Bakłażanowa uczta w tureckim stylu, czyli dlaczego imam zemdlał i co z tego wynikło
Talerz, a właściwie jego zawartość, potrafi ściąć z nóg – tak dosłownie, jak i w przenośni. Najlepszym zobrazowaniem tego stwierdzenia może być zaś kuchnia turecka. Tym razem naszych myśli nie zaprząta jednak osławiony kebap (koniecznie przez "p"), przesłodzona baklava czy zawijany börek, ale imambayıldı – danie o wdzięcznej, choć osobliwej nazwie, którą przełożyć można na... "omdlały imam". Niekonwencjonalnie? Z pewnością. A jednak historia, która kryje się za owym "nieprzytomnym duchownym", rozwiewa wszelkie wątpliwości. Receptura nie przerośnie zaś umiejętności nawet najbardziej nieokrzesanych adeptów i adeptek sztuki kulinarnej.

Historia pewnego omdlenia, czyli skąd wziął się imam bayıldı
Nasz imam jest klasycznym przykładem w kategorii dań zwanych po turecku zeytinyağlı (co z kolei odpowiada greckiemu określeniu ladera), czyli bezmięsnych potraw przygotowywanych w oliwie. Pierwsze skrzypce gra w nim bakłażan – duszony w towarzystwie pomidorów, cebuli i czosnku, całość zaś, mimo relatywnie prostych składników, może poszczycić się niesamowitym aromatem. Bakłażanowa receptura pochodzi najprawdopodobniej z kuchni pałacowej, przyjęła się jednak we wszystkich warstwach społecznych i rozprzestrzeniła na całym obszarze dawnego imperium – od Albanii, przez Syrię, aż po Armenię.
Skąd jednak utrata przytomności u rzeczonego imama? Wersji jest wiele. Według jednej z nich duchowny zemdlał z zachwytu, gdy jego żona – córka bogatego handlarza oliwą – po raz pierwszy zaserwowała mu bakłażana w tej właśnie formie. Inna, bardziej przyziemna, sugeruje, że z nóg ścięła go informacja o ilości (i cenie) zużytej oliwy, której w daniu tym nie żałowano nigdy. Niektóre z kulinarnych legend wskazują też na... przejedzenie, kolejne zaś snują wizję żony, która po otrzymaniu w posagu dwunastu dzbanów oliwy, przygotowywała mężowi tenże posiłek. Trzynastego dnia składników zabrakło, a imam padł. Z żalu. Choć bardziej prawdopodobne wydaje się, że jednak z głodu.
Wszystkie wersje łączy jednak zachwyt, który potrafi wytrącić z pionu. Dziś imam bayıldı obecny jest nie tylko w kuchni Turcji, ale i Bałkanów czy Lewantu, jego nazwa zaś wszędzie brzmi tak samo – z jakiegoś powodu uznano bowiem, że czasami warto zemdleć przy stole.
İmambayıldı, czyli omdlały imam
Składniki:
- 6 małych lub 2 większe bakłażany
- 165 mililitrów oliwy
- 300 mililitrów wrzątku
- 1/2 łyżeczki cukru
- 2 średnie cebule
- 4 ząbki czosnku
- 250 gramów pomidorów
- 1 łyżeczka pul biber (opcjonalnie płatków chili)
- sól, pieprz
- natka pietruszki
Sposób przygotowania:
Bakłażany obrać paskami, zostawiając część skórki, po czym obficie posolić i odstawić na 30 minut, żeby puściły sok.
W międzyczasie rozgrzać 2 łyżki oliwy na patelni i zeszklić cebulę pokrojoną w cienkie półplasterki – ma być miękka, ale niezrumieniona. Dorzucić czosnek (również pokrojony w plasterki), chwilę podsmażyć, a następnie pomidory (pokrojone w ćwiartki) i pul biber. Dusić, aż pomidory się rozpadną, a wszystko stworzy soczysty, lekko pikantny farsz. Doprawić solą, pieprzem i sporą garścią posiekanej natki pietruszki, po czym odstawić.
Bakłażany opłukać z soli, osuszyć i obsmażyć na sporej ilości oliwy (kolejne 2-3 łyżki), aż zmiękną i lekko się zrumienią. Ostudzić, po czym naciąć wzdłuż i wypełnić farszem.
W naczyniu żaroodpornym ułożyć bakłażany przecięciem do góry. Polać resztą oliwy, w osobnej miseczce wymieszać zaś wrzątek z cukrem i szczyptą soli – tyle, by delikatnie przykryć dno naczynia. Zalać całość, przykryć folią lub pokrywką i piec w 180°C przez około 40-45 minut, aż do miękkości.
Podawać całkowicie wystudzone, najlepiej następnego dnia.