Sebastian Karpiel-Bułecka planuje warszawsko-góralskie święta
Beata Maj
Sebastian Karpiel-Bułecka zdradził nam, jakie występy podczas castingów do "Must be the music" lubi najbardziej. A że Boże Narodzenie zbliża się wielkimi krokami, muzyk uchylił też rąbka tajemnicy na temat świątecznych planów.
Sebastian Karpiel-Bułecka o roli jurora w "Must be the music"
Sebastian Karpiel-Bułecka jest jednym z jurorów powracającego na wiosnę na antenę Polsatu show "Must be the music". Przy okazji wizyty w studio "halo tu polsat" muzyk zdradził, jak pracowało mu się na planie w towarzystwie pozostałych jurorów i jurorki.
"Nie ma takiego jurora na planie, z którym bym się często nie zgadzał. Oczywiście zdarzają się takie sytuacje, że nie zgadzamy się między sobą, ale one są sporadyczne, jesteśmy w miarę zgodni w odbieraniu tego, co się na scenie dzieje"- zapewnił.
Sebastian dodał, że w czasie castingów zdarzały się występy, które zapadły mu w pamięć:
"Było wiele takich występów, które zaparły mi dech w piersiach i lubię takie występy, bo jest je łatwo oceniać - możesz wtedy mówić same dobre rzeczy i chwalisz artystę, który wystąpił, więc jest mi to absolutnie na rękę" - stwierdził.
Zapytaliśmy też muzyka, gdzie planuje spędzić tegoroczne święta. Wiadomo przecież, że Karpiel pochodzi z Kościeliska i w mediach społecznościowych często pokazuje góry, a także swoje dzieci, które śpiewają góralskie piosenki. Sebastian przyznał, że drugą część świąt jego rodzina będzie świętować właśnie w górach.
"Wigilię spędzam w Warszawie u moich teściów, z moją żoną. W Boże Narodzenie jedziemy do Zakopanego, właściwie do Kościeliska i już tam jesteśmy do Nowego Roku, więc mam takie święta warszawsko - góralskie" - powiedział.
W "halo tu polsat" Karpiel-Bułecka opowiadał też o bliskich jego sercu tradycjach:
"Ja lubię iść w święta właśnie do mojego brata, który bierze akordeon, ja biorę skrzypce i w tamtym roku dwie godziny tak graliśmy w Zakopanem kolędy. To są takie też chwile, które się potem pamięta i nosi w sercu".
Przypomniał też o zwyczaju "podłazów", czyli odwiedzania dziewcząt w w dniu św. Szczepana - dzień po Bożym Narodzeniu.
"Na Podhalu jest taki fajny zwyczaj >>podłazy<<. Po Wigilii, po północy, kawalerowie po pasterce zbierają się i odwiedzają domy, w których są panny. I jak któryś jest zainteresowany jakąś konkretną dziewczyną, to idzie do tego domu, sypie się owsem, składa się życzenia bożonarodzeniowe i potem się zostaje, śpiewa się, gra, jak ktoś umie grać, ale my akurat chodzimy takim składem muzycznym na te podłazy. I w ten sposób, na przykład, udało się nam ożenić kolegę z zespołu. I często też to się zdarza, że po takich podłazach gdzieś powstają małżeństwa''.