Polska klasyka z francuską nazwą (i to w wegańskiej odsłonie). Fasolka po bretońsku według Ewy Olejniczak
Kamil Olek
Choć fasolka po bretońsku od dekad pozostaje stałą gościnią polskich stołów (a na popularności zyskała przede wszystkim w czasach słusznie minionych), pochodzenie jej francuskiej nazwy po dziś dzień pozostaje zagadką. Jak można się bowiem domyślać w Nantes czy Rennes (odpowiednio historycznej oraz obecnej stolicy Bretanii) o podobnym wynalazku nikt nie słyszał – a przynajmniej nie współcześnie. Co prawda inspiracją mogło być langwedockie cassoulet (rodzaj długogotowanego gulaszu z fasoli i mięsa), a nazwa "à la bretonne" odnosiła się czasami i do fasoli, jednak bezpośredniego związku brak – szczególnie z potrawami serwowanym w Bretanii obecnie. Skoro więc rzekomo francuska fasolka może być w istocie polska, nie musi też zawierać mięsa. I taką właśnie wersję proponuje Ewa Olejniczak.
Wegańska fasolka po bretońsku według Ewy Olejniczak
Składniki:
- 400 gramów ugotowanej białej fasoli
- 1 czerwona papryka
- 1 biała cebula
- 1 kostka tofu (około 180 gramów)
- 1 ząbek czosnku
- 300 gramów pomidorów z puszki
- 50 gramów przecieru pomidorowego
- 50 mililitrów oleju rzepakowego
- 2 sztuki ziela angielskiego
- 2 liście laurowe
- sól himalajska
- suszony majeranek
- wędzona papryka
Sposób przygotowania:
Cebulę pokroić w drobną kostkę, czosnek w cienkie plasterki, zaś czerwoną paprykę w mniej więcej trzycentymetrową kostkę.
Na patelni rozgrzać olej i podsmażyć cebulę z czosnkiem, po czym dodać paprykę i smażyć całość przez kilka minut. Dorzucić pomidory, a także koncentrat pomidorowy, ziele angielskie oraz liście laurowe, przyprawić solą, majerankiem i wędzoną papryką oraz fasolę, a następnie gotować wszystko przez około 20 minut.
Pod koniec dorzucić tofu, pokrojone w kostkę wielkości papryki i ponownie zagotować całość.