Stworzyli najgłośniejszą parę lat 90. w Hollywood. Ale idealni byli tylko na zdjęciach
To był najgłośniejszy hollywoodzki romans lat 90. Ona - olśniewająca, ale wtedy dopiero wschodząca gwiazda, on - najbardziej pożądany mężczyzna na świecie i jeden z najpopularniejszych aktorów w historii. Gdy Gwyneth Paltrow i Brad Pitt spotkali się na planie, nikt nie miał wątpliwości, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Szybko jednak wyszło na jaw, że rzeczywistość pary - ukryta pod płaszczykiem pięknych wspólnych zdjęć na czerwonym dywanie - bardzo odbiega od ideału.

Spotkali się na planie filmu w 1994 roku. Od razu zaiskrzyło
Była jesień 1994, gdy Gwyneth Paltrow stanęła na zawodowym rozdrożu. Musiała wybrać jedną z dwóch świetnych ról, które zaproponowano jej w tym samym czasie. Mogła zagrać żonę Brada Pitta w filmie "Siedem", albo pojawić się u boku Keanu Reevesa w innej produkcji. Podobno 22-letnia wówczas aktorka nie potrafiła dokonać wyboru, zwróciła się więc po radę do swojej przyjaciółki i usłyszała: "Z kim chcesz się umawiać? Z Bradem Pitt’em czy Keanu Reevesem?" Odpowiedziała, że z tym pierwszym i tak się zaczęło.
Kostiumograf pracujący na planie "Siedem", Michael Kaplan, wspominał po latach: "Gdyby się nie zakochali, byłoby to zaskoczeniem. To była miłość od pierwszego wejrzenia". Właściwie trudno się dziwić - dwoje pięknych, młodych, utalentowanych ludzi spotkało się, aby grać małżeństwo - w zasadzie nie mieli innego wyjścia, jak tylko rzucić się sobie w ramiona. I dokładnie tak zrobili.
Miłość od pierwszego wejrzenia i niewygodne zdjęcia paparazzi
Po zakończeniu zdjęć od razu wybrali się razem na Saint Barts, gdzie wynajęli willę nad morzem, a wkrótce do mediów wypłynęły ich zdjęcia, niepozostawiające zbyt wiele przestrzeni dla wyobraźni. To wywołało, oczywiście, wielką burzę, która dla młodej aktorki była szczególnie dotkliwa.
W tym czasie Brad Pitt był już supergwiazdą, ale ona ciągle wspinała się po szczeblach kariery. Co ciekawe, zaskoczył ją fakt, że jej filmowy partner nie jest "typowym gwiazdorem". "Był dobrym człowiekiem, wiedziałam to od pierwszego dnia na planie", wspominała w jednym z wywiadów.
Mimo skandalu ze zdjęciami ojciec Gwyneth, Bruce Paltrow, był zachwycony nowym związkiem córki. W rodzinach obydwojga zakochanych pojawiły się jednak pewne zgrzyty. Paltrowowie byli szanowaną, bogatą familią, z elitarnym wykształceniem i szerokimi wpływami w Hollywood. Brad zaś wychował się w surowej rodzinie baptystów w Missouri i nie był tak obyty, jak jego dziewczyna.

Po dwóch latach pojawiły się problemy. Brad Pitt zachowywał się coraz gorzej
Z czasem różni "życzliwi" zaczęli donosić prasie o kolejnych różnicach, które pojawiły się między kochankami. Gwyneth miała wyjątkowo cenić sobie punktualność i nie znosić wiecznych spóźnień Brada. Inni mówili, że po prostu do siebie nie pasują, bo oprócz sławy nic ich nie łączy. Mimo to, gdy Paltrow dostała główną rolę w filmie "Emma" i musiała lecieć do Londynu na zdjęcia, Pitt wybrał się razem z nią. I znów rozgrzali media wspólnymi zdjęciami z angielskiego hotelu.
Prawie dwuletni wówczas związek zaczynał nosić pewne skazy. Podczas pracy nad filmem aktorka miała wyznać członkowi ekipy, że wątpi, czy Brad jest tym jedynym. Podobno wygadała się też, że bardzo podoba jej się Hugh Grant. W tym czasie na ich wspólnych zdjęciach komentatorzy zaczęli doszukiwać się znużenia widocznego po obydwu stronach.
Z czasem szala popularności przechyliła się w stronę Gwyneth. To ona była na fali. Zaczęła otrzymywać prezenty od luksusowych marek i chadzać na darmowe kolacje. Kolejne role przynosiły jej coraz większą sławę, ale nie do końca potrafiła się nią cieszyć. O swoich troskach porozmawiała z makijażystą Kevinem Aucoinem, o problemach donosili też kolejni przyjaciele gwiazdy - Pitt miał czuć się zagrożony jej sukcesem, a to doprowadzało go do coraz gorszego zachowania względem niej.
Zaręczyli się w 1996 roku. Pół roku później było już po wszystkim
Tym bardziej zaskoczona była Gwyneth, gdy pod koniec 1996 roku Brad Pitt oświadczył jej się i wręczył pierścionek, który sam zaprojektował. Romantyczne wydarzenie odbyło się w Argentynie, gdzie aktor pracował nad filmem "Siedem lat w Tybecie". Paltrow miała wtedy 24 lata, a Pitt 33. Zgodziła się, ale happy endu nie było.
Jakieś pół roku po zaręczynach, w 1997 roku, związek się zakończył. I wydaje się, że mimo wszystko bardziej przeżyła to ona, nie on. 10 lat później w wywiadzie przyznała: "Miałam 22 lata, gdy go poznałam. Mój tata go uwielbiał, ale nie byłam gotowa, a on był dla mnie za dobry".
"Brad ma okropny gust, jeśli chodzi o kobiety"
A gdy świat obiegła wieść, że Brad Pitt związał się z Jennifer Aniston, jej komentarze przybrały całkiem inny ton. W 2000 roku jeden z reporterów zapytał ją, jak się czuje po ślubie swojego byłego z aktorką, a ona rzuciła: "Na serio mnie o to pytasz?". A swoim przyjaciołom, którzy ponownie nie zawiedli i zasłyszaną opinię przekazali do mediów, powiedziała: "Brad ma okropny gust, jeśli chodzi o kobiety". W wywiadzie z Aerin Lauder, jak donosił magazyn "Daily Mail" miała nawet przyznać, że Pitt: "Jest głupszy niż kiedykolwiek".
Później piękna aktorka związała się z Chrisem Martinem, a następnie Bradem Falchukiem. Ale ów najgłośniejszy związek lat 90. na zawsze pozostał jednym z najważniejszych rozdziałów w jej życiu. Zdecydowanie była w nim zakochana, zdecydowanie nie byli wzorową parą, ale gdy stanął na ślubnym kobiercu, zalała ją fala zazdrości. Ale czy można jej się dziwić? W końcu to Brad Pitt.
Zobacz też: