Prawdziwa miłość czy jedna wielka iluzja? Historia związku Claudii Schiffer i Davida Copperfielda
Tym związkiem w latach 90. żył cały świat. Ona supermodelka, długonoga blondynka z Niemiec. On - największy magik, jaki chodził po ziemi w tamtych czasach. Razem stworzyli kontrast, jakich mało i rozsiewali wokół siebie magię, nie tylko na scenie. Historia Claudii Schiffer i Davida Coperfielda to gotowy scenariusz na film i to z zakończeniem tak zaskakującym, że jego potencjalni widzowie mogliby wyjść z kin w niemałym szoku.

To jedno z największych nazwisk w historii modelingu. Claudia Schiffer - czołowa supermodelka lat 90., obok Lindy Evangelisty, Cindy Crawford, Naomi Campbell czy Heidi Klum. Niemiecka modelka, aktorka i projektantka mody ma nawet swoje miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa, bo jej zdjęcia najczęściej pojawiały się na okładkach pism. Za kilka dni Claudia Schiffer skończy 55 lat, jest szczęśliwą żoną i matką. W maju świętowała 23 rocznicę ślubu z Matthew Vaugnem, reżyserem i producentem filmowym. Wychowują razem dwie córki i syna, który jest już właściwie dorosły. Mogłoby się wydawać, że tak piękna i popularna kobieta "przebierała" w mężczyznach, ale tak nie było. Co wcale nie oznacza, że jej życie uczuciowe było nudne.
Historia związków Claudii Schiffer
Trudno strzec swojej prywatności, będąc tak rozpoznawalną. Modelka tego formatu, przynajmniej w naszej wyobraźni, jawi się zaś jako kobieta otoczona przez wianuszek adoratorów. W przypadku Claudii Schiffer było jednak nieco inaczej, bo przynajmniej oficjalnie nie mówiło się wiele o jej życiu miłosnym. Przynajmniej do pewnego momentu.
W 1992 zaręczyła się z księciem Albertem z Monako, a chwilę później, tuż przed planowanym ślubem, para się rozstała. Wcześniej i później pojawiały się ledwie plotki - widziano ją z Axlem Rosem czy Peterem Gabrielem, ale trudno tutaj mówić o czymś poważniejszym niż jedna randka.
Był jednak związek, który rozpalił media w latach 90. bardziej niż jakikolwiek inny. Przez prawie sześć lat, od listopada 1993 do września 1999 roku Claudia Schiffer była związana z mężczyzną, którego nazwisko do dzisiaj zna właściwie każdy, chociaż nie jest prawdziwe. A aura tajemniczości, która unosiła się nad tą dwójką, nie wynikała tylko z faktu, że ów człowiek był największym iluzjonistą współczesnego świata.
Tym związkiem w latach 90. żył cały świat
Na początku lat 90. Claudia Schiffer była na szczycie dzięki niezapomnianym okładkom, spektakularnym pokazom mody i występom w telewizji. Tymczasem w Ameryce w zupełnie innej dziedzinie królował mistrz iluzji i niemożliwych ucieczek - David Copperfield, którego program był hitem telewizji ABC przez dwadzieścia lat. Gwoli wyjaśnienia - David Copperfield to tytułowa postać powieści Karola Dickensa, której miano David Seth Kotkin przyjął na początku swojej iluzjonistycznej kariery.
W 1993 roku magik wystąpił w Berlinie i to nie sam. Na scenie obok niego pojawiła się właśnie Claudia Schiffer. I tego wieczoru magie na scenie były dwie - jedna kreowana przez Davida, druga rozkwitająca między nim a piękną asystentką. Wtedy wyglądała jeszcze na całkiem spontaniczną.
Duet wydawał się totalnie "z kosmosu". Ona piękna, długonoga blondynka, on nieco mroczny brunet z niezwykle krzaczastymi brwiami. Ale fuzja kontrastów urzekła - najpierw widzów spektaklu, potem żarliwych kibiców związku, który jak się miało wkrótce okazać, mógł do spektaklu być nieco podobny.

Claudia Schiffer i David Copperfield - gotowy scenariusz na film
W tym samym roku David Coppierfield wystąpił w programie "Radio Monte Carlo" Micheala Druckera i Claudii Schiffer wypowiadał się tak słodko, że aż ckliwie.
"Jest najpiękniejszą dziewczyną na świecie, ale ludzie nie wiedzą, jaka jest piękna w środku", mówił iluzjonista.
Wewnętrzne piękno musiało go naprawdę mocno urzec, bo już wkrótce oświadczył się młodszej o 14 lat modelce i to w niebyle jakiej scenerii, bo na rajskiej wyspie pośrodku Karaibów. Wkrótce potem wyruszyli razem w trasę. David czarował widzów, Claudia czarowała Davida i wszyscy rozpływali się w zachwytach nad związkiem, który dzisiaj możemy nazwać pierwszą "power couple" w historii show biznesu. Piękna modelka wystąpiła też w filmie dokumentalnym "David Copperfield: 15 lat magii", będącym kompilacją jego największych wyczynów (takich jak "zniknięcie" Statuty Wolności, gdyby ktoś zapomniał).
I nagle ktoś zasugerował, że ta podwójna magia jest zbyt piękna i przynosi zbyt duże zyski, aby jej źródła dopatrywać się tylko w czystej miłości.
Prawdziwy związek, czy zwykły biznes?
W 1999 roku Claudia Schiffer i David Copperfield rozstali się, a niemiecki magazyn "Bunte" ujawnił, że modelka miała być z magikiem związana nie romantycznym uczuciem, a biznesowym kontraktem. Dokument miał zakładać, że będzie występowała jako jego oficjalna narzeczona. W show-biznesie zawrzało.
Czy trwający sześć lat złoty romans mógłbyś tylko jedną wielką, nomen omen, iluzją? Czy David Copperfield rzeczywiście posunąłby się aż tak daleko, żeby próbować rozkręcić swoją karierę na starym kontynencie dzięki urokowi blondpiękności z Europy?
We francuskim magazynie "Le figaro Madame" czytamy wypowiedź socjolożki Valérie Gorin, która zauważa, że wygląda to jak próba zbudowania marki na podwalinach związku (z czym dzisiaj spotykamy się wiele razy i nie ma w tym nic złego, gdy zaczyna się od miłości), bo jak twierdzi: "David był obecny na pokazach mody Claudii, regularnie trafiał na pierwsze strony gazet celebryckich, a to w innych okolicznościach byłoby dla niego nie do pomyślenia".
Ci, którzy do niedawna związkowi kibicowali, teraz wydali werdykt - to nie była miłość, tylko zwykły przekręt. Tymczasem Claudia postanowiła iść do sądu.
Związek Claudii Schiffer i Davida Copperfielda
Schiffer weszła na drogę sądową przeciwko magazynowi "Bunte", a później także "Paris Match", które rozpowszechniały informacje o jej kontrakcie z narzeczonym. I co ciekawe - obydwa postępowania wygrała bezapelacyjnie. Gwiazdorski kontrakt okazał się tym samym fałszywy, przynajmniej w opinii sędziów.
Bo w opinii czytelników kolorowej prasy kiedyś, a internetowych portali dzisiaj, historia nigdy nie zostanie do końca wyjaśniona, a czarujący dosłownie i w przenośni związek już zawsze będzie się jawił jako ten opatrzony brzydką skazą.
Czy to nasza ludzka niedoskonałość, że we wszystkim doszukujemy się "interesu"? Czy może rzeczywiście romantyczna relacja miała więcej z biznesu niż z miłości? Tego pewnie już nigdy się nie dowiemy, bo przecież w słuszność sądowych wyroków też zdarza nam się powątpiewać.