Chińskie "pampuchy" z kaczką... bez kaczki, czyli wegetariańska Azja Mateusza Gesslera

Kamil Olek

Kamil Olek

Bułeczki bao to jeden z najpopularniejszych produktów eksportowych szeroko rozumianej kuchni chińskiej. I choć każdy z regionów Państwa Środka ma własną, niepowtarzalną ich wersję, wszystkie z nich wywodzą się najprawdopodobniej od jednego "przodka". Za tym stoi z kolei powtarzana do dziś legenda, dość obrazowo tłumacząca powody, dla których blisko 2 tysięcy lat temu postanowiono nadać właśnie taki kształt. Dlaczego jednak Mateusz Gessler postanowił nadziać je nie-kaczką, która niekoniecznie miała kiedyś skrzydła?

Bao z nie-kaczką
Bao z nie-kaczką123RF/PICSEL

Choć chińskie bułeczki na parze nie bez przyczyny kojarzą się z pampuchami (buchtami, parowańcami, kluchami na łachu i tak dalej – niepotrzebne skreślić), są od nich dużo, dużo (i jeszcze raz – dużo) starsze, ich historia sięga bowiem 1800 lat wstecz. Zgodnie z powtarzaną od wieków historią ich pierwotną wersją były mantou (przygotowywane podobnie, jednak spożywane bez nadzienia), mające stanowić z kolei wynalazek chińskiego stratega. Ten, wracając z wojennej wyprawy, napotkał podobno na swojej drodze rzekę strzeżoną przez bóstwo, które to w ramach "opłaty" za przeprawę zażądało... głów 50 żołnierzy. Sprytny wojskowy nakazał miast tego przygotować 50 bułeczek w kształcie ludzkich głów, czym udało mu się oszukać strzegącą przejścia siłę.

Tyle z legendy, bao w wersji Mateusza Gesslera są jednak jak najbardziej realne. Stanowią ponadto syntezę wielu najróżniejszych wersji, pochodzących z całych Chin (i nie tylko stamtąd, bułeczki na parze spożywane są także poza ich granicami). Co więcej, jest to wersja wegetariańska, zaś nie-kaczka w niczym nie ustępuje swojej mięsnej odpowiedniczce. Dlaczego tak? Spróbujcie, a przekonacie się sami.

Bułeczki bao z sojową "kaczką", sosem hoisin i azjatycką sałatką

Składniki:

Szarpana nie-kaczka:

  • 300 gramów granulatu sojowego lub seitanu
  • 100 mililitrów masła klarowanego
  • 20-30 gramów przyprawy do pieczonej kaczki
  • sos sojowy
  • shichimi togarashi
  • ser w plastrach

Sos:

  • 1 słoik sosu hoisin
  • 1 słoik powideł śliwkowych
  • sok pomarańczowy

Sałatka:

  • 1 marchewka
  • 1 dymka
  • 1 ogórek szklarniowy
  • 1 czerwona papryka
  • pak choi
  • 60 gramów imbiru marynowanego
  • sos sojowy
  • olej sezamowy
  • sok z limonki

Dodatki:

  • 12 sztuk bułeczek bao
  • 1 biała rzepa
  • 20 gramów liści kolendry
  • prażone orzeszki ziemne
  • 2 papryczki chili

Sposób przygotowania:

Granulat sojowy namoczyć w wywarze warzywnym w proporcji 3:1 przez 30 minut, aby zmiękł i nabrał smaku. Na patelni rozgrzać masło klarowane i przesmażyć na nim namoczony granulat. Doprawić całość sosem sojowym, przyprawą do kaczki i shichimi togarash, mieszając, aby składniki dobrze się połączyły.

W osobnym rondelku przygotować sos do "nie-kaczki". Połączyć sos hoisin z powidłami śliwkowymi, a następnie rozcieńczyć całość sokiem pomarańczowym do uzyskania odpowiedniej gęstości. Podgrzewać do momentu, aż sos zacznie się lekko gotować.

Warzywa pokroić w cienkie paski (na kształt zapałki) i wymieszać z olejem sezamowym oraz sosem sojowym, a następnie doprawić sokiem z limonki, dostosowując smak do własnych preferencji.

Orzeszki ziemne uprażyć na suchej patelni. Rzepę zetrzeć na tarce.

Bułeczki bao parować: do garnka wlać wrzącą wodę do około jednej trzeciej wysokości, umieścić nań sitko, a na nim ułożyć bułeczki. Przykryć je ściereczką i parować przez około 1,5 minuty.

Gotowe bułeczki lekko rozchylić. Włożyć do środka porcję warzyw, dodać szarpaną nie-kaczkę, polać sosem hoisin, a następnie posypać startą rzepą, rozgniecionymi prażonymi orzeszkami, kolendrą oraz posiekanym chili.