Tylko u nas: Olek Sikora w szczerej rozmowie o udziale w "TzG" - "Każdy punkt trzeba wyszarpać ciężką pracą"
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.
Między pierwszym a drugim odcinkiem "Tańca z Gwiazdami" udało nam się porozmawiać z Olkiem Sikorą. Trzeba przyznać - łatwo nie było, bo 7 godzin na sali treningowej to jeszcze nie koniec jego obowiązków. Prowadzący "halo tu polsat" zdradził nam, dlaczego zdecydował się na udział w programie, co go najbardziej zaskoczyło po pierwszym występie i co chciałby sobie udowodnić podczas zmagań na parkiecie "Dancing with the Stars".

Olek Sikora szczerze udziale w "Tańcu z Gwiazdami"
Olka Sikorę widzowie Polsatu mogli podziwiać w poprzedniej edycji "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Tam musiał wspiąć się na wyżyny umiejętności wokalnych i aktorskich. Teraz pokazuje się nam od strony tanecznej. Co jest dla niego większym wyzwaniem?
"»Twoja Twarz« to był rollercoaster wokalno-aktorski, ale w »Tańcu« wchodzisz w totalnie nowy świat, w którym ciało nie wybacza. Dla mnie to większe wyzwanie, bo codziennie uczę się rzeczy, których wcześniej nie umiałem i to widać od razu. W tanecznej sali nie da się schować za charakteryzacją", przyznał Olek Sikora.
Uczestnicy "TzG" różnie reagują na propozycję wzięcia udziału w programie. Jedni odmawiają latami, inni mają masę wątpliwości. Z Olkiem było jednak zupełnie inaczej.
"Zgodziłem się od razu. Jestem w takim momencie życia i kariery, że chcę podejmować projekty, które mnie jednocześnie przerażają i ekscytują. A taniec był dla mnie Everestem, czymś, co zawsze wydawało mi się niemożliwe. I właśnie dlatego chciałem spróbować. To też podróż sentymentalna, bo sam byłem widzem tego programu od jego początków, czyli 2005 roku. Życie naprawdę potrafi zaskoczyć!", powiedział w naszym wywiadzie.
Życie z pewnością potrafi zaskoczyć, zwłaszcza wtedy, gdy jego lwia część przenosi się na salę treningową. Bo żaden z uczestników nie ma w "TzG" taryfy ulgowej.

7 godzin na sali prób i "bezlitosna" Daria Syta
"Trenujemy średnio 6-7 godzin dziennie. Bywają dni, że nawet dłużej. Ostatnio wyszliśmy z sali, po całym dniu wysiłku, około 1 w nocy. Najtrudniejsza jest głowa, bo ciało w końcu się przyzwyczaja, boli, buntuje się, ale można je przełamać. Jeśli w głowie odpuścisz, to żaden krok się nie uda. Ale jak przeskoczysz tę blokadę, to nagle zaczynasz tańczyć lżej i z większą pewnością siebie", mówił Olek Sikora.
W zmaganiach na sali treningowej towarzyszy mu świetna trenerka. Jaka jest Daria Syta dla swojego ucznia? Za co najczęściej musi go strofować?
"Daria to prawdziwy wulkan energii. Z jednej strony bardzo cierpliwa i wyrozumiała, a z drugiej absolutnie bezlitosna, kiedy coś robię byle jak. Najczęściej gani mnie za to, że nie trzymam ramy, ale to chyba klasyk w tym programie. A taniec to siła napędowa dwóch osób w przypadku naszych choreografii. Uwielbiam ją, bo potrafić też chwalić wtedy, kiedy wreszcie pokażę charakter, czyli kiedy oprócz techniki pojawiają się emocje, bo o to w tym wszystkim chodzi", przyznał prowadzący "halo tu polsat".
Utarło się już powiedzenie, że "Taniec z Gwiazdami" kontuzjami stoi. W pierwszym odcinku 17. edycji widzieliśmy, że Olek Sikora poświecił własne kolana (a przy okazji spodnie), aby wykonać spektakularny ślizg na zakończenie układu (bez ochraniaczy, których, jak mówiła Daria, po prostu zapomniał). Czy oprócz tego zdążył już nabawić się jakichś urazów?

"Wiedziałem, na co się piszę"
"Na szczęście nic poważnego. Głównie siniaki, zakwasy i bolące mięśnie w miejscach, o których istnieniu wcześniej nie miałem pojęcia. Ale to chyba wpisane jest w tę przygodę. Uczę się utwardzania charakteru i powstrzymywania się w narzekaniu. Wiedziałem, na co się piszę, więc co mnie nie złamie, to mnie tylko tu wzmocni. To trochę jak szkoła przetrwania. A ja chcę przetrwać jak najdłużej, żeby sobie udowodnić, że jestem gruboskórny", wyznał uczestnik "TzG".
Olek Sikora z kamerą zna się dobrze, ma też doświadczenie w popularnych programach. Mimo to, pierwszy raz na parkiecie potrafił go zaskoczyć:
"Zaskoczył mnie tym, że publiczność i adrenalina naprawdę niosą. Wychodzisz na parkiet i nagle wszystko, co wydawało się trudne w sali treningowej, dzieje się samo. To jest tak zwana »pamięć mięśniowa«, o której do tej pory mogłem tylko poczytać w internecie. Nie spodziewałem się, że aż tak bardzo energia widowni potrafi dodać odwagi. I za to wszystkim bardzo dziękujemy!".
W pierwszym odcinku Olek Sikora tańczy paso doble - to bardzo "charakterny" taniec. Byliśmy ciekawi, co było dla niego najtrudniejsze podczas przygotowań do tego występu - kroki, utrzymanie sylwetki czy wejście w rolę?
"Najtrudniejsze było to, żeby te trzy elementy zagrały razem. Kroki to czysta mechanika, sylwetka to technika, ale największym wyzwaniem było wczuć się w postać torreadora i nie wyglądać przy tym jak chłopak w zbyt ciasnym garniturze z wesela. To jest zupełnie inna energia, której trzeba się nauczyć. Ja nie jestem typem macho, a tu warsztat z "Twojej Twarzy" też pomógł mi utrzymać jego kamienną twarz z odrobiną luzu hiszpańskiego amanta", odpowiedział Olek.
Nasz prowadzący we wspomnianym "TTBZ" miał już okazję stawać przed wymagającym jury, ale ten pierwszy raz na parkiecie, okazał się zaskoczeniem.
"Każdy punkt trzeba wyszarpać ciężką pracą"
"Najbardziej zaskoczyło mnie to, że jurorzy zwrócili uwagę na emocje i prawdziwość, bo tego się najbardziej bałem... Wydawało mi się, że będą skupiać się głównie na krokach i technice, a usłyszałem, że to co pokazuję jest szczere i wypełniło przestrzeń. Najmilsze było to, że nie traktowali mnie jak prowadzącego, który próbuje swoich sił, tylko jak uczestnika, który ma realny potencjał, żeby iść dalej i przy tym się dobrze bawić", przyznał Olek Sikora.
Na kilka dni przed drugim odcinkiem 17. edycji "Dancing with the Stars" chcieliśmy też się dowiedzieć, czy prowadzący "halo tu polsat" ma jakiś swój ukochany taniec, którego nie może się doczekać i odwrotnie - którego z układów najbardziej się obawia.
"Bardzo czekam na tango, bo to taniec z ogromnym charakterem i dramaturgią, a ja lubię wyzwania aktorskie. Najbardziej obawiam się walca wiedeńskiego. Wydaje się delikatny i prosty, ale w rzeczywistości wymaga perfekcji w każdym detalu. A detale w tańcu są najtrudniejsze.
W pierwszym odcinku "TzG" prowadzący "halo tu polsat" w duecie z Darią Sytą wypadł świetnie - uzyskali czwarty wynik i tylko 3 pkt dzieliły ich od najlepszej pary. Czy dzięki temu sukcesowi czuje się pewniej? Czy widzi siebie w finale tanecznego show?
"To był ogromny wiatr w skrzydła, ale jednocześnie sygnał, że każdy punkt trzeba naprawdę wyszarpać ciężką pracą. Czuję się trochę pewniej, ale przede wszystkim mam ogromny szacunek do wszystkich uczestników, bo widzę, ile wysiłku kosztuje każdego z nas każdy występ. O finale nie pomyślałem nawet przez ułamek sekundy. To tak, jakbym chciał porwać się na nurkowanie głębinowe bez butli z tlenem. Zwycięstwem będzie zadowolenie z siebie i myśl, że dałem 100 procent możliwości przed moją taneczną partnerką. Po prostu, niech się dzieje!", odpowiedział.
Niech się dzieje! Wszystko w rękach (i nogach) Olka Sikory i Darii Sytej. A nam pozostaje tylko kibicować i odliczać godziny do drugiego odcinka "Tańca z Gwiazdami", który w telewizji Polsat już w tę niedzielę o 19:55.
Przypominamy, że ogniste paso doble Olka, podobnie jak wszystkie odcinki "TzG" można też zobaczyć na platformie Polsat Box Go.
