"Zafundowałam dziecku życie sieroty". Magdalena Wójcik z mamą w pełnej wzruszeń rozmowie

Beata Łajca

Beata Łajca

Kiedyś nie poznała ich na lotnisku, bo rodziców w domu więcej nie było, niż było. Magdalena Wójcik miała niezwykłe dzieciństwo, ale nie dlatego, że było beztroskie, a wręcz przeciwnie. Dzisiaj w "halo tu polsat" gościliśmy ją razem z mamą, Ewą. Gościnie opowiedziały, jak wychowywały się niegdyś dzieci "Mazowsza" i dlaczego, Magda mogła nigdy nie zagrać u Andrzeja Wajdy.

Magdalena Wójcik z mamą Ewą w "halo tu polsat"
Magdalena Wójcik z mamą Ewą w "halo tu polsat"NiemiecAKPA

Magdalena Wójcik z mamą, Ewą, w szczerej rozmowie o ich niezwyczajnej relacji

Magdalena Wójcik to znana i lubiana aktorka z przebogatym dorobkiem. Grała m.in. w "Metrze" Janusza Józefowicza, w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi i Teatrze Syrena w Warszawie. Na srebrnym ekranie debiutowała w 1984, a już rok później dostała jedną z głównych ról w filmie Andrzeja Wajdy "Kronika wypadków miłosnych", chociaż niewiele zabrakło, by nigdy nie pojawiła się w dziele mistrza. Potem błyszczała w "Kolorach kochania", "Za co?", "Pieniądze to nie wszystko" i innych.

W połowie lat 90. zaczęła grać w serialach, dzięki którym zyskała ogromną popularność - m.in. "Kocham Klarę" i "Pierwsza miłość". A obecnie możemy ją oglądać w serialu "Teściowie", gdzie wciela się w Brygidę, siostrę Violetty (Joanna Kurowska). W 2. sezonie Brygida przeżywa niemały szok, gdy po wielu latach, ni z tego, ni z owego, powraca jej zaginiony mężczyzna - Robert (Andrzej Nejman).

Młodość Magdaleny Wójcik jest mocno związana z tańcem, nie tylko dlatego, że aktorka ukończyła Państwową Szkołę Baletową w Warszawie. Taniec w pewien sposób naznaczył jej dzieciństwo. Rodzice Wójcik tańczyli w Państwowym Zespole Ludowym Pieśni i Tańca "Mazowsze", a to oznacza, że częściej ich nie było w domu, niż byli. A młodą Magdę wychowywała babcia, ciocie, nianie...

Magdalenę i Ewę łączy dzisiaj cudowna, przyjacielska relacja. Potrafią rozmawiać przez telefon nawet kilka razy dziennie. A gdy synek aktorki miał pół roku, ona natomiast dostała intratną propozycję, to właśnie babcia podjęła się opieki nad nim. Teraz również mogą na siebie liczyć.

Prowadzący zapytali gościnie o zbliżające się święta i o to, jak wspominają ten czas z dawnych lat.

"Święta były zawsze wielkim przeżyciem, wiadomo, jak dla każdego dziecka. Wiem, że ja, z resztą pamiętam to, intensywnie poszukiwałam ukrytych prezentów", mówiła Magdalena, Ewa dodała: "Z narażeniem życia!", a jej córka skwitowała: "Ale nie wiem, dlaczego ciągle chowaliście w tym samym miejscu!".

Większość świąt rodzina Wójcików mogła spędzać razem, z Nowym Rokiem i wieloma innymi okazjami było już trochę gorzej. W dzieciństwie bardzo często brakowało Magdalenie Wójcik rodziców. Poznali się w "Mazowszu" i nie przerwali kariery, gdy na świecie pojawiła się ich córka. Nasze gościnie wspominały czasy, w których wszystkie dzieci "Mazowsza" trzymały się razem.

"Ja mało pamiętam, przyznam, z tego, może wyparłam. Podobno kiedyś nie poznałam was na lotnisku, jak przyjechałam witać i to dla ciebie i dla taty na pewno było okrutne", mówiła Magdalena, a Ewa dodała: "No, to był wstrząs". Bycie częścią tak prestiżowego zespołu oznaczało regularne, nawet kilkumiesięczne wyjazdy. Ewa Wójcik wspominała m.in. wyjątkowo długie tournée po Ameryce Południowej.

"To było bardzo smutne. Dla mnie szczególnie, bo ja jestem dzieckiem wychowanym w internacie, też bez rodziców, od 10 roku życia, też szkoła baletowa. I potem zafundowałam swojemu dziecku życie sieroty", mówiła Ewa łamiącym się głosem.

Magdalena zawsze miała wspaniałą opiekę, ale oczywiście nic nie mogło zastąpić jej rodziców. Aktorka wspomniała o cudownych ciociach ze Śląska i mniej cudownych nianiach, które jej towarzyszyły. "Bo trudno powiedzieć, że wychowywały, bo ja się chyba sama wychowałam", mówiła. "Ja się dziwię, że ona się tak fajnie wychowała. Mogło się dużo rzeczy złych wydarzyć. Myśmy nie mieli żadnej kontroli", dodała jej matka.

Nie miała jednak zbyt dużo czasu na tęsknotę, bo całe jej młode życie było podporządkowane baletowi. Do szkoły baletowej chodziła od 10 roku życia, aż do matury, ale nie wspomina tego czasu najlepiej. Oznaczał dla niej dużo cierpienia - fizycznego i psychicznego. Nigdy nie sprawiała jednak problemów i była wręcz wzorową uczennicą.

O mały włos, a nie zagrałaby u mistrza Wajdy. Tata odmówił, interweniowała więc mama

Ojciec Magdaleny był później zaangażowany w Zespole Śląsk, ale Ewa Wójcik przestała wyjeżdżać na tournée po narodzinach syna, Jana, któremu mogła dzięki temu poświęcić więcej czasu. A jej córka, jak sama mówi, odzyskała wtedy swoją mamę. "Tak naprawdę wtedy dopiero się poznałyśmy", mówiła.

Jak zareagowali rodzice na wieść, że ich córka chce zostać aktorką?

"To nie było tak, że [powiedziała - przyp. redakcji] będzie aktorką. To w ogóle była niespodzianka strasznie duża dla nas. [...] Kiedyś wracam do domu z pracy, nie ma Magdusi. Na jakieś zdjęcia próbne pojechała z koleżanką, nawet nie wiedziałam gdzie. Bardzo długo nie wracała. Myślałam, że jak tak długo ją trzymają, to coś tam się dzieje dobrego. No i tak się zaczeło właściwie. Od tamtej pory, do matury, będąc jeszcze w szkole baletowej w sześciu czy siedmiu produkcjach wzięła udział", opowiadała Ewa Wójcik.

Ale wcale nie było tak łatwo, bo ojciec Magdaleny nie chciał się zgodzić na jej rolę u Andrzeja Wajdy.

"Tata interweniował jak dostałam propozycję, żeby zagrać w »Kronice wypadków miłosnych« u samego Andrzeja Wajdy, który był, nota bene, naszym sąsiadem bliskim. I trzeba było to odkręcać, bo jak zadzwonili z produkcji, że wygrałam zdjęcia próbne do jednej z postaci, no to tata powiedział: nie, my się nie zgadzamy, Magda ma się uczyć przede wszystkim. No i wtedy mama wzięła sprawy w swoje ręce", opowiedziała Magda. A Ewa kontynuowała: "Dzwoniłąm całą noc do sąsiadów: idźcie do pana Wajdy i powiedzcie, że jednak bierzemy ją!".

Magdalena Wójcik to jedno z wielu utalentowanych dzieci "Mazowsza"

Z "Mazowsza" wywodzi się wiele wspaniałych osobistości polskiej sceny. Ale Ewa Wójcik zwróciła uwagę na drugie pokolenie, na te słynne dzieci "Mazowsza":

"Wydaje mi się, że pokolenie naszych dzieci, jest kilka osób, Ania Jopek, Artur Rudziński, to są dzieci »Mazowsza«. Także jakieś inklinacje artystyczne wędrują w genach", a jej córka dodała: "Jak się dorasta w takim domu artystycznym, to nie sposób tego uniknąć. Ja też jako mała dziewczynka i nawet potem trochę starsza bardzo chciałam być w »Mazowszu«".

Ale my, jak i pewnie całe tłumy Polaków, cieszymy się, że jednak zamiast kariery w Zespole Pieśni i Tańca wybrała tę na deskach teatru oraz dużych i małych ekranach. Mama Ewa oczywiście śledzi wątek Brygidy w serialu "Teściowie". A trzeba przyznać, że wiele się teraz u niej dzieje, odkąd objawił się jej zaginiony mąż. Ale trudno to opowiedzieć, to trzeba po prostu zobaczyć - w niedziele w Polsacie o 22:00, lub o dowolnej porze dnia i nocy na platformie Polsat Box Go.

Materiał zawierał linki partnerów reklamowych.

halo tu polsat
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas