Ostre, ostrzejsze i... z piekła rodem. Trzy charakterne propozycje na Międzynarodowy Dzień Pikantnych Potraw

Kamil Olek

Kamil Olek

Choć oszacowanie liczby osób lubujących się w ostrych smakach, a także tych, którzy podchodzą do nich niezbyt entuzjastycznie, wydaje się zadaniem dość karkołomnym, nie ulega wątpliwości, że amatorzy i amatorki pikantności stanowią całkiem pokaźną grupę. Dziwić nie powinno tym samym, że piekielne jedzenie ma nawet swój dzień, który obchodzony jest właśnie dziś – 16 stycznia. By uczcić więc Międzynarodowy Dzień Pikantnych Potraw, przygotowaliśmy trzy propozycje z trzech różnych kuchni świata. Ognia tym samym nie zabraknie.

Chili
ChiliKamil Olek123RF/PICSEL

Nim jednak o samych recepturach, słów kilka o tym, z czego wynika zamiłowanie do ostrości. Okazuje się, że za wszystko odpowiada... biologia. Konkretniej – kapsaicyna, substancja odpowiadająca za poziom pikantności, oddziałuje na receptory bólu w ustach, a mózg interpretuje ten sygnał jako "zagrożenie", co uwalnia z kolei endorfiny i dopaminę, które działają jak naturalne środki przeciwbólowe oraz pozwalają na odczuwanie przyjemności. Ot, cała tajemnica.

I mimo że wiedzę tę ludzkość posiada od niedawna (biorąc pod uwagę całą "jedzeniową" historię), ostre smaki pojawiają się posiłkach od zarania dziejów i to niemal na całym świecie. My wędrujemy dziś jednak do Chin, Stanów Zjednoczonych oraz – jakżeby inaczej – Meksyku.

Mapo tofu – klasyka syczuańskiej kuchni w wegańskiej wersji

Mapo tofu znane jest w chińskiej prowincji Syczuan od połowy XIX wieku (choć jedna z wersji twierdzi, że jego historia zaczyna się... kilka wieków wcześniej), zaś w ostatnich latach podbiło niemal cały świat. I choć oryginalna wersja (przygotowywana podobno przez "piegowatą babcię" – bo tak można przetłumaczyć "mapo" – Chen) zawierała pierwotnie wieprzowinę, a później wołowinę, w tej wersji zastępujemy ją boczniakami. Co zaś z ostrością? Odpowiada za nią pasta doubanjiang (na bazie fermentowanego bobu, papryczek chili, soi, soli i mąki – do dostania w sklepach z azjatycką żywnością oraz w większych marketach) oraz słynny pieprz syczuański, który to – choć sam w sobie nie zawiera kapsaicyny – wywołuje charakterystyczne uczucie drętwienia, wzmacniając efekty smakowe. Gotowi?

Składniki: 

  • 200 gramów boczniaków 
  • 2 kostki tofu (około 360 gramów) 
  • 3 łyżki oleju roślinnego 
  • 2 cebule dymki 
  • 2 łyżki świeżo posiekanego imbiru 
  • 2 ząbki czosnku 
  • 1 łyżeczka płatków chili 
  • 2 łyżki syczuańskiej pasty doubanjiang 
  • 1 łyżeczka przecieru pomidorowego 
  • 1 szklanka bulionu warzywnego 
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej 
  • sól
  • pieprz syczuański 

Sposób przygotowania:

Dymkę pokroić w plastry, a czosnek posiekać. Na patelni lub w woku rozgrzać następnie olej roślinny, wrzucić białą część dymki, imbir oraz czosnek i smażyć, aż składniki uwolnią swoje aromaty. Dodać płatki chili, pastę doubanjiang oraz przecier pomidorowy. Ciągle mieszając, smażyć jeszcze przez minutę.

Boczniaki pokroić w drobne paski, a tofu w mniej więcej dwucentymetrową kostkę. Na patelnię dodać grzyby i smażyć kilka minut, aż nabiorą lekko złocistego koloru, po czym dorzucić tofu i wlać bulion warzywny. Dusić na mniejszej mocy palnika przez kolejne 7-10 minut.

Na koniec dodać do mapo tofu mieszankę mąki ziemniaczanej z łyżką wody, cały czas mieszając, aż sos zgęstnieje i stanie się aksamitny. Doprawić do smaku solą i rozgniecionym w moździerzu pieprzem syczuańskim.

Podawać gorące, posypane zieloną częścią dymki, z dodatkiem ryżu.

Mapo tofu
Mapo tofuKamil Olek123RF/PICSEL

Buffalo wings – nieodłączny (i pikantny) element amerykańskiego barbecue

Buffalo wings, często nazywane też hot wings lub po prostu wings, to nic innego jak pikantne skrzydełka, które zna każdy, kto choć przez chwilę obcował z amerykańską kulturą. W Stanach uchodzą wręcz za ikoniczne i na ogół nie może zabraknąć ich tak przy okazji klasycznego barbecue, jak i innych rodzinno-towarzyskich spotkań. Historia skrzydełek sięga lat 60. XX wieku, a ich autorstwo przypisuje się Teressie Bellissimo, żonie właściciela Anchor Baru w Buffalo, w stanie Nowy Jork. Wystarczyło zaledwie kilkanaście lat, by stworzone na szybko danie stało się amerykańskim przysmakiem, obecnym w menu największych sieci restauracji. Ostrość zapewnia w tym przypadku sos Buffalo, tworzony najczęściej na bazie innego, znanego pod nazwą Frank's RedHot. Całość podawana jest zaś z selerem naciowym lub marchewką oraz dipem blue cheese.

Składniki:

  • 1 kilogram skrzydełek z kurczaka 
  • 3 łyżki oleju roślinnego 
  • 1/2 łyżeczki czosnku w proszku  
  • 100 gramów masła 
  • 5 łyżek sosu Frank’s RedHot (opcjonalnie innego ostrego sosu) 
  • 1 łyżka octu jabłkowego 
  • 1 ząbek czosnku 
  • 100 gramów śmietany 
  • 50 gramów majonezu 
  • 100 gramów niebieskiego sera pleśniowego 
  • 2 łyżki posiekanego szczypiorku  
  • 1 łyżeczka octu jabłkowego 
  • sól, pieprz 
  • kawałki selera naciowego lub marchewki

Sposób przygotowania: 

Skrzydełka dokładnie oczyścić, osuszyć ręcznikiem papierowym, a następnie podzielić na części, odcinając końcówki. W dużej misce wymieszać je z olejem, 1 łyżeczką soli, 1 łyżeczką świeżo zmielonego pieprzu oraz czosnkiem w proszku, a następnie ułożyć na blasze.

Piec w piekarniku rozgrzanym do 200°C (z termoobiegiem) przez około 45 minut, obracając je w połowie pieczenia, aż staną się złociste i chrupiące.

W międzyczasie przygotować sos Buffalo – roztopić masło na małym ogniu, po czym dodać ostry sos, ocet jabłkowy oraz przeciśnięty przez praskę czosnek. Wszystko dokładnie wymieszać, aż do uzyskania jednolitej konsystencji.

W osobnej miseczce połączyć składniki na dip blue cheese – śmietanę wymieszać z majonezem, octem jabłkowym, szczypiorkiem, 1/4 łyżeczki pieprzu oraz pokruszonym serem z niebieską pleśnią.

Upieczone skrzydełka przełożyć do dużej miski i dokładnie obtoczyć w gorącym sosie Buffalo, tak aby były równomiernie pokryte. Podawać natychmiast, w towarzystwie kawałków selera naciowego lub marchewki i dipu.

Buffalo wings
Buffalo wingsKamil Olek123RF/PICSEL

Camarones a la diabla – piekielne krewetki prosto z Meksyku

Camarones a la diabla oznacza dosłownie "krewetki diabła", co wyjątkowo celnie oddaje poziom ostrości tego dania. I choć dziś trudno byłoby ustalić jego historię, powstało najprawdopodobniej w okolicach Veracruz – łącząc tym samym dobra wybrzeża Zatoki Meksykańskiej oraz legendarną miłość mieszkańców i mieszkanek tego środkowoamerykańskiego kraju do pikantnych smaków. Za piekielny charakter całości odpowiadają aż trzy rodzaje papryczek (do dostania w sklepach z produktami kuchni świata) – mirasola (po wysuszeniu zwane także guajillo, charakteryzujące się umiarkowaną ostrością i lekko owocowym, ziemistym smakiem), de árbol (drobne, czerwone, o intensywnej ostrości i delikatnym, dymnym aromacie) oraz serrano (świeże, zielone, o ostrym i nieco trawiastym smaku). Czas więc na nieco ognia!

Składniki:

  • 1 kilogram dużych, obranych i oczyszczonych krewetek 
  • 2 suszone papryczki mirasol 
  • 5 suszonych papryczek de árbol 
  • 5 zielonych papryczek serrano 
  • 300 gramów przecieru pomidorowego 
  • 1 średnia cebula 
  • 1/2 główki czosnku 
  • 100 gramów masła 
  • sól 

Sposób przygotowania: 

Papryczki mirasol i de árbol namoczyć w gorącej wodzie przez około 10 minut, aż zmiękną, a następnie odcedzić i usunąć szypułki. Zmiksować je w blenderze z papryczkami serrano, przecierem pomidorowym, czosnkiem i cebulą – aż do uzyskania gładkiej konsystencji (w razie potrzeby dodając nieco wody).

Na dużej patelni rozpuścić masło, po czym dodać krewetki i smażyć przez kilka minut aż zmienią kolor na różowy. Zdjąć z ognia i przełożyć do osobnej miski.

Na patelnię z resztkami masła przelać zmiksowany sos, po czym gotować na średnim ogniu przez 7-10 minut, aż zgęstnieje i nabierze intensywnego aromatu. Doprawić solą do smaku.

Do sosu dodać podsmażone krewetki i delikatnie wymieszać, aby równomiernie pokryły się sosem, a następnie podgrzewać jeszcze przez 2 minuty. Camarones a la diabla podawać na gorąco – z ryżem lub tortillami, a także plasterkami limonki i posiekaną kolendrą.

Camarones a la diabla
Camarones a la diablaKamil Olek123RF/PICSEL
halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas