Finał "Moja mama i twój tata" już dzisiaj. Czy każda z czterech par stworzy prawdziwy związek?
Beata Łajca
Aż trudno uwierzyć, że już dzisiaj swój wielki finał będzie miał program, który od pierwszego odcinka wzbudzał tyle emocji. "Moja mama i twój tata" dobiega końca, ale jesteśmy przekonani, że kontrowersje z nim związane jeszcze długo nie ucichną. Największa burza toczy się wokół jednej pary, a właściwie nawet nie tyle pary, ile jednej osoby. Bo spośród wszystkich uczestników nikt nie wywoływał takich dyskusji w internecie, jak Anna Dylewska. Czy zasłużyła na taką krytykę?
"Nasza znajomość jest wygraną". Donata i Krzysztof
Finał programu "Moja mama i twój tata" zobaczymy już dzisiaj o 20:10 w Polsacie. W poprzednim odcinku, który - tak jak wszystkie - jest dostępny w Polsat Box Go, dowiedzieliśmy się, że w Domu Rodziców pozostały cztery pary, chociaż nie do końca wiadomo, czy rzeczywiście każda z nich tworzy jakąś głębszą relację. Żadnych wątpliwości nie można mieć wobec Donaty i Krzysztofa. Tam strzała amora trafiła celnie już (prawie) na samym początku programu, single otwarcie mówią o swoim związku i planują przyszłość. Wszyscy im kibicują - zarówno uczestnicy, jak i widzowie.
Ale czy przetrwają zderzenie z rzeczywistością? Krzysztof wychowuje sam szóstkę dzieci i ma wielkie gospodarstwo. Mówił, co prawda, że nie szuka ani matki dla swoich pociech, ani pomocy w pracy na wsi, a o swojej relacji z Donatą wypowiada się naprawdę wzruszająco. Przed nią zaś stanęłaby trudna decyzja o przeprowadzce do jego domu. Mamy nadzieję, że ich związek przetrwa i będą szczęśliwi, bo widać, że bardzo do siebie pasują. W przypadku drugiej pary jest nieco inaczej.
Ona nie wierzy w związki na odległość. Monika i Szymon
Drugą parą jest Szymon i Monika - tutaj próżno szukać takiego romantyzmu i pełnych uczucia gestów, jak w przypadku Donaty i Krzysztofa. Mężczyzna od pierwszej randki pozostał wierny charakternej singielce i wiele razy dawał jej do zrozumienia, że jest zainteresowany związkiem. Monika jednak długo nie dawała mu jasnej odpowiedzi. Miała też ku temu poważny powód.
Na wspomnianej pierwszej randce Szymon wyznał jej, że od roku jest trzeźwy. Dla niej była to prawdziwa "red flag", bo miała bolesne doświadczenia z alkoholikami. Z kolei podczas ostatniej randki wyraziła obawę, że dzielące ich 500 km może być przeszkodą nie do pokonania. Jednak na koniec przyznała, że chciałaby spróbować. Czy związek na odległość będzie miał szansę wbrew przekonaniom Moniki? Mamy nadzieję, że tak.
Złamał serce Ani. W tę relację nikt nie wierzy - Sławek i Alicja
W finale zobaczymy też Sławka i Alicję, która do programu dołączyła znacznie później niż pozostałe panie i sporo namieszała swoją obecnością. Czy tworzą związek? Trudno powiedzieć. Ona była oczarowana dojrzałym mężczyzną po randce, którą mieli przyjemność razem spędzić. Powiedziała nawet, że to "może być mężczyzna dla niej".
Sławomir ma na swoim koncie próbę wyeliminowania swojej wcześniejszej partnerki, Ani Blondynki, za którą oberwało mu się od wszystkich w Domu Rodziców, a także od internautów komentujących program. Suchej nitki nie zostawił na nim także jego własny syn. Jakub wydaje się nie mieć złudzeń i w finale powie ojcu i jego partnerce, że od niego "błogosławieństwa nie dostaną", bo nie wierzy w szczerość relacji stworzonej w ostatniej chwili z Alicją. Internauci są też przekonani, że Sławek nadal po kryjomu wzdycha do Anny, którą w tak brutalny sposób odrzucił. Ale ona otarła już łzy, przynajmniej tak się wydaje.
Najbardziej krytykowana relacja w programie. Piotr i Ania
Ostatnią, zdecydowanie najbardziej kontrowersyjną parą w finale "Moja mama i twój tata" jest Anna Dylewska i Piotr Siwiec. Między nimi mogliśmy oglądać najwięcej pikantnych momentów - jako jedyni udali się na romantyczną noc w namiocie. Ale obydwoje do samego końca mówili o sobie w kategorii "kumpli", chociaż w to, zwłaszcza po namiętnym pocałunku, już chyba nikt nie wierzy.
I chociaż Piotr był tym singlem, który flirtował z największą liczbą kobiet w Domu Rodziców, a ze swojego "pojemnego serca" tłumaczył się nawet na kanapie "halo tu polsat", to największa krytyka internautów wylała się nie na niego, ale właśnie na Anię, zwaną przez uczestników Blondynką. Co ciekawe, najwięcej negatywnych słów w jej kierunku pada z ust... kobiet. Wygląda na to, że nawet w opinii płci pięknej mężczyznom nadal wolno więcej.
Internauci nie szczędzą Annie gorzkich słów. Niektórych komentarzy nie da się cytować
Na instagramowym koncie programu każdy może napisać wprost, co myśli o uczestnikach. Niektórzy nie mają zahamowań w korzystaniu z tej możliwości. Jeżeli Anna Dylewska zagląda do social mediów "Moja mama i twój tata" to ma wszystkie powody ku temu, żeby czuć się co najmniej urażoną.
"Szybka ta Anka".
"Ta to już naprawdę nie wie, czego chce... skacze z jednego na drugiego".
"Anna robi dramy i cyrk jak jej córka w >>Love Island<<".
"Ania ma parcie na szkło".
"Pani Ania wygląda na taką, co na siłę chce faceta, ale takie rozwiązłe kobiety nigdy nie stworzą normalnego związku".
Widzowie (ale przede wszystkim widzki), piszą, że "rzuciła się na Piotra" tylko po to, żeby nie odpaść z programu. Inni uważają, że zrobiła to po to, żeby się odegrać na Sławku. Przyklejono jej też kilka wyjątkowo bolesnych łatek. W jednym z komentarzy, którego nie chcemy cytować, padło nawet sformułowanie "tania".
Instagramowi komentatorzy są więc wyjątkowo surowi wobec dojrzałej singielki, która przecież ma prawo tworzyć relacje z Piotrem, skoro Sławek ją odrzucił. Mało tego - występuje w programie, który właśnie temu ma służyć - poznawaniu nowych ludzi, randkowaniu z osobami, którymi w normalnym życiu trudno byłoby spotkać.
Czy jej zachowanie jest szczere? Trudno powiedzieć. Czy z dużo młodszym i skłonnym do flirtów Piotrem może (i chce) stworzyć związek? Tego też nie wiemy. Ale jej córka, Julia, cieszy się, bo jej mama po prostu wygląda na szczęśliwą. I chyba to jest najważniejsze. Już nie możemy się doczekać dzisiejszego finału.
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych
Zobacz też: