Pamela Anderson i romans, o którym mówią wszyscy. To sztuczka stara jak świat
Od dwóch dni media na całym świecie rozpisują się na temat domniemanego romansu Pameli Anderson z Liamem Neesonem. Najpierw ze względu na wypowiedź aktora, potem zachowanie aktorki wobec kolegi z planu na londyńskiej premierze. Gwiazda zastosowała sztuczkę starą jak świat i w kilka chwil skradła całe show na czerwonym dywanie. I dopisała tym samym kolejny rozdział do sagi pod tytułem: "Nieważne jak, ważne, żeby mówili".

Pamiętacie zakręconego porucznika Franka Drebina i jego kolegów, z których zaśmiewaliśmy się w kultowym cyklu komedii o absurdalnie nieudolnych policjantach? Panowie są już dawno na emeryturze, ale teraz do akcji wkraczają ich synowie. Kontynuacja hitowej "Nagiej broni" miała swoją premierę w Londynie 2 dni temu. O tym filmie mówi się od dawna, także ze względu na absolutnie nietypową obsadę. W rolę Franka Drebina Juniora wcielił się bowiem Liam Neeson, a u jego boku występuje Pamela Anderson. Od kilku dni media prześcigają się w spekulacjach na temat romansu między aktorami.
Pamela Anderson bryluje na premierze
Dobrze jest znów widzieć Pamelę Anderson na ekranie. Po świetnej kreacji dojrzałej tancerki w "The Last Show Girl" z 2024 już wkrótce będziemy mogli ją zobaczyć w kompletnie innej, bo komediowej roli, a zapowiedzi nowego filmu zdradzają, że także i w tym gatunku 58-letnia gwiazda zachwyca talentem aktorskim.
Zachwyciła też na wspomnianej londyńskiej premierze. Znów zrezygnowała z makijażu i świetnie prezentowała się w zaczesanych do tyłu, falowanych włosach - fryzurze bardzo kojarzącej się ze stylem "starego Hollywood". Tego wieczoru gwiazda postawiła na głęboki fiolet idealnie pasujący do koloru liter tytułu filmu, który był tłem dla zdjęć. Jej długa sukienka z lekkim, prześwitującym trenem i gorsetową górą z odkrytymi ramionami, nadawała figurze wręcz posągowe wrażenie. Ale była też niezwykle prosta, elegancka i ponadczasowa. Dodatek do kreacji stanowiły delikatne kolczyki, ledwie zauważalna bransoletka i nic więcej.

I chociaż świetna stylizacja zasługuje na rozgłos, burza medialna rozpętała się nie wokół stroju Anderson, ale jej zachowania.
Wszyscy plotkują o jej romansie z Liamem Neesonem
Od dwóch dni jednym z najczęściej pojawiających się zdjęć w plotkarskich serwisach jest to, na którym Pamela Anderson na premierze filmu całuje Liama Neesona w policzek. Portale podają dalej także te kadry, na których czule patrzą sobie w oczy, a ona kładzie dłoń na jego torsie. Być może nie wywołałoby to takiej sensacji, gdyby nie wywiad z Neesonem dla magazynu "People" opublikowany 3 dni temu.
Aktor pytany o współpracę z Pamelą na planie nowego filmu powiedział:
"Jeśli chodzi o Pamelę, to po pierwsze, jestem w niej szaleńczo zakochany. Współpraca z nią jest po prostu wspaniała. Nie jestem w stanie wystarczająco jej pochwalić, mówiąc szczerze. Jest zabawna i po prostu bardzo dobrze się z nią pracuje".
Oczywiście najczęściej cytowanym stało się tylko pierwsze zdanie wypowiedzi, zupełnie tak, jakby oczywistym było, że Liam Neeson postanowił wyznać miłość do Pameli Anderson na łamach prasy. I zupełnie tak, jakby wszyscy zapomnieli o tym, jak często używa się tego typu metafory do opisania zupełnie nieromantycznej sympatii. Kadry z premiery podsycają plotki o romansie i nie jest to, bynajmniej, przypadek.

Pamela Anderson wykorzystała sztuczkę starą jak świat
Jako największe gwiazdy nowego filmu Pamela Anderson i Liam Neeson, oczywiście, pozowali na premierowej "ściance" razem. Widać, że czują się ze sobą świetnie. Ale niektórzy tak bardzo chcieliby wierzyć w sensacyjny związek tych dwojga, że poprosili o profesjonalną analizę ich zachowania.
Magazyn "Daily Mail" musiał się jednak obejść smakiem, bo Judi James, ekspertka od mowy ciała, nie ma wątpliwości, że Pamela i Liam na czerwonym dywanie dali odegrali istny spektakl.
"Te pozy są niewątpliwie romantyczne, zalotne, a nawet zmysłowe i figlarne, ale na końcu listy dodałabym jeszcze, że, moim zdaniem, udawane. [...] Nie ma tu żadnych sygnałów poza ciepłą przyjaźnią".
Ekspertka mówi o charakterystycznym w świecie gwiazd "geście własności" jaki wykonała Anderson, kładąc dłoń na torsie Neesona i czułym pocałunku, który złożyła na jego policzku. Ale zwraca uwagę, że na filmach z tego momentu, słychać krzyki fotografów, zachęcające parę do "wczucia się w rolę" - w nowym filmie między ich bohaterami nawiązuje się bowiem relacja romantyczna. Po "przedstawieniu", na zakończenie którego aktorka wyciera jeszcze ślad swojej szminki z policzka kolegi z planu, obydwoje po prostu się rozchodzą, jak gdyby nigdy nic.
To sztuczka stara jak świat - "nieważne jak, byleby mówili". Obydwoje mieli świadomość absurdalnych plotek, które krążą na ich temat po jednym zdaniu rzuconym przez Neesona. Pamela postanowiła więc wykorzystać sytuację i dać mediom pożywkę do kolejnych spekulacji. Ale zarówno ekspertka poproszona przez brytyjski magazyn o komentarz, jak i każdy trzeźwo myślący człowiek, nie mają wątpliwości, że poza zwykłą sympatią, zupełnie nic ich nie łączy.
Zobacz też: Po rozwodzie z Demi Moore poznał miłość życia. To ona pomaga mu przetrwać najtrudniejsze chwile
Romans Anderson i Neesona byłby sensacją, ale nic z tego
Pamela Anderson ma za sobą wiele miłości i miłostek, a na ślubnym kobiercu stawała aż sześć razy. Ostatni jej związek oficjalnie, z ochroniarzem, który zostawił dla niej żonę, zakończył się oficjalnie w styczniu 2022 roku. Liam Neeson także kilka razy wzbudzał sensację swoimi porywami serca, ale bardzo przeżył tragiczną śmierć swojej żony Natashy Richardson w 2009 roku i w późniejszych wywiadach mówił, że "skończył z randkowaniem".
W wywiadzie dla "Entertainment Weekly" Anderson wyraźnie określiła relację, jaka ją łączy z kolegą z planu mówiąc: "Myślę, że mam w Liamie przyjaciela na zawsze".
I chociaż rzeczywiście romans tej dwójki byłby sensacją, to póki co nic na niego nie wskazuje. A cała historia dobitnie udowadnia, jak media lubią nadinterpretować wypowiedzi gwiazd. Te ostatnie zaś doskonale wiedzą, jak to wykorzystać.