Prinsesstårta, czyli o zielonym torcie i trzech szwedzkich księżniczkach
Choć cukiernicze mody zdają się przemijać współcześnie już po jednym sezonie, w niemal każdej części świata odnaleźć można desery, które przetrwały dziesięciolecia, nie tracąc przy tym i wdzięku, i smaku. Do tego właśnie grona należy szwedzki "tort księżniczki", a więc prinsesstårta - pastelowe, kopułowate i aromatyczne ciasto, które zyskało w Szwecji renomę porównywalną do statusu Sachertorte w Austrii czy Schwarzwälder Kirschtorte w Niemczech. Składany z relatywnie prostych składników - biszkoptu, kremu waniliowego, bitej śmietany oraz marcepanu - tworzy coś na granicy cukierniczej architektury i takiej też poezji. Jego historia prowadzi jednak do konkretnego miejsca w konkretnym czasie - a mianowicie do... sztokholmskiej szkoły dla panien z dobrych domów.

Prinsesstårta i jej królewska geneza, czyli o trzech szwedzkich księżniczkach
Historia prinsesstårty zaczyna się od Jenny Åkerström, nauczycielki, autorki i kobiety, która - jak wiele jej współczesnych - wierzyła, że doskonałość w kuchni jest odbiciem porządku w świecie. W swojej sztokholmskiej szkole uczyła młode arystokratki zasad dobrego smaku, zaś wśród jej uczennic znalazły się trzy córki Karola, księcia Västergötlandu (młodszego brata króla Gustawa V) - Małgorzata, Marta i Astryda (które w kolejnych dekadach stały się kolejne: księżną Danii, księżną koronną Norwegii oraz królowa Belgów). To właśnie dla nich Jenny miała opracować lekki, wytworny i pozbawiony nadmiaru ozdób tort, który trzy arystokratki upodobały sobie szczególnie.
Pierwsza wersja pojawić miała się w latach trzydziestych i nosić nazwę "grön tårta" - "zielony tort" (od koloru, który nosi po dziś dzień). Dopiero w 1948 roku, w rozszerzonym wydaniu książki kucharskiej "Prinsessornas kokbok" ("Książka kucharska księżniczek"), nazwa "prinsesstårta" została utrwalona na papierze - z marszu stając się kulinarnym dziełem o niemal ceremonialnym statusie.
W oryginalnej formie deser nie zawierał współczesnej konfitury - składał się z trzech jasnych blatów biszkoptowych, przekładanych kremem waniliowym oraz bitą śmietaną, a całość przykrywała zielona powłoka marcepanowa, zwieńczona różą z tej samej masy. Późniejsze dodanie cienkiej malinowej warstwy wzbudziło podobno... niemałe kontrowersje - cukiernicy i cukierniczki hołdujący tradycji uznawali wszak podobny wariant za odstępstwo od normy, określając go mianem "operatårta" ("tortu operowego"). Paradoksalnie jednak kwaśne przełamanie uczyniło tort jeszcze popularniejszym, otwierając mu drogę nie tylko na szwedzkie, ale i światowe stoły.
W drugiej połowie XX wieku prinsesstårta stała się nieodłącznym elementem szwedzkich uroczystości, utrzymując zresztą swój status do dziś - zielona kopuła z różą w cukierniczej witrynie jest widokiem równie oczywistym, co kanelbullar czy semlor. W XXI wieku zielony tort przeżył jednak kolejne odrodzenie - tym razem w internecie, stając się viralem na TikToku oraz Instagramie, a tym samym zdobywając popularność również za oceanem.
By zrozumieć jednak fenomen tortu w pełni, warto sięgnąć do źródeł - a więc do receptury sprzed blisko stu lat, która po dziś dzień pozostaje wzorem szwedzkiej finezji.
Prinsesstårta. Oryginalny przepis Jenny Åkerström
Składniki:
Biszkopt:
- 3 duże jajka
- 110 gramów cukru
- 1 łyżka wody
- 90 gramów mąki ziemniaczanej
- sól
- masło
- bułka tarta
Krem waniliowy:
- 2 żółtka
- 250 mililitrów mleka
- 2 łyżki cukru
- 2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 laska wanilii
- 1 łyżka masła
Bita śmietana:
- 200 mililitrów śmietanki o 36-procentowej zawartości tłuszczu
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
Masa marcepanowa:
- 120 gramów obranych migdałów (opcjonalnie mąki migdałowej)
- cukier puder
- 1 białko
- zielony barwnik spożywczy
- czerwony barwnik spożywczy
Sposób przygotowania:
Piekarnik rozgrzać do 175°C, tortownicę wysmarować zaś masłem i wysypać bułką tartą. Żółtka utrzeć z cukrem i łyżką wody, aż masa stanie się jasna i puszysta. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Do masy żółtkowej wsypać mąkę ziemniaczaną, wymieszać, po czym delikatnie połączyć z pianą. Ciasto przelać do formy i piec 35-40 minut. Po upieczeniu wystudzić.
W międzyczasie mleko zagotować z przekrojoną laską wanilii. W misce utrzeć żółtka z cukrem i mąką, po czym cienkim strumieniem wlać gorące mleko, cały czas mieszając. Przelać z powrotem do rondla i podgrzewać na małym ogniu do zgęstnienia. Dodać masło i ostudzić, przykrywając folią spożywczą (tak, by dotykała powierzchni kremu).
Migdały sparzyć, obrać i zmielić, po czym wymieszać ze 180 gramami cukru pudru i białkiem, a następnie zagniatać, podsypując cukrem pudrem, aż powstanie gładka masa. Większą część zabarwić na zielono, mniejszą na różowo.
Schłodzoną kremówkę ubić na sztywno, pod koniec dodając cukier waniliowy.
Biszkopt przekroić następnie na trzy blaty. Na pierwszym rozsmarować krem waniliowy, przykryć drugim i wyłożyć solidną porcję śmietany, formując kopułę. Nałożyć trzeci blat, po czym obłożyć tort cienką warstwą śmietany i przykryć rozwałkowanym zielonym marcepanem. Wyrównać powierzchnię, nadmiar masy odciąć. Na czubku umieścić różę uformowaną z różowego marcepanu i oprószyć całość cukrem pudrem.
Zobacz też: