Chrzcielny mit Mieszka I. Gdzie i kiedy zaczęło się to, co nazywamy początkiem?
Rok 966 funkcjonuje w powszechnej świadomości jako niemalże prawda objawiona – przez wieki stał się datą-symbolem, na której osadzono fantazmat narodowego zarania. Polska, choć jeszcze nienazwana, miała wówczas wyjść z "pogańskiej ciemności" i dołączyć do grona państw "oświeconych chrześcijaństwem". Całość – w masowym wyobrażeniu – wygląda zaś jak żywcem wyjęta z obrazu Matejki. W rzeczywistości chrzest księcia Mieszka pozostaje jednak... wielką niewiadomą. Gdzie, kiedy i dlaczego? Kwestie te od dawien dawna pozostają lejtmotywem historycznych sporów.

Do tematu nie bez powodu wracamy kilka dni po 14 kwietnia, oficjalnie przyjętej dacie chrztu – i ona jest bowiem przede wszystkim konstruktem symbolicznym. O realiach, domysłach oraz sprzecznych przekazach opowiedziała nam zaś dr Mariola Olejniczak – historyczka i kierowniczka Działu Edukacji Muzealnej Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy.
"Część szerszego planu politycznego". Prawdy i fikcje czasów księcia Mieszka
W świadomości historycznej Polek i Polaków rok 966 stanowi cezurę i swego rodzaju "początek historii". Jak wygląda jednak zderzenie tej wiedzy z realiami?
"Nie zachowały się bezpośrednie źródła opisujące dokładnie przebieg i przyczyny chrztu Mieszka I. Kolejność wydarzeń – ślubu Mieszka I z Dobrawą i jego chrztu – od XI wieku dzieli zarówno przekazy źródłowe, jak i interpretacje historyczne, co ma istotne znaczenie dla zrozumienia motywów decyzji księcia", tłumaczy nasza rozmówczyni.
Im bardziej zagłębiamy się w źródła, tym więcej natomiast rozbieżności. Thietmar z Merseburga – jeden z najważniejszych kronikarzy epoki (który swoje najważniejsze dzieło stworzył w latach 10. XI wieku) – uważał, że Dobrawa najpierw wyszła za mąż, by następnie przekonać Mieszka do chrztu. Ale już Gall Anonim, piszący sto lat później, twierdził, że to chrzest był warunkiem ślubu. Komu wierzyć? A może – nikomu do końca?
Jeszcze ciekawiej robi się po zerknięciu do "Rocznika świętokrzyskiego dawnego" z I połowy wieku XII (czerpiącego tę informacje z niezachowanego "Annales Regni Polonorum Deperditi"), gdzie odnaleźć można dwa zapisy: "DCCCCLXVI Dubrovka venit ad Miskonem" – "Dobrawa przybyła do Mieszka w 966 roku" oraz "DCCCCLXVII Mysco dux baptizatur" – "w 967 roku książę Mieszko został ochrzczony".
Czy uznać należy to za pisarską omyłkę? A może nieścisłość ta mówi nieco więcej?
"Choć dziś uznaje się, że chrzest miał miejsce raczej w 966 roku, nie w 967, to przekaz ten wskazuje, że ślub mógł nastąpić wcześniej, a chrzest niewiele później – być może w bezpośredniej konsekwencji małżeństwa. To z kolei potwierdza wersję, że oba wydarzenia miały miejsce w bardzo niewielkim odstępie czasu, a decyzja Mieszka o chrzcie była częścią szerszego planu politycznego", wyjaśnia dr Olejniczak.
To zaś kolejna kwestia, na którą zwrócić należy szczególną uwagę – postępowanie Mieszka nie było najprawdopodobniej nagłą iluminacją czy wielkim nawróceniem, ale logicznym, pragmatycznym i chłodnym ruchem politycznym.
"Współczesna historiografia w przeważającej większości opowiada się za wariantem, w którym najpierw doszło do ślubu z Dobrawą (rok 965), a następnie – zapewne w roku 966 – do chrztu. Taki układ wydarzeń sugeruje, że Mieszko działał przede wszystkim jako pragmatyczny polityk, który wykorzystał małżeństwo i chrzest do umocnienia swojej pozycji – zawarcia sojuszu z Czechami i uniezależnienia się od presji niemieckiej", dodaje historyczka.
Co jednak równie istotne – nie wiemy, gdzie doszło do wyżej wskazanych wydarzeń. W podręcznikach mówi się na ogół o Gnieźnie, Poznaniu czy Ostrowie Lednickim, niektóre z teorii zakładają jednak nawet Pragę, Quedlinburg czy Ratyzbonę.
"Spór o miejsce chrztu Mieszka I wciąż pozostaje nierozstrzygnięty, jednak aktualny stan badań – zwłaszcza odkrycia archeologiczne – pozwalają wskazać bardziej prawdopodobne lokalizacje na terenie państwa Piastów, przy jednoczesnym oddaleniu hipotez o przyjęciu chrztu za granicą", przekonuje dr Mariola Olejniczak.
Za najpoważniejsze kandydatury uznaje tym samym Ostrów Lednicki i Poznań – ze wskazaniem na Lednicę.
"Na wyspie między Gnieznem a Poznaniem odkryto pozostałości pałacu książęcego z kaplicą oraz baseny chrzcielne (baptysterium), datowane na drugą połowę X wieku. To unikatowa struktura w skali Polski, która wskazuje na obecność silnego ośrodka władzy oraz przygotowania do ceremonii chrztu w stylu zachodniochrześcijańskim", tłumaczy.
I choć Poznań stanowił wyjątkowo istotny ośrodek ówczesnego państwa – w 968 roku właśnie tam powstało pierwsze biskupstwo misyjne na ziemiach pozostających we władaniu Mieszka – brak jednoznacznych śladów mogących wskazywać na sam akt chrztu. Gniezno? Raczej późniejszy ośrodek władzy – zbyt młody w roku 966.
"W świetle obecnych badań Ostrów Lednicki jawi się jako najbardziej prawdopodobne miejsce chrztu Mieszka I, dzięki jednoznacznym śladom archeologicznym oraz jego roli jako wczesnopiastowskiej rezydencji władcy", podsumowuje dr Olejniczak.
Nie wiemy więc do końca ani kiedy, ani gdzie – i być może nigdy się nie dowiemy. Coś jednak zmieniło się w czasie, który stał się przedmiotem powyższych rozważań – niekoniecznie spektakularnie, niekoniecznie jednego dnia, ale na tyle wyraźnie, by zaistniała potrzeba nadania temu nazwy, a przy tym wskazania miejsca i czasu. Odtąd wszystko miało mieć bowiem początek – nawet jeśli powstał on z przyziemnej potrzeby uporządkowania zdarzeń, nie z pewności. Historia rzadko zaczyna się czysto i punktualnie, jednakowoż gdzieś zacząć się musi. I dlatego właśnie rok 966 – ze wszystkimi swoimi niewiadomymi – wciąż trzyma się mocno.
Na koniec, przy okazji, warto też przypomnieć o wydarzeniach, których data jawi się jako znacznie pewniejsza. W 1025 roku – a więc dokładnie tysiąc lat temu – koronowano Bolesława I Chrobrego i Mieszka II Lamberta, pierwszych królów Polski. Kulminacją rocznicowych obchodów będzie 26 kwietnia – z wyjazdowym posiedzeniem Sejmu i Senatu w Gnieźnie. W dniach 18-20 lipca w mieście odbędzie się Festiwal Kultury Słowiańskiej – Koronacja Królewska, w sierpniu z kolei (3, 4, 9 oraz 10) miejsce mieć będzie pełnoskalowe widowisko "Milenium Koronacji" (z udziałem co najmniej 150 aktorów i aktorek). To dobra okazja, by – wśród inscenizacji, jarmarków i innych podobnych wydarzeń – przypomnieć sobie także, że niektóre daty znamy naprawdę. I mimo wszystko warto o nich pamiętać.
Zobacz też: