"Boskie" i "rajscy". Maciej A. Brzozowski o gwiazdorskim ucieleśnieniu włoskiego blasku
Nie sposób mówić o Włoszech (a tym samym o Włochach i Włoszkach) bez krzty przesady - na Półwyspie Apenińskim niemal wszystko zdaje się bowiem nieco jaśniejsze, bardziej nasycone i zaskakująco prawdziwe. Jak zauważa Maciej A. Brzozowski - italianista i autor pozycji takich jak "Boskie. Włoszki, które uwiodły świat" oraz "Rajskie ptaki. Włosi, którzy podbili świat" - włoskie gwiazdy uchodzą za "bardziej świetliste", choć "niekoniecznie szybciej spadające". W "halo tu polsat" pisarz, przywoływał trzy (z dwudziestu czterech opisanych przez siebie) postaci, które najlepiej ucieleśniają włoską energię i elegancję, a więc Silvia Berlusconiego, Giorgia Armaniego oraz Monicę Bellucci.

"Włosi są barwni nie tylko w ubiorze, ale i w charakterze. Lubią siebie, lubią innych, lubią swój kraj. Lubią życie", mówił Brzozowski.
Zdanie to - brzmiące niczym kwintesencja włoskiego ducha, tak nieprzejednanego w radości, zmysłowego w detalach i zdolnego do śmiechu nawet w cieniu historii - mogłoby uchodzić za myśl przewodnią wszystkich opisanych przez Macieja postaci.
Co łączy Berlusconiego, Armaniego i Bellucci?
Wśród dwunastu "rajskich ptaków" autor umieścił postać, która sama w sobie mogłaby stanowić gatunek osobny - Silvia Berlusconiego.
"Zrobił mi numer, bo zmarł w trakcie pisania książki - musiałem zmieniać cały tekst, ale dzięki temu na jaw wyszły nowe fakty", mówił Brzozowski.
Historia Berlusconiego łączy melodramat z farsą i wizjonerstwo z kiczem. Zaczynał jako piosenkarz na statkach wycieczkowych, później zbudował miasto Milano Due, a następnie całkowicie przekształcił oblicze włoskich mediów.
"RAI była wtedy bardzo nudna, bardzo katolicka i bardzo poważna. Berlusconi stworzył w opozycji do niej telewizję amerykańską", tłumaczył autor.
Przyszły premier Włoch wprowadził do eteru kwestie tak charakterystyczne dla włoskiego szklanego ekranu - w szerszej perspektywie pozwolił zaś Włochom zerknąć na siebie z dystansu.

Zupełnie inny ton reprezentuje zmarły zaledwie kilka tygodni temu Giorgio Armani.
"Był konsekwentnym wizjonerem z jednej strony i bardzo skromnym człowiekiem z drugiej. Co oznacza, że możesz być wielki, ale nie musisz tego okazywać", wyjaśniał Maciej.
Projektant stworzył nie tylko markę, lecz język, w którym prostota zyskała status luksusu. To on ubierał Johna Travoltę, Ala Pacino, Roberta De Niro, a film "Amerykański żigolak" z Richardem Gere’em uczynił rewią swego stylu.
"I zrobił z niego gwiazdę. Nie tylko aktorską, ale modową", przypominał Brzozowski.
Giorgio był także prekursorem mody demokratycznej - jego imperium obejmowało i wciąż obejmuje zarówno luksusowe atelier Giorgio Armani, jak i młodzieżowe Emporio Armani.
"Każdy wie, kim był Armani, niezależnie od tego, ile ma pieniędzy. [...] To fenomen, bo Armani jako jedyny projektant miał tyle linii", dodał pisarz.

Wśród bohaterek książki "Boskie...", traktującej o dwunastu wyjątkowych Włoszkach, szczególne miejsce zajmuje Monica Bellucci - aktorka, modelka, a przy tym ikona stylu i symbol włoskiej dojrzałości.
"Blask Moniki objął cały świat. To jedyna Włoszka, która zrobiła tak wielką międzynarodową karierę", przekonywał Maciej, wskazując jednocześnie na niesłuszne, jego zdaniem, porównania z Monicą Vitti, Sofią Loren czy Claudią Cardinale.
Bellucci zaczynała jako modelka, pozując z Alainem Delonem, by wkrótce zdobyć i Francję, i Hollywood. Na jednym z planów poznała Vincenta Cassela (syna Jean-Pierre'a Cassela), z którym stworzyła jedną z najbardziej magnetycznych par europejskiego kina.
"Reklamowała zawsze towary z najwyższej półki - z jednym wyjątkiem, ale każdemu zdarzają się wpadki", uzupełnił Maciej.
Jako najstarsza dziewczyna Bonda w historii Bellucci sama mówiła o sobie, "wszystko w życiu robi późno" - późno zaczęła karierę, późno urodziła dziecko, późno stała się partnerką Bonda. W tym zdaniu kryje się też esencja jej uroku - przekonanie, że czas nie odbiera kobiecości, lecz ją definiuje.
We włoskim świecie piękno nigdy nie jest bowiem przypadkiem - rodzi się z odwagi bycia sobą, z pasji i nieustannej wiary, że życie ma smak, zapach i kolor. To właśnie dlatego tamtejszy blask nie gaśnie, lecz dojrzewa, nabierając głębi.







