Miasto zamknięte w murach. Dlaczego Szydłów zasługuje na miano "polskiego Carcassonne"? [halo tu wakacje]
Choć ciężkie mury okalające miasta jeszcze kilkaset lat temu stanowiły logiczne domknięcie municypalnych przestrzeni, dziś pozostają zanikającym symbolem epok dawno minionych – utrwalanym głównie w kostiumowych produkcjach i podręcznikach historii. Współczesność już dawno pozbyła się bowiem kamiennych ram, ich zabytkowe fragmenty – o ile udało im się ostać – zostały zaś naturalnie wchłonięte przez miejską tkankę. W Europie wciąż istnieją jednak miejsca, które wymykają się temu porządkowi – ba, a część z nich znajduje się również w Polsce. Gdzie? Między innymi w Szydłowie – niewielkiej miejscowości na Wyżynie Kieleckiej, która nie bez powodu nazywana jest dziś "polskim Carcassonne".

Z Carcassonne do Szydłowa, czyli o słuszności międzynarodowego porównania
Carcassonne – langwedockie miasto we francuskiej Oksytanii – może się pochwalić jednym z najlepiej zachowanych układów urbanistycznych okresu średniowiecza, uchodząc tym samym za wzorcowy przykład europejskiego miasta-twierdzy. Otoczone podwójnym pierścieniem umocnień – z zamkiem, fosą i zwartą zabudową – od lat stanowi obowiązkowy punkt na turystycznej mapie Francji i wyjątkowy w swojej formie symbol dawnej epoki. I choć mało które miejsce mogłoby równać się z Carcassonne pod względem skali czy liczby odwiedzających (a docierają tam nawet trzy miliony turystów i turystek rocznie), są takie, które odpowiadają mu spójnością, logiką i ciągłością. Jednym z nich jest zaś polski Szydłów.
To niewielkie, liczące niespełna tysiąc osób miasteczko w południowej części Wyżyny Kieleckiej, do dziś otacza bowiem blisko 700-metrowy pas murów z XIV wieku. Ten, mimo burzliwej historii, przetrwał w wyjątkowo dobrym stanie – nie tylko wyznaczając obrys dawnego miasta, ale i porządkując współczesność. Do wnętrza prowadzi Brama Krakowska – masywna i dwukondygnacyjna, pochodząca oryginalnie sprzed blisko 700 lat (choć dwa wieku później przebudowana w górnej części zgodnie z wymogami renesansu). Z jej poziomu wkroczyć można zaś w przestrzeń, która zachowuje swoją inherencję od czasów Kazimierza Wielkiego.

W obrębie murów znajduje się też kilka innych, niezwykle cennych zabytków, za najważniejszy uznać należy zaś gotycki zamek, który w Szydłowie wznieść miał wspomniany już monarcha. Przed wiekami stanowił on rezydencję królewską (wielokrotnie bywał tu między innymi Władysław Jagiełło), później – siedzibę starostów szydłowskich, dziś, przywrócony do życia po pracach konserwatorskich, mieści zaś muzeum regionalne. Zamek udostępniony jest w związku z tym zwiedzającym.
Nieopodal stoi późnorenesansowa synagoga z połowy XVI wieku – jedna z najstarszych zachowanych bożnic w Polsce. Wnętrze, dziś pełniące funkcję muzeum, zachowało oryginalne detale – między innymi aron ha-kodesz (czyli szafę ołtarzową służącą do przechowywania zwojów Tory) oraz fragmenty polichromii. W centrum miasteczka odnaleźć można z kolei gotycki kościół Wszystkich Świętych z XIV-wiecznymi malowidłami ściennymi, zawierającymi przedstawienia figuralne i motywy ornamentalne, które należą do najstarszych tego typu w Polsce. Na obrzeżach znajduje się także kościół świętego Władysława – który również pamięta czasy ostatniego Piasta (z późniejszymi barokowymi przekształceniami).

Szydłów to jednak nie tylko kamień i przeszłość – to także żywa tradycja sadownicza. Miejscowość słynie z uprawy śliwek, rokrocznie organizując ich święto – wydarzenie łączące lokalny folklor, kuchnię, historię i wspólnotowość. W Muzeum Śliwki (jedynym takim na terenie Polski) można natomiast zobaczyć dziesiątki odmian, poznać metody suszenia i przetwarzania owoców, a także oddać się degustacji.
Wszystko to składa się na obraz miejsca, które nie zostało wchłonięte przez nowoczesność. Przeciwnie – trwa, zwarte, spokojne, otoczone kamiennym pierścieniem, który wciąż coś znaczy. I choć w Szydłowie nie znajdziemy dwóch poziomów fortyfikacji czy magnetycznego zasięgu Carcassonne, odkryć można tu coś znacznie ważniejszego – autentyczność.
Porównanie do francuskiego miasta-twierdzy nie jest zaś przesadą, lecz uważnym przypomnieniem, że także w Polsce istnieją miejsca, które nie tylko opowiadają historię – ale ją ucieleśniają.
Zobacz też: