"W każdym z obrazów jestem ja". Joanna Sarapata o życiowych zakrętach – w rozmowie z Maksem Behrem
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.
Joanna Sarapata to jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich malarek na świecie. Jej kariera rozwijała się błyskawicznie, ale życie wielokrotnie wystawiało ją na próbę. W szczerej rozmowie z reporterem "halo tu polsat" Maksem Behrem opowiada o momentach, w których sukces przestał mieć znaczenie, a liczyło się tylko jedno - jak przetrwać.

"Artystka, mama, Polka, Francuzka", przedstawia się w wywiadzie z Maksem Behrem Joanna Sarapata - jedna z najważniejszych współczesnych polskich malarek. Zaczynała w latach 80., a jej prace wisiały w największych galeriach sztuki - najpierw europejskich, później także amerykańskich. Dzieła Sarapaty kupowały sławy takie jak Elton John, Michael Jackson czy Madonna. W 1994 roku o jej niesamowitym życiu opowiedziała w filmie Hanna Kramarczuk, w 2009 widzowie Polsat Café mogli ją oglądać w programie "Sztuka życia", a w 2024 ukazała się jej autobiografia pod wielce wymownym tytułem "Do stu razy sztuka".
Zobacz też: Joanna Sarapata "skończyła" rozdział - i w książce, i w życiu. Jej syn dopiero rozpoczyna swój
"Najważniejsze było przetrwanie". Joanna Sarapata o najtrudniejszych momentach
"Mówi się do trzech razy sztuka. Kiedy człowiek próbuje sto razy, to albo jest niesamowicie zacięty, albo ma całe życie pecha", zaczął rozmowę z Joanną Sarapatą Maks Behr.
"No można powiedzieć i to, i to. Trochę ma pecha, trochę jest zacięty. Zacięty, bo przechodzi z jednego, z trzech do czterech, do pięciu i do stu. A pecha, no bo może jest naiwny", odpowiada szczerze Joanna Sarapata.
W jej autobiografii można przeczytać o jednym z największych życiowych zakrętów, gdy jej agent sprzedał blisko 100 obrazów, pozbawiając Sarapatę praw autorskich. Artystka z dnia na dzień została bez środków do życia, będąc już wtedy matką dwójki. Jak sobie poradziła w tak trudnej sytuacji?
"Najważniejsze było przetrwanie. Naprawdę w sytuacjach beznadziejnych tylko się trzeba skupić na tym, jak z tej sytuacji wyjść. Zaczęłam myśleć, jak to zrobić, żeby jednak mi zapłacili, albo żebym nie została na ulicy. [...] Nie miałam pieniędzy, ale miałam sztukę w rękach", opowiada, w tamtej chwili posłużyła się bowiem cennymi dziełami, aby opłacić niezbędną pomoc.
"Lepiej żebyście ją wysłali w świat, tutaj nie bardzo ją zrozumieją". Tak zaczynała Joanna Sarapata
"Malowałam od zawsze. Chodziłam do atelier profesora Moszyńskiego. To były takie atelier, gdzie właściwie wszyscy studenci rozpoczynali swoją drogę malowania czy rysowania przed studiami na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. I to właściwie profesor namówił moich rodziców. Powiedział: »Lepiej żebyście ją wysłali w świat, tutaj nie bardzo ją zrozumieją«, wspomina Joanna Sarapata.
Wyjechała więc do Paryża: "Weszłam w dorosłość w momencie, kiedy zostałam włożona do samolotu i jechałam w nieznane", wyznaje.
Polska artystka mieszkała nie tylko w Paryżu. "W Saint-Tropez poznałam męża. Opuściłam Akademię Sztuk Pięknych i Paryż, z chęcią wyjechałam", opowiada. W 1985 Joanna Sarapata poślubiła Pascala Zerbone’a, ale wkrótce piękny francuski kurort zaczął wydawać się za ciasny dla jej talentu. Miała jakieś 30 lat, gdy zaczęła się zastanawiać, co dalej: "Przyjeżdżali ludzie, którzy chcieli mnie wystawiać w Nowym Jorku i to zaczęło mnie ciekawić i myślę sobie, wchodzę w to".

Dwa małżeństwa, dwa rozwody i złamane serce Joanny Sarapaty
Przeprowadzka była nowym otwarciem dla jej kariery, ale oznaczała koniec małżeństwa. Później Joanna Sarapata była związana z muzykiem Markiem Chavanisem, a w 1998 roku poślubiła aktora Jarosława Jakimowicza. W autobiografii opisuje, że małżeństwo zakończyło się dla niej bardzo boleśnie. Niewierność męża sprawiła, że znalazła się na granicy. Raz spróbowała skorzystać z "wyjścia ostatecznego" i nigdy więcej tego nie zrobi.
"To była miłość. Załamanie miłości. A jako artystka jestem na to bardzo wrażliwa", przyznaje w rozmowie z naszym reporterem.
Złamane serce nie zmieniło jednak jej spojrzenia na miłość w ogóle, chociaż z pewnością może inaczej podchodzić do związków, to stan zakochania nadal bardzo docenia. "Ja jestem artystką, więc zakochanie zawsze jest bardzo dobre, dlatego, że jest bardzo kreatywne, jest bardzo wzniosłe. W związku z tym najlepiej, żeby artysta był cały czas zakochany", mówi z uśmiechem, ale za chwilę dodaje, że chociaż zawsze jest zafascynowana poznając ciekawych ludzi, to teraz w relacje wchodzi z dystansem.
Relacje zaś mają wiele wymiarów, a wśród nich przyjaźń może być tym najcenniejszym. "Mówi się, że przyjaciół mamy po to, że możemy przy nich być sobą", mówi malarka i dodaje: "Najczęściej widzimy lustro. Chcemy po prostu, żeby ktoś był jak my. Miły, szczery, serdeczny, nie kłamał, nie oszukiwał. Tak naprawdę tego chcemy, czego nas gdzieś jak gdyby nauczono. I dopiero życie nam pokazuje, że ludzie są różni".
"W każdym z obrazów jestem ja". Niesamowita historia Joanny Sarapaty
Wszystkie relacje, wszystkie doświadczenia, także i te bolesne, owocują - w jej przypadku - także wizualnie. "Życie nas kształtuje. I im więcej przeżywamy różnych rzeczy, tym więcej później wylewamy na płótno". A centrum właściwie każdego płótna Joanny Sarapaty jest kobieta.
"Zawsze uważałam, że kobiety są piękne. Jesteśmy niebywale silne. Niebywale wrażliwe, jakby nie było. I myślę, że to wszystko razem powoduje, że jest kobieta niesamowicie ciekawą istotą. Ale jeżeli chodzi o malarstwo, to myślę, że w każdym z obrazów jestem ja".
Maks Behr rozmawiał z Joanną Sarapatą w Maison d'Art Gallery w Warszawie. Wywiad wyemitowaliśmy w programie "halo tu polsat" w piątek 26 grudnia. Podobnie jak wszystkie odcinki, tę wyjątkową rozmowę, możecie w całości zobaczyć na platformie Polsat Box Go.






