Lubelszczyzna w duchu "zero waste". O najsmaczniejszym "resztkowym" daniu, które zawsze wychodzi
Kamil Olek
Niewiele jest dań, w przypadku których nie trzeba zwracać większej uwagi na gramaturę i rodzaj składników, a i tak okażą się smaczne. Do tego grona bezapelacyjnie należy jednak forszmak – lubelski specjał, przygotowywany na ogół z resztek, który niegdyś królował na stołach w całej Polsce (ale i poza nią). Dziś, gdy idea "zero waste" zyskuje coraz to więcej zwolenników i zwolenniczek, powrót do tej tradycyjnej receptury wydaje się być pomysłem idealnym.
Kilka słów o forszmaku i przepis prosto z Lubelszczyzny
Pod nazwą forszmak przez lata kryło się wiele najróżniejszych potraw. Początkowo była to przekąska – słynna Lucyna Ćwierczakiewiczowa przygotowywała ją, łącząc ze sobą resztki cielęcej pieczeni, śledzie i przetarte ziemniaki, Maria Marciszewska przedstawiała ją zaś jako mieszankę siekanego śledzia, ziemniaków i ogromnej ilości cebuli. Co ciekawe, podobna forma trafiła chociażby do Finlandii, gdzie po dziś dzień jest niezwykle popularna. Na Lubelszczyźnie jednak forszmakiem nazywa się jednogarnkowe danie główne, przypominające nieco węgierski gulasz czy niemiecki Eintopf. I to właśnie ten rodzaj weźmiemy dziś na tapet.
Znany miał być podobno już w XVIII wieku, na Lubelszczyznę przywędrował zaś prawdopodobnie z dzisiejszych Niemiec. Pierwotnie spożywano go na gorąco, najczęściej w formie zapiekanki, później pojawił się pomysł uczynienia z niego dania na zimno (i to ta właśnie wersja wyewoluowała we wspomnianą już przekąskę z wykorzystaniem śledzi). Lubelski wydanie forszmaku przez lata pozostawało jednak (i wciąż pozostaje) najbliższe oryginałowi, choć mniej więcej w połowie XX wieku przestało przypominać zapiekankę, a zaczęło gęstą, pomidorową potrawkę.
Co łączy wszystkie odsłony tej potrawy? Wykorzystanie resztek. Naszym przodkom i przodkiniom również bliska była bowiem idea "zero waste", choć powody mieli nieco bardziej prozaiczne. Nie zmienia to jednak tego, że i dziś do garnka z tym daniem wrzucić można tak naprawdę wszystko, zaś poniższy przepis należy potraktować jedynie jako inspirację.
Składniki:
- około 500 gramów mięsnych resztek (na przykład wędlin lub pieczonego wcześniej mięsa; opcjonalnie – podsmażonej uprzednio wieprzowiny bądź indyka)
- około 250 gramów wędzonego boczku lub/i wędzonej kiełbasy
- 1 spora cebula
- 4-5 pieczarek
- 2 dowolne papryki
- 3-4 ogórki kiszone
- 2 ząbki czosnku
- około 1 litra bulionu warzywnego (ewentualnie wody)
- 2 łyżki koncentratu pomidorowego
- 3 liście laurowe
- 6 ziaren ziela angielskiego
- 1 łyżeczka słodkiej papryki
- 1 łyżeczka majeranku
- 1/2 łyżeczki wędzonej papryki
- sól i pieprz
- olej do smażenia
Sposób przygotowania:
Wszystkie rodzaje mięsa pokroić w kostkę, a następnie podsmażyć na patelni z rozgrzanym wcześniej olejem (zaczynając od boczku lub/i kiełbasy). Całość przełożyć do większego garnka.
Cebulę oraz czosnek posiekać i przesmażyć na tej samej patelni, dodać do garnka. Następnie podobnie uczynić z papryką, a także z pieczarkami. Dolać bulion oraz dorzucić przyprawy (bez majeranku). Gotować pod przykryciem około 40 minut.
Kiszone ogórki pokroić w kostkę i dodać do forszmaku wraz z koncentratem pomidorowym. Gotować jeszcze kilka minut, a na samym końcu doprawić majerankiem i – w razie potrzeby – solą oraz pieprzem.
Smacznego!