Najdroższe kreacje czerwonych dywanów. Anita Kuś-Munsanje przypomniała ikoniczne momenty
Choć czerwony dywan, w zależności od okazji, kojarzyć może się z dziesiątkami kwestii, budzącą emocje stała pozostają na ogół kreacje - część z nich zapisała się zaś w historii popkultury, nierzadko kosztując tyle, ile niemałe mieszkanie w centrum dużego miasta. O takich właśnie momentach w "halo tu polsat" opowiadała Anita Kuś-Munsanje.

Wyjątkowo kosztowne stylizacje hollywoodzkich gwiazd
Jednym z pierwszych przykładów była słynna kreacja Marilyn Monroe, w której wykonała legendarne "Happy Birthday, Mr. President" - wąska, wysadzana kryształami, zaprojektowana tak, by wyglądać jak druga skóra. Jak przypomniała ekspertka, w swoich czasach suknia nie miała statusu obiektu kolekcjonerskiego; dopiero po latach jej wartość wzrosła do kilku milionów - kiedy to egzemplarz ten trafił na aukcję i zniknął w zbiorach anonimowego nabywcy. Wspomniany został też współczesny epizod, kiedy podczas MET Gali 2022 Kim Kardashian postanowiła założyć rzeczony oryginał - co wywołało powszechne oburzenie (przynajmniej w sieci). Jak wyjaśniała Anita, Kardashian miała na sobie tę kreację jedynie przez chwilę, później pojawiła się już w jej idealnie odwzorowanej kopii. Mimo to suknia została uszkodzona.
Elizabeth Taylor wróciła w tej rozmowie jako patronka absolutnie nieprzyzwoitego przepychu. Jej stylizacje - choć same suknie nie zawsze należały do najdroższych - zyskiwały status legend dzięki dodatkom. Aktorka słynęła z zamiłowania do kolekcjonowania diamentów (często otrzymywanych od kolejnych mężów), więc to właśnie biżuteria windowała wartość jej wyjściowych looków do poziomu wielu milionów. Pojawił się tym samym wątek pierścienia z jednym z najczystszych diamentów świata oraz naszyjnika, który w połączeniu z fioletową suknią stworzył stylizację uchodzącą dziś za jedną z najdroższych w historii czerwonego dywanu - w łącznej cenie szacowanej na kilkanaście milionów.
Na pytanie, czy panowie potrafią "dorównać" finansowo gwiazdom w sukniach, Anita przyznała, że rzadko kiedy. Ich stylizacje rzadko przekraczają kilkaset tysięcy, ale nadrabiają pomysłowością. Najlepszym dowodem jest Jared Leto, który pojawił się w komplecie Gucci z... silikonową (i wyjątkowo wierną) kopią własnej głowy. Jak mówiła ekspertka, wykonanie tego "akcesorium" - z naturalnymi włosami, ręcznym malowaniem i odlewem twarzy - kosztowało kilkadziesiąt tysięcy, co czyniło stylizację czymś pomiędzy żartem a arcydziełem. I chociaż była to kwota nieporównywalnie mniejsza niż biżuteryjne rekordy Taylor, efekt pamięta dziś praktycznie każdy.
Nie zabrakło także Jennifer Lawrence i kremowej sukni Diora z Oscarów w roku 2013. To przykład haute couture w pełnym znaczeniu: wielomiesięcznej pracy ręcznej, sprowadzanych materiałów, pojedynczego egzemplarza szytego pod jedną osobę. Sama tkanina mogła kosztować dziesiątki tysięcy, a cała stylizacja - wraz z biżuterią - była wyceniana na kilka milionów. Tu również najważniejszy był nie konkret, lecz proces: precyzyjne hafty, detale wykonywane przez małe zespoły rzemieślników, starodawne techniki zdobienia. Współczesne czerwone dywany coraz rzadziej mogą pochwalić się taką skalą rękodzieła.
Wspomniano też charakterystyczną kreację Rihanny z MET Gali w roku 2015 - złoto-żółtą pelerynę z futrzanym wykończeniem, zaprojektowaną przez chińską projektantkę i szytą przez wiele miesięcy. Cała stylizacja, z drobiazgową ornamentyką i imponującą konstrukcją, była wyceniana na kilka milionów. To jeden z pokazowych przykładów mody, która bardziej przypomina dzieło sztuki niż strój na imprezę.
Ostatecznie jednak to nie ceny ani rekordy budują legendę czerwonego dywanu, lecz moment, w którym moda przestaje być tylko strojem i na kilka sekund staje się obrazem pamiętanym dłużej niż samo wydarzenie.
Zobacz też:






