptaki zimą?
Dość długo w zbiorowej świadomości pokutowało przekonanie, że najlepszym pokarmem dla ptaków jest... chleb. Bo dostępny, bo naturalny, bo przecież nieszkodliwy. Szczęśliwie jednak myślenie to odeszło do lamusa, gdy okazało się, jak negatywny wpływ na zwierzęta (szczególnie te latające) może mieć ludzkie jedzenie. Co prawda głodne ptaki zjedzą prawie wszystko, co dostaną, jednak efekty takiej "pomocy" mogą być opłakane, skutkując między innymi chorobami (w tym tak zwanym "anielskim skrzydłem", czyli widoczną deformacją) oraz zaburzeniami trawienia.
Co więc, jeśli nie pieczywo? Przede wszystkim ziarna, przy czym ważne jest, by były one niesolone oraz nieprażone.
"Ziarna różne – kukurydza, pszenica, owies, dynia. Jeżeli nie wiemy za bardzo, jak skomponować takie danie dla ptactwa, możemy kupić mieszankę gotową. [...] Dlatego, że ktoś już się, kolokwialnie mówiąc, »zmóżdżył« nad tym, czyli ustalił odpowiednią proporcję i dobry skład tego pożywienia", mówił Dominik.
W ptasim menu mogą znaleźć się także owoce – chociażby jabłka, gruszki czy banany – również suszone (choć niekandyzowane), oraz orzechy, które należy nieco rozdrobnić. Ptactwo wodne można ponadto karmić gotowanymi (niesolonymi) warzywami czy płatkami owsianymi.
To jednak nie wszystko – ważna jest także regularność. Gdy decydujemy się na dożywianie latających przyjaciół w ogrodzie, na balkonie czy na tarasie, musimy liczyć się z tym, że jest to zobowiązanie na dłużej. Ptaki bardzo łatwo przyzwyczajają się do tej formy wsparcia, a ich nagłe odcięcie od pożywienia może wyrządzić więcej szkód niż pożytku.
Skoro wiemy już, czym, pora zapytać – jak? Ano, prawie dowolnie, "karmnikowych" możliwości jest bowiem wiele, a Dominik Strzelec udowodnił, że przygotowanie niektórych z nich nie zajmie więcej niż kilka minut.
Z drewna czy... owoców? O ptasich stołówkach w najróżniejszych formach
Od czego więc zacząć? Gość Pauliny i Krzysztofa przekonywał, że pierwszym krokiem powinna być... obserwacja. Sami musimy ocenić, jakie ptaki goszczą w pobliżu naszych domów i na tej właśnie podstawie dopasować wielkość potencjalnego karmnika. I choć jego konstrukcja nie należy do skomplikowanych, warto mieć na uwadze kilka spraw.
"Budujmy je z materiałów nieimpregnowanych, surowych. Pamiętajmy też o konstrukcji. Robota w ogrodzie musi trzymać poziom i pion, więc musi to być w miarę proste. Choć nie jest to rzecz, która będzie nam służyć do końca świata i jeden dzień dłużej, jest szansa, że dzięki temu ogarniemy kilka sezonów. W dolnej części musi znaleźć się coś, co zabezpieczy ziarno przed rozsypywaniem. Daszek musi zaś opadać dość nisko, by woda nam nie zacinała i by wszystko pozostało suche", opowiadał Dominik.
Okazuje się jednak, że stolarskie umiejętności nie są konieczne, gdy planujemy przygotowanie mniejszego karmnika. Taki można wykonać bez większego trudu i to w zaledwie 5 minut (a nawet mniej), wystarczą zaś... owoce. Konkretniej większe cytrusy, jak pomarańcze czy grejpfruty. Te wystarczy przeciąć na pół, wydrążyć, a następnie zasypać ziarnem i zawiesić na odpowiednio zawiązanym sznurku. W podobnej roli może wystąpić także wydrążony kokos, który powinien zachować trwałość na nieco dłużej.
To jak, próbujemy?
Zobacz też: